Mogło się wydawać, że po pandemii koronawirusa i po kryzysie energetycznym europejskie linie lotnicze dosyć szybko wyjdą na prostą i zaczną zarabiać jak dawniej. Ale III kwartał 2024 r. pokazał, że to nie jest takie proste. Plan na odbudowę zaczął się mocno chwiać przez wzrost kosztów i nie tylko.
Linie lotnicze wróciły do formy sprzed pandemii COVID-19, o czym świadczą twarde dane. Od stycznia do marca br. w UE samoloty przetransportowały ok. 198 mln pasażerów, co jest poziomem bardzo podobnym do tego z trzech pierwszych miesięcy 2019 r. W tym okresie transport lotniczy wzrósł we wszystkich państwach członkowskich UE w porównaniu z pierwszym kwartałem w 2023 r. Najwyższy wzrost odnotowano w Czechach (31,7 proc.), a najniższy w Szwecji (1,1 proc.). Polska ze wzrostem o ponad 10 proc. plasuje się w środku stawki. Pod względem największej liczby przewiezionych pasażerów lotniczych między styczniem a marcem prym wiedzie Hiszpania (50 mln), przed Niemcami (37 mln) oraz Francją Włochami (po 33 mln). Ale okazuje się, że ta podaż jest istotnym czynnikiem kształtującym finanse linii lotniczych, ale nie jedynym. Efekt?
Większość przewoźników w Europie i Ameryce Północnej osiąga rozczarowujące wyniki - twierdzi Neil Glynn, dyrektor zarządzający w AIR Control Tower, cytowany przez Reuters.
Europejskie linie lotnicze w złej kondycji finansowej
Analitycy nie mają wątpliwości: dla linii lotniczych w Europie to będzie kolejny kwartał z wyższymi kosztami i jednocześnie ograniczoną liczbą samolotów. Bo też cały czas muszą się mierzyć z opóźnieniem w dostawach nowych samolotów ze strony Airbusa i Boeinga.
To ogromnie frustrujące dla prezesów linii lotniczych i ma duży wpływ. To będzie problem na wiele lat. Wiadomość, jaką otrzymuję od prezesów linii lotniczych, jest taka, że sytuacja nie wygląda na pogarszającą się, więc wydaje się, że osiągnęła dno, ale nadal się nie poprawia - komentuje Willie Walsh, dyrektor generalny Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Lotniczego (IATA), w rozmowie z Dublińskim Instytutem Spraw Międzynarodowych i Europejskich.
Więcej o liniach lotniczych przeczytasz na Spider’s Web:
Zarówno Airbus, jak i Boeing nie potrafią zrealizować swoich celów dostaw przede wszystkim przez kłopoty z łańcuchem dostaw. Oliwy do ognia dolewa też trwający strajk pracowników w Boeingu. Przy okazji europejscy przewoźnicy zwracają uwagę, że ich chińscy rywale mają nad nimi sporą przewagę, bo latają nad Rosją.
Rosyjska przestrzeń powietrzna powinna być otwarta dla wszystkich. To kwestia polityczna. To nie jest kwestia bezpieczeństwa - uważa Willie Walsh.
Coraz bardziej nieprzewidywalna pogoda
Kłopoty mają największe linie lotnicze Europy: Lufthansa, Air France-KLM, czy British Airways. Wpływają na to także coraz większe koszty konserwacji, sytuacja geopolityczna na Bliskim Wschodzie, problemy z kontrolą ruchu lotniczego oraz niespodzianki pogodowe. Przykładem jest chociażby ostatnie zamieszanie na Majorce - na lotnisku Son Sant Joan w Palmie, gdzie silne burze spowodowały spore opóźnienia, niektóre loty nawet siedem godzin.
Z kolei z raportu Bloomberga wynika, że Lufthansa traci do 550 tys. dol. - tylko na trasie z Frankfurtu do Pekina ze względu na latanie niewielkiej liczby pasażerów. British Airways zaś zmuszone są do anulowania lotów długodystansowych przez opóźnienia po stronie producenta silników Rolls-Royce. Co ciekawe: niektóre linie lotnicze twierdzą, że w 2026 r. będzie jeszcze gorzej, głównie przez brak nowych samolotów. Szef Lufthansy Carsten Spohr przekonuje, że należy się spodziewać nawet pięcioletniego opóźnienia w dostawach nowych samolotów 777X od Boeinga.