REKLAMA

Alkoholowy biznes Palikota drży w posadach. Zainwestowałeś? Możesz stracić

Manufaktura Piwa Wódki i Wina jest w opłakanym stanie, nie jest w stanie w terminie spłacać inwestorów, a nawet grozi jej bankructwo. Takie – wcale nieanonimowe – opinie o spółce Janusza Palikota pojawiały się w ostatnich tygodniach coraz częściej, a żadne zaklęcia samego biznesmena nie były w stanie uspokoić inwestorów, którzy nie dostali swoich pieniędzy na czas. Pensji nie dostali też pracownicy. Teraz dramatycznie zła kondycja alkobiznesu Palikota wyłania się z komunikatów jednego z dużych inwestorów, którzy z błogosławieństwem samego biznesmena postanowili podjąć ostatnią próbę ratowania firmy, w którą włożyli dziesiątki milionów złotych.

Janusz-Palikot-CBD-piwo
REKLAMA

„Cieszę się, że Marek Maślanka, wybitny przedsiębiorca inwestujący od 3 lat w MPWiW, wraz z grupą kluczowych inwestorów postanowił wspomóc Grupę finansowo i organizacyjnie” – napisał Janusz Palikot w czwartek w mediach społecznościowych, zamieszczając treść oświadczenia Maślanki. Tekst wyglądał na wybitnie ostrożnie zredagowany i utkany z misternych eufemizmów, ale trudno było odnieść inne wrażenie, że mamy do czynienia z dramatyczną walką o przetrwanie firmy byłego polityka.

REKLAMA

Stracić mogą wszyscy, którzy zainwestowali w biznes Palikota

Maślanka poinformował, że wraz z innymi inwestorami, którzy łącznie wpompowali w MPWiW ponad 100 mln zł, zawiązał „zespół nadzorujący, który w porozumieniu i współpracy z zarządem przygotowuje i niezwłocznie wdroży program niezbędnych zmian organizacyjnych i osobowych, gwarantujących rentowność i płynność finansową”.

Jeśli to nie brzmi wystarczająco niepokojąco, warto przeczytać kolejny fragment:

Dzisiaj sytuacja Grupy Manufaktura Piwa Wódki i Wina jest trudna i bez szybkich, głębokich zmian może zakończyć się poważnymi problemami oznaczającymi straty dla wszystkich, które powierzyli Grupie swoje pieniądze, bez względu na to, czy jest to tysiąc złotych, czy kilka milionów. Apeluję do wszystkich Inwestorów i Wierzycieli o zachowanie spokoju i danie szansy na działania odbudowujące pozycję Spółek.

Komunikat był jasny: Manufaktura Piwa Wódki i Wina jest na skraju upadłości i jeśli nie uda się przeprowadzić planu naprawczego, to wszystkie środki stracą wszyscy udziałowcy i inwestorzy. Swoją drogą, apel do inwestorów i wierzycieli spółki o zachowanie spokoju jest dość spóźniony, ponieważ na forach skupiających osoby, które powierzyły środki firmie Palikota, wrze od dłuższego czasu.

Nie ma pieniędzy i nie wiadomo, kiedy będą

W piątek rano Janusz Palikot i Marek Maślanka przeprowadzili na Facebooku „webinar”, który raczej miał formę wideorozmowy polegającej na wygłoszeniu krótkich oświadczeń i zapewnień o rychłym uzdrowieniu całego biznesu. Następnie nastąpiła runda pytań od inwestorów, które obaj panowie odczytywali i udzielali odpowiedzi. Jako pierwsze padło pytanie o to, kiedy pieniądze wrócą do inwestorów.

Nie ma na dzień dzisiejszy pieniędzy, więc na dzień dzisiejszy nic nie wróci do inwestorów – powiedział wprost Marek Maślanka.

Maślanka dodał, że trwają prace nad tym, żeby stało się to „w ciągu kilku miesięcy”. Zaznaczył jednak, że nie będzie składał w imieniu inwestorów żadnych deklaracji, dopóki nie będzie pewny, czy ta deklaracja będzie spełniona. Janusz Palikot dodał, że potrzebnych jest „od 6 do 8 tygodni spokoju”. W tym czasie miałaby zostać załatwiona dodatkowa kapitalizacja spółki.

Janusz Palikot: mówiłem, że was spłacę, ale tego nie zrobię

Janusz Palikot przyznał, że choć jeszcze niedawno deklarował, że wszystkie bieżące i zaległe zobowiązania ureguluje do końca czerwca, to nic takiego nie nastąpi. Za ten stan rzeczy nie obwinia siebie i swojego sposobu zarządzania firmą, a „kampanię PR-ową” prowadzoną przez niewymienionych z nazwiska ludzi, która miała spowodować, że model finansowania rozproszonego się nie powiódł.

Palikot mówi, że stawia teraz na inwestorów branżowych, takich jak Marek Maślanka. Szkoda tylko, że nie są to inwestorzy, którzy dostrzegli w firmie byłego polityka szansę na świetny biznes tylko tacy, którzy chcą po prostu ratować utopione w tonącej firmie olbrzymie środki. Wróćmy jednak do „webinaru”.

Kolejne pytanie dotyczyło powodów kłopotów, w których znalazła się MPWiW. Janusz Palikot stwierdził, że firma nigdy nie osiągnęła odpowiedniej skali działalności, a miesięczne przychody na poziomie 3-5 mln zł były za małe, by firma o takiej strukturze była w stanie regulować swoje zobowiązania. Biznesmen przekonywał też, że finansowanie crowdfundingowe ma taką wadę, że jest „rozciągnięte w czasie” i firma nie dostaje na raz 20-30 mln zł.

Koniec wyciągania pieniędzy od drobnych inwestorów przez

Po okrągłych tłumaczeniach Palikota nastąpiło brutalne – jak sam powiedział – stwierdzenie Marka Maślanki:

Pojawił się w pewnym momencie błąd w zarządzaniu.

REKLAMA

Biznesmen stwierdził, że wraz z innymi członkami swojej grupy dużych inwestorów będzie przeciwny kontynuowaniu zbiórek społecznościowych od drobnych inwestorów i ten etap działalności firmy jest „zakończony definitywnie”. Maślanka zaznaczył, że inwestorzy mogliby teraz z łatwością „wysadzić spółkę w powietrze”, ale zadeklarował, że do września nie będzie żadnych działań windykacyjnych.

Janusz Palikot w czasie wideorozmowy nie chciał ujawnić, ilu jest inwestorów i jakie są łączne zaległości MPWiW. Informacja ma się pojawić w późniejszym czasie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA