REKLAMA

Straż Graniczna puści LOT i Lufthansę w skarpetkach? Brzmi jak żart, ale przewoźnicy są przerażeni

Straż Graniczna nie jest tym rodzajem służby, o którym mówi się szczególnie często w kontekście latania samolotem. Jej nazwa padła za to teraz. Raz, a dobrze. Linie lotnicze są winne Polsce miliardy złotych, w najgorszym wypadku przewoźnicy mogą po prostu uciec z kraju - donosi Rzeczpospolita.

Straż Graniczna puści LOT i Lufthansę w skarpetkach? Brzmi jak żart, ale przewoźnicy są przerażeni
REKLAMA

Według ustaleń dziennika linie lotnicze powinny oddać państwu polskiemu 3,6 mld zł. Wśród dłużników jest 80 podmiotów, od tych największych w rodzaju PLL LOT i Lufthansy przez mniejszych regularnych przewoźników, czartery i prywatne odrzutowce na wynajem.

REKLAMA

Jak cudem doszło do tak kuriozalnej sytuacji? Wszystkiemu winny jest sposób, w jaki polski rząd zaimplementował unijną dyrektywę w sprawie danych o przelocie pasażera (PNR). Dokument obligował państwa członkowskie do zbierania od linii lotniczych danych pasażerów (imię, nazwisko, dane kontaktowe) z rezerwacji i odpraw lotniskowych.

W przypadku podejrzenia, że na pokładzie znalazł się przestępca lub osoba powiązana z organizacjami terrorystycznymi odpowiednie służby dostały prawo wglądu w konkretne, podejrzane rekordy.

Linie lotnicze dostały przepisami w twarz

Dyrektywy mają jednak to do siebie, że każdy kraj może wdrożyć je po swojemu. Polska, jak pisze "Rz", wybrała najbardziej restrykcyjny wariant, każąc linie lotnicze za każdy lot niezgłoszony do Straży Granicznej, która to następnie wprowadzała otrzymane dane do systemu. Kary były przy tym nieliche. Brak zgłoszenia przy starcie? Poproszę 20 tys. zł. Ten sam błąd przy lądowaniu? Następne 20 tys. W ten sposób za jeden lot krajowy przewoźnik mógł dostać 40 tys. zł kar.

Ustawa o PNR weszła w życie w 2018 r. Nie bez problemów. Linie lotnicze skarżyły się, że mają problem z podłączaniem się do systemu. Tak było aż do 2021 r. Dzisiaj dane przekazuje 99 proc. przewoźników. Trzy lata wystarczyły jednak, by Straż Graniczna naliczyła prawie 110 tys. niezgłoszonych połączeń lotniczych.

IATA grozi ucieczką

W większości krajów UE takie pomyłki kończą się pouczeniem. MSWiA ma jednak zamiar wyegzekwować grzywny. Póki co rozmowy z liniami utknęły w martwym punkcie. Tymczasem już w lutym 2024 r. resort powinien ruszyć z egzekucją roszczeń.

REKLAMA

Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) apeluje o nowelizację ustawy i anulowanie kar. W innym wypadku - grozi - linie lotnicze zaczną po prostu uciekać z Polski.

Trudno dzisiaj uwierzyć w realizację takiego scenariusza, nawet jeżeli Israel Airlines już zawiesiło działalność na terenie Polski. Jeżeli MSWiA i przewoźnicy nie dojdą do porozumienia, wydarzyłaby się rzecz bez precedensu. Polska stałaby się pierwszym krajem, który osiągnął zeroemisyjność w branży lotniczej. I to nie dzięki zakazowi lotów krajowych, wprowadzaniu opłat ekologicznych i szerokiemu stosowaniu samolotów na wodór. Wystarczyło spuścić ze smyczy Straż Graniczną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA