Znany na całym świecie holenderski browar postanowił dołączyć do kampanii promującej szczepienia i nakręcił swoją reklamówkę. Ale ruchom antyszczepionkowym się to nie spodobało i rozpoczęli akcję #BoycottHeineken. Myślicie, że producent piwa się tym przejął? Wcale! Jeszcze mu foliarze zrobili reklamę. (Fot.Shutterstock/Monticello).
Afera zaczęła się od reklamy opublikowanej na Twitterze. Heineken wyprodukował uroczy klip, na którym seniorzy imprezują w klubie nocnym. Mogą, bo są zaszczepieni. W najstarszych grupach wiekowych poziom wyszczepienia jest najwyższy, wiadomo.
Heineken kończy klip hasłem: „Noc należy do zaszczepionych. Czas do nich dołączyć”.
Chodzi o wsparcie branży hotelarskiej i bezpieczny powrót do barów i restauracji żebyśmy znów mogli być razem
– wyjaśnia rzecznik Heinekena w rozmowie z Yahoo Finance UK.
To jednak bardzo nie spodobało się antyszczepionkowcom, którzy postanowili rozkręcić akcję uderzającą w producenta piwa i stworzyli hashtag #BoycottHeineken.
I co? I nic. Nikt nie przestraszył się, że Heinekenowi to zaszkodzi, a w dniu, kiedy afera wybuchła, akcje producenta piwa straciły zaledwie 0,3 proc.
Co więcej, nie przestraszył się również sam Heineken, który jest przekonany, że krzywda mu się nie stanie. Przeciwnie, antyszczepionkowcy, zamiast zrobić firmie antyreklamę mogą się przyczynić do – jak podkreśla firma – „znacznego rozpowszechnienia marki, co może przynieść firmie korzyści, ponieważ więcej osób będzie dyskutować nad zaletami kampanii i jej ogólną użytecznością w promowaniu szczepień”.
I to jest doskonały przykład, który może na przyszłość ukrócić tego typu zapędy przeciwników szczepień. A ci niestety próbują szkodzić przedsiębiorcom, którzy starają się promować szczepienia przeciw COVID-19, oczywiście nikogo do niczego nie zmuszając.
Pamiętam, jak kilka tygodni temu jedna ze znanych warszawskich restauracji ogłosiła, że będzie rozdawać darmowe drinki dla zaszczepionych gości przy okazji dowolnego zamówienia.
Cel akcji to okazanie wdzięczności zaszczepionym gościom, dzięki którym jest bezpieczniej i oddala się widmo jesiennego lockdownu
– tłumaczyli inicjatorzy akcji.
I takie akcje moim zdaniem mają sens, bo oczywiście nikt nie pójdzie się zaszczepić tylko po to, żeby dostać drinka za darmo, ale to tworzy dobrą atmosferę wokół szczepień.
Tylko że nie wszyscy wtedy wpadli w dobry nastrój. Część internautów zaczęła wykrzykiwać, że to skandal i segregacja klientów.
Ale jaka to segregacja? Przecież to bodziec pozytywny, nie negatywny. Oburzać można by się, gdyby knajpa wymyśliła sobie karę, że tym niezaszczepionym nie będzie podawać drinków wcale. Albo policzy im dwa razy drożej. Tymczasem oni nic nie tracą, a ktoś inny zyskuje. Poza tym co to za segregacja sanitarna? A sadzanie ludzi palących i niepalących w innych częściach knajpy to też segregacja? Jaka? Zdrowotna? Zapachowa? Dlaczego nikt tu się nie oburza?