REKLAMA

Koniec z limitami na płyny w bagażu. XXI wiek wkracza na lotniska

Konieczność wyjmowania z bagażu podręcznego laptopa i pakowania płynów w plastikowe, przezroczyste torby nie jest może najbardziej męczącą rzeczą pod słońcem, ale skoro można z niej zrezygnować, to czemu nie? Można się oczywiście śmiać, że to jeden z problemów pierwszego świata, ale każdy, kto lata samolotem w miarę regularnie, wie, jak uciążliwa potrafi być kontrola bezpieczeństwa na lotnisku.

Koniec z limitami na płyny w bagażu podręcznym. Lotniska wdrażają nową technologię
REKLAMA

Część osób nie zna przepisów, przez co instruowane przez obsługę lotniska wyciągają elektronikę i płyny w ostatniej chwili. Kolejka się blokuje, a to nie jest przyjemne ani dla stresujących się sprawców zatoru, ani całej reszty kolejkowiczów nerwowo spoglądających na zegarek. Po drodze okazuje się też, że część butelek jest zwyczajnie zbyt duża i trzeba je wyrzucić do śmieci. Cztery brytyjskie lotniska opublikowały kilka lat temu raport, z którego wynikało, że rocznie w koszach ląduje 140 mln płynów.

REKLAMA

50 mln funtów na skanery

Ten problem, przynajmniej z brytyjskich lotnisk, już niebawem zniknie. Premier Boris Johnson ogłosił, że do grudnia 2022 r. we wszystkich portach lotniczych na Wyspach pojawi się nowa technologia. Jako pierwsi będą to mogli prawdopodobnie przetestować pasażerowie na Heathrow, które zainwestowało w skanery bagażu 50 mln funtów.

Podobnie do tomografii komputerowej stosowanej w szpitalach, nowa technologia dostarczy szczegółowy obraz zawartości torby i umożliwi wizualne obracanie i wycinanie obrazów – opisuje serwis Sky News.

Co to oznacza dla pasażerów? Cytowany przez Associated Press Sekretarz transportu Grant Shapps już zapowiedział:

Koniec z wyciąganiem, skarpet, bielizny, oddzielaniem płynów i wyjmowaniem laptopa. Wszystko może zostać w torbie.

Prawdopodobnie niebawem będzie można też odpuścić sobie limit dot. 100 mln cieczy. To wszystko stanie się po prostu zbędne, bo kontrola wykryje niebezpieczne substancje nie otwierając naszego bagażu.

Brytyjczycy nadrabiają zacofanie

Same skanery nie są jakimś wielkim novum. W 2012 r. jako pierwsi zaczęli je wprowadzać Australijczycy. Tamtejszy rząd na dzień dobry zainwestował w urządzenia niemal 30 mln dol.

Lotniska w Wielkiej Brytanii są w nieco gorszym położeniu. Politycy wymagają od nich wdrożenia zmian, jednocześnie nie kwapiąc się do wyłożenia jakichkolwiek pieniędzy.

Dlaczego musimy wykładać laptopy i płyny?

Cała historia zaczęła się w 2006 r. Służby specjalne wykryły, że terroryści mieli zamiar zdetonować na pokładach kilku samolotów lecących z Wielkiej Brytanii do USA płynne bomby, których składniki zostały umieszczony w zwykłych butelkach. Siła wybuchu miała mieć siłę rażenia kilku kilogramów trotylu.

Zamachy zostały udaremnione i do kolejnego 11 września nie doszło. Doszło za to do paniki. 10 sierpnia porty lotnicze dostały informacje, by nie wpuszczać na pokład pasażerów z bagażami podręcznymi. Pozwalano im tylko na zabranie ze sobą dokumentów. Później przepisy złagodzono, a 6 listopada Unia Europejska zdecydowała, że aerozole, żele i płyny można przewozić tylko w butelkach do 100 ml i wyłącznie zebrane w jednej, przezroczystej torebce.

REKLAMA

Pierwotnie restrykcje miały obowiązywać do 2010 r. Okazało się jednak, że technologie, które służą do wykrywania ciekłych materiałów wybuchowych, nie są wystarczająco zaawansowane. Teraz świat stopniowo dorasta do porzucenia jednego z najbardziej irytujących przepisów na lotniskach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA