Małżonkowie kupili nieruchomość, ale fiskus stwierdził, że to przychód z nieujawnionego źródła i opodatkował go 75-proc. karnym podatkiem.

Nieruchomości były warte ponad 320 tys. zł, ale nabywcy nie potrafili udowodnić, skąd wzięli środki na ich zakup. Zapłacą po ponad 10 tys. zł podatku. Małżeństwo zaskarżyło decyzję Dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Łodzi. Jednak Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że organy podatkowe przeprowadziły postępowanie prawidłowo i oddalił skargę małżeństwa.
Ruble i marki to za mało
Para kupiła nieruchomość w 2016 r. za 320 tys. zł Kłopot w tym, że nie potrafili udokumentować źródła części środków z których sfinansowali zakup. Przekonywali, że źródłem są oszczędności całego życia. Ze złożonych oświadczeń wynikało, że oszczędności pochodziły z prezentów i złotych pierścionków. Podkreślali, że mieli też 100 rubli, około 100 marek NRD, pieniądze miały też pochodzić z pracy w gospodarstwie rodziców, świadczonej jeszcze przed zawarciem małżeństwa.
Twierdzenie strony zostało uznane za gołosłowne. Podkreślono przy tym, że nie chodzi o to, czy takie wyroby strona mogła mieć, ale istotne jest choćby uprawdopodobnienie, że je sprzedała przed 2016 rokiem i do tego czasu pieniądze te posiadała, a tego strona nie uczyniła – uznał sąd.
Czytaj więcej w Bizblogu o podatkach i nieruchomościach
Zadaniem fiskusa małżonkowie mogli zgromadzić 243 tys. zł oszczędności. Sęk w tym, że w 2016 r. wydali o ponad 46 tys. zł więcej niż mieli przychodów. Skarbówka dopatrzyła się więc przychodu z nieujawnionych źródeł, a ten podlega opodatkowaniu: 75 proc. zgodnie z art. 25e ustawy o PIT.
Inflacja by zjadła domowe oszczędności
Choć pierwotnie małżeństwo miało zapłacić po ponad 17 tys. zł, kwota ta została obniżona przez dyrektora izby skarbowej do ponad 10 tys. zł na każdego małżonka.
Jak słusznie podkreślono w zaskarżonej decyzji, źródła gromadzenia oszczędności mogą pochodzić nawet z odległych lat, ale nie jest wystarczające gołosłowne twierdzenie – stwierdził sąd.
I podkreślił, że w orzecznictwie sądowym istnieje ugruntowane stanowisko w zakresie uznania twierdzeń o przechowywaniu w domu oszczędności z lat 60., 70., 80. i 90. XX wieku, za niedające się pogodzić z zasadami racjonalizmu, logiki i zdrowego rozsądku. Wartość nabywcza tych środków pieniężnych byłaby znikoma z uwagi na występującą w tym okresie wysoką inflację.
Karny podatek za samochód
Kilka tygodni temu opisywaliśmy sprawę, kiedy sąd również podtrzymał decyzję skarbówki o nałożeniu karnego podatku za samochód wart 460 tys. zł. Transakcja została zawarta w 2016 roku, a pieniądze – jak przekonywali podatnicy – pochodziły ze sprzedaży nieruchomości. Sęk w tym, że kontrola fiskusa wykazała, że w ciągu roku małżonkowie wydali pół miliona złotych więcej, niż wynikało to z ich dochodów. Zakup auta okazał się początkiem kosztownej przeprawy z organami podatkowymi.
Do takich „podejrzanych” pieniędzy stosuje się sankcyjną stawkę podatku wynoszącą 75 proc. Małżeństwo musiało dopłacić ponad 320 tys. zł.
To nie jest odosobniony przypadek, to wręcz efekt standardowych praktyk organów podatkowych, które już od wielu lat, właściwie na bieżąco sprawdzają, skąd kupujący mają pieniądze na zakup drogich nieruchomości, czy jak w tym wypadku samochodów – podkreślił w rozmowie z Bizblogiem dr Krzysztof Biernacki, doradca podatkowy w firmie PITax.
Jak wyjaśnia, w przypadku mieszkania czy domu podstawą wszczęcia czynności sprawdzających są najczęściej akty notarialne, a w przypadku samochodów czy innych drogich zakupów są to informacje z innych źródeł.