REKLAMA

Ożeń się lub wyjdź za mąż. To może wpłynąć na wysokość emerytury

Lepiej się ożenić lub wyjść za mąż, bo od tego może kiedyś zależeć wysokość emerytury. A już z pewnością najlepiej mieć dzieci, bo założę się, że prędzej czy później od ich liczby będzie uzależniona wysokość emerytury z ZUS. Takie marzenia mają politycy i to nie ci z partii, której chodził po głowie zakaz rozwodów, ale ci z dokładnie przeciwnej opcji, czyli z lewicy. Pogubić się można w tych ideologicznych podziałach w Polsce. Zobaczcie, jak to może działać.

emerytura ZUS
REKLAMA

Tylko w pierwszym półroczu 2024 r. zniknęło netto 77 tys. Polaków - taka była negatywna różnica pomiędzy liczbą urodzeń a zgonów. To tylko jeden z dowodów na fatalną demografię, jaka dotyka Polskę.

REKLAMA

Demografia z kolei łączy się z systemem emerytalnym. Dlatego właśnie minister ds. równości Katarzyna Kotula została ostatnio zapytana w Radio Zet o wiek emerytalny, który mamy różny dla obu płci:

„Dlaczego w kraju z tak fatalną dzietnością ojciec, który wychował chociaż jedno dziecko, nieważne czy własne, czy adoptowane, idzie na emeryturę 5 lat po bezdzietnej kobiecie? Dlaczego matka pięciorga dzieci idzie w tym samym wieku co matka bezdzietna?” - pytał słuchacz.

I minister ds. równości przyznała, że to żadna równość, że to niesprawiedliwe. Nie łudźcie się, że to znaczy, że w rządzie są jakieś frakcje gotowe na zmiany w systemie emerytalnym. Nie ma na to szans, co od razu przyznała sama minister. 

Ale jednak pozwoliła sobie na ujawnienie rąbka tajemnicy, że marzy jej się system emerytalny, w którym wysokość emerytury zależna jest od liczby posiadanych dzieci, a nawet od stanu cywilnego. Oszalała? Minister wywodząca się z lewicy chce pchać ludzi do formalizowania związków?

Nie ma w tym nic dziwnego, tak działa system emerytalny w Norwegii, którą trudno posądzać o prawicowość i konserwatyzm. I ten system norweski marzy się pani minister w Polsce.

System emerytalny. Jak to działa w Norwegii?

To skomplikowane, bo system emerytalny składa się z kilku elementów, przy czym można dostać emeryturę podstawową już po trzech latach członkostwa w Folketrygden, czyli odpowiedniku polskiego ZUS/KRUS, zaś emerytura dodatkowa - nadal państwowa - zależy od dochodu, liczby lat składkowych, a to wszystko przelicza się na punkty.

Ale dodatkowe punkty można dostać również za opiekę nad dzieckiem - 3 pkt. za każde pół roku w roku, kiedy osoba sprawowała opiekę nad dzieckiem do lat siedmiu. 3 pkt. emerytalne przyznawane są zresztą też za opiekę nad osobą chorą, niepełnosprawną czy starszą, która należy do systemu ubezpieczeń społecznych.

Liczba wypracowanych w danym roku punktów emerytalnych jest zawsze podana w rozliczeniu podatkowym, a świadczenie emerytalne wylicza się na podstawie średniej liczby punktów za 20 najlepszych lat, czyli takich, w których wypracowało się najwięcej punktów.

A co z tym stanem cywilnym? On ma znaczenie w przypadku, jeśli ktoś ma prawo do emerytury podstawowej, ale nie ma do emerytury dodatkowej, o której było powyżej, albo ta emerytura dodatkowa jest bardzo niska. Wtedy przyznawany jest dodatek specjalny i wówczas znaczenie ma nie tylko stan cywilny, ale również dochody czy świadczenia współmałżonka.

Zagmatwane to i nie jest to miejsce na szczegółową analizę, bo po co to komu, skoro Polska wcale nie zamierza kopiować tego systemu, nie mówiąc o najprostszych wzorach wartych naśladowania jak wiek emerytalny, który nie dość, że w Norwegii jest równy dla kobiet i mężczyzn, to jeszcze jest na poziomie 67 lat.

Ale są dwie rzeczy, o których warto wiedzieć w kontekście systemu norweskiego uznawanego za jednej z najlepszych na świecie.

Więcej poradników dla emerytów znajdziesz na Bizblog.pl:

Emerytury. Polska robi dokładnie odwrotnie niż Norwegia

Przypomnę wam jednak najpierw doniesienia sprzed kilku tygodni dotyczące emerytur w Polsce. ZUS chwalił się, że najwyższa wypłacana emerytura wynosi obecnie prawie 49 tys. zł miesięcznie i dostaje ją mężczyzna, który przepracował 67 lat, przez większość kariery zajmował wysokie stanowiska, a wniosek o świadczenie złożył dopiero w wieku 86 lat.

To może skłaniać niektórych do myślenia, że warto pracować długo, żeby jak najdłużej odprowadzać składki emerytalne.

Tymczasem system w Norwegii działa tak, że jest pewna granica, powyżej której to już nie ma sensu. Jeśli ktoś skończy 75 lat, dalsze opłacanie składek emerytalnych nie będzie miało już wpływu na wysokość jego świadczenia emerytalnego.

Po drugie, składki emerytalne naliczane są tylko do wysokości 7,1 stawki G, czyli stawki podstawowej ustalanej corocznie przez państwo. W 2024 r. stawka G wynosi 118620 kr, czyli zarobki przekraczające 842 202 kr rocznie (ok. 300 tys. zł) nie wpływają już na wysokość emerytury.

REKLAMA

I po trzecie, eksperci radzą, że w Norwegii wcale nie opłaca się zwlekać ze złożeniem wniosku o przyznanie emerytury, lepiej jak najwcześniej ją dostać i dalej i tak pracować. W Polsce takie połączenie skutkuje brakiem prawa do PIT-0, bo ten należy się jedynie tym seniorom, którzy dalej pracują, ale zrezygnują ze świadczenia z ZUS.

W Norwegii jest przeciwnie - jeśli łączysz pracę ze świadczeniem emerytalnym, dostaniesz jeszcze ulgę podatkową w nagrodę, że nadal chce ci się pracować. Może ona sięgnąć nawet kilku tysięcy koron, przy czym obecnie tysiąc koron norweskich to ok. 360 zł.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA