REKLAMA

Koniec znanego browaru. Chciał go przejąć Palikot, ale się wyłożył

Reorganizacja produkcji. Takiego eufemizmu ponad pół roku temu Grupa Żywiec użyła, zapowiadając zakończenie produkcji w Browarze Leżajsk. Wprawdzie miało to nastąpić już w czerwcu, ale sprawa wzbudziła na tyle duże kontrowersje, że spółka cały czas szukała nabywcy tej podkarpackiej wytwórni piw. Niestety bez powodzenia. Wprawdzie ofertę publicznie już w marcu ogłosił Janusz Palikot w imieniu Manufaktury Piwa Wódki i Wina, ale nikt nie potraktował jej poważnie. Dziś sama MPWiW jest w tragicznej sytuacji finansowej i walczy o przetrwanie.

Koniec znanego browaru. Chciał go przejąć Palikot, ale się wyłożył
REKLAMA

31 sierpnia nie tylko skończyły się wakacje i promocje na stacjach paliw, ale także niespełna półwieczna historia Browaru Leżajsk. Reorganizację produkcji w Polsce polegającą głównie na zakończeniu działalności tego zakładu Grupa Żywiec zapowiedziała już w lutym, ale zamiast w czerwcu nastąpiło to ostatecznie w sierpniu.

REKLAMA

Zakończyliśmy produkcję w Leżajsku. Teraz mniejsza grupa pracowników utrzymuje sprawność techniczną browaru i bezpieczeństwo, podczas gdy my kontynuujemy rozmowy z inwestorami zainteresowanymi naszym majątkiem w Leżajsku – powiedziała „Rzeczpospolitej” rzeczniczka Grupy Żywiec Magdalena Brzezińska.

Należący do Grupy Heineken potentat polskiego rynku piwowarskiego zapewnił, że wszystkie osoby, które zakończyły pracę, otrzymują szeroki pakiet odpraw i wsparcia finansowego oraz szkoleniowego. W samym Browarze Leżajsk pracowało 110 osób, ale na rzecz browaru pracowało około trzystu osób zatrudnionych w firmach zewnętrznych.

Prezes Grupy Żywiec Simon Amor w lutym zapewniał, że decyzja o zamiarze zakończenia produkcji w Browarze Leżajsk „została podjęta po dogłębnej analizie i jest częścią transformacji w kierunku silnego, zrównoważonego i odpornego na przyszłość łańcucha dostaw”. Przekonywał, że zamknięcie browaru jest niezbędne, by Grupa Żywiec mogła się adaptować do zmieniających się warunków rynkowych i budować silną firmę na przyszłość. Zadeklarował przy tym, że zdaje sobie sprawę z tego, że to jest trudny moment dla pracowników browaru i społeczności w Leżajsku, ale zapewnił, że marka Leżajsk zostanie zachowana.

Browar Leżajsk. Próby znalezienia nowego właściciela

Lokalne władze do końca miały nadzieję na wspólny zakup browaru z funduszem inwestycyjnym CVC Capital Partners, który jest najbardziej znany jako właściciel sieci sklepów Żabka. Z planów z tych nic jednak nie wyszło. Nie wyszła też transakcja, jaką Grupie Żywiec jeszcze wiosną zaproponował Janusz Palikot.

Przypomnijmy, że były polityk, który w ostatnich latach ponownie zaczął działać w branży alkoholowej, ogłosił publicznie złożenie Grupie Żywiec oferty zakupu Browaru Leżajsk. Biznesmen wyjaśnił, że ograniczenia w zakresie wielkości produkcji w browarze Tenczynek hamują rozwój jego firmy, a także zapewnił, że włączenie zakładu o skali produkcyjnej Leżajska pozwoliłoby mu „skokowo” zwiększyć udział w rynku piwa w Polsce.

Mogłoby się wydawać, że była to poważna oferta poważnego i doświadczonego uczestnika rynku alkoholowego w Polsce, ale reakcja Grupy Żywiec może świadczyć o czymś innym. Spółka ograniczyła się do zdawkowego komunikatu, że formalnie żadna propozycji sprzedaży browaru nie została złożona.

Nie dostaliśmy żadnej oferty – powiedziała wówczas rzeczniczka spółki.

Problemy biznesu Palikota

Podstawowy problem z ofertą Janusza Palikota polegał na tym, że o sytuacji finansowej jego Manufaktury Piwa Wódki i Wina już wtedy wiadomo było, że jest co najmniej niepewna. Jak pisałem w marcu, choć zgodnie z najnowszymi dostępnymi danymi spółka zanotowała w 2021 r. 8,9 mln zł zysku, ale nie z podstawowej działalności, lecz „innych przychodów operacyjnych”. Jednocześnie firma miała do rozliczenia ponad 25 mln zł strat z poprzednich lat, a jej zadłużenie wynosiło 109 mln zł.

Nowszych danych o swojej sytuacji finansowej spółka Palikota wówczas nie ujawniała, ale nikt w branży nie miał wątpliwości, że jej przyszłość nie rysuje się w różowych barwach. Porażką okazała się emisja akcji przez MPWiW w maju 2022 r. Spółce nie udało się pozyskać żadnego dużego inwestora instytucjonalnego i musiała zadowolić się sprzedaniem akcji inwestorom indywidualnym za dość stosunkowo skromną kwotę 7,5 mln zł. Kolejną próbą zdobycia finansowania na rynku miało być wejście Manufaktury na New Connect, ale pozostało to w sferze planów.

Wypadki potoczyły się szybko w pod koniec czerwca. Pojawiły się doniesienia, że pracownicy przestali dostawać pensje, a wszystkie warszawskie sklepy Tenczynek Świeże zostały zamknięte. Co więcej, spółka przestała regulować swoje zobowiązania wobec inwestorów, a gdy wydawało się, że upadek MPWiW jest nieuchronny, jeden z największych inwestorów spółki – Marek Maślanka – poinformował, że wraz z innymi inwestorami, którzy łącznie wpompowali w MPWiW ponad 100 mln zł, zawiązał „zespół nadzorujący, który w porozumieniu i współpracy z zarządem przygotowuje i niezwłocznie wdroży program niezbędnych zmian organizacyjnych i osobowych, gwarantujących rentowność i płynność finansową”.

Dwa miesiące na ratunek dla browaru

REKLAMA

Komunikat był bardzo ostrożnie zredagowany, ale był jasny: Manufaktura Piwa Wódki i Wina jest na skraju upadłości i jeśli nie uda się przeprowadzić planu naprawczego, to wszystkie środki stracą wszyscy udziałowcy i inwestorzy. Marek Maślanka następnego dnia ogłosił, że wraz z innymi członkami swojej grupy dużych inwestorów będzie przeciwny kontynuowaniu zbiórek społecznościowych od drobnych inwestorów i ten etap działalności firmy jest „zakończony definitywnie”. Maślanka zaznaczył, że inwestorzy mogliby teraz z łatwością „wysadzić spółkę w powietrze”, ale zadeklarował, że do września nie będzie żadnych działań windykacyjnych.

Tymczasem już 4 sierpnia jeden z inwestorów Manufaktury Piwa Wódki i Wina złożył w sądzie wniosek o upadłość i przeprowadzenie postępowania sanacyjnego. Wtedy spółka wystąpiła o ochronę przed wierzycielami na czas restrukturyzacji, zapewniając, że chodzi o „ochronę majątku firmy przed rozparcelowaniem w ramach odrębnych postępowań wszczynanych przez inwestorów”. Marek Maślanka obiecywał, że 11 sierpnia opublikuje sprawozdanie finansowe spółki, ale tego nie zrobił. Po dłuższym milczeniu obiecał, że zrobi to w weekend 2-3 września. Zdradził też, że termin wyznaczony przez sąd na przygotowanie projektu układu z wierzycielami upływa 5 listopada.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA