REKLAMA

Mieszkaniowy absurd powraca. To, co zaraz się stanie, jest chore

Wam, Polakom, przecież cena metra kwadratowego mieszkania nie robi różnicy, ważne, żeby była zdolność kredytowa. Prawda? Zdaniem nowego ministra rozwoju, tak właśnie jest i ma na to badania, dlatego nie boi się kolejnego programu dopłat do kredytów i zapowiada, że jednak ruszy on na początku 2025 r. 

Mieszkaniowy absurd powraca. To, co zaraz się stanie, jest chore
REKLAMA

Ba! Minister nie przejmuje się nawet tym, że przecież nie ma odpowiedniego poparcia dla kolejnego programu dopłat i jest niepoprawnym optymistą!

REKLAMA

Choć dopiero co jasny sprzeciw wyraziła nie tylko Lewica, ale też Polska 2050, przez co nie ma większości w Sejmie w siłach koalicyjnych dla przegłosowania ustawy o dopłatach do kredytów hipotecznych, minister rozwoju Krzysztof Paszyk zapowiada w wywiadzie dla money.pl, że w pierwszym tygodniu lipca zacznie konsultacje w ramach koalicji i „realnie, jeśli wszystko się powiedzie”, program Kredyt na start ruszy z początkiem 2025 r.

A zdaniem ministra, powiedzie się, bo „w ostatnich tygodniach osobiście prowadził dialog z partnerami koalicyjnymi i wygląda to optymistycznie.” Czyli szacuje, że jednak ma szanse przekonać opornych.

Kto by się przejmował cenami

Najciekawsze jest to, że minister bagatelizuje wpływ kolejnego programu dopłat kredytowych na wzrost cen mieszkań, bo twierdzi, że ma badania pokazujące, że Polakom wysokie ceny nie wadzą, ważna jest dla nich zdolność kredytowa.

Padliście już? Minister nie pokazał badań, ale uwierzmy, że jakieś tam rzeczywiście ma. Rzecz w tym, że zdolność kredytowa zależy m.in. właśnie od cen mieszkań - im wyższe, tym zdolność kredytowa mniejsza. Nie jest to rocket science i minister z pewnością to rozumie, a badania, w których nie wiadomo, jak zadano Polakom pytanie, wykorzystuje, by postawić na swoim.

Już bardziej wiarygodną strategią byłoby pokazanie, jak wzrosły ceny mieszkań podczas funkcjonowania Bezpiecznego kredytu 2 proc., jak w czasie programu Rodzina na Swoim, a jak w czasie działania programu Mieszkanie dla Młodych.

W pierwszym przypadku wzrost był spektakularny, w drugim trochę był, ale do kosmosu było daleko, a w trzecim wzrost był właściwie niezauważalny. I to jest kluczowe! Zasięg programu musi być dokładnie skalibrowany i obliczony na wąskie i naprawdę potrzebujące wsparcia grupy, zamiast sypać pieniądze z helikoptera, a wtedy rzeczywiście się pomaga, szkodząc w niewielkim stopniu.

Ale o tych bezpiecznikach minister niewiele akurat mówi. Plotki niedawno głosiły, że wprowadzony zostanie limit ceny za metr kwadratowy, ale dziś minister milczy. Inne bezpieczniki też nie są jasne, oprócz tego, że rząd deklaruje, że jakieś będą i o nich pamięta.

A skala programu ma być taka:

  • kredytów z dopłatami ma być 175 tys.;
  • w 2025 r. będzie to 75 tys., w dwóch kolejnych latach po 50 tys. 
  • w ciągu pięciu lat rząd wyda na to 10-11 mld zł

Wiecie, co z tego wynika? Program będzie działał tylko przez trzy lata do 2027 r. włącznie - to po pierwsze. Oczywiście pieniądze z budżetu będzie pochłaniał dużo dłużej, bo do udzielonego raz kredytu dopłaca się nie jednorazowo, ale przez 10 lat. Nie mam pojęcia, jak trzyletni program ma być elementem jakiejś stałej strategii mieszkaniowej, więc to po prostu dowiezienie obietnicy wyborczej i nic innego.

Po drugie, jak koalicjanci w głosowaniu zawiodą, na wsparcie PiS nie ma co liczyć. Mateusz Morawiecki kilka tygodni temu się droczył, że w sumie to jego ugrupowanie chętnie poprze Kredyt na Start, ale tylko, jeśli mowa będzie o udzielaniu 100-150 tys. kredytów rocznie, a tu mamy plan na połowę mniej.

Jedyna nadzieja więc w koalicjantach.

TBS-y, REIT-y i grunty

Minister może przekonać ich albo siłą - a tego można próbować po fatalnych wynikach w wyborach do Parlamentu Europejskiego zarówno Lewicy jak i Trzeciej Drogi, albo naprawdę sensownymi bezpiecznikami, co by oznaczało, że z dopłat skorzysta niewielu Polaków - i słusznie.

Albo dobudowaniem kuszących dla koalicjantów kolejnych elementów programu mieszkaniowego, dzięki czemu przełkną pigułkę dopłat, choć nie będą się cieszyć.

A pakiet rzeczywiście ma być szerszy.

Minister rozwoju jeszcze bez szczegółów, ale zapowiada również powrót do TBS-ów, choć nie jest jasne, co ma na myśli, mówiąc o „wsparciu dla szukających nieruchomości w zasobie TBS”. Nie brzmi to jak budowa kolejnych TBS-ów, które w Polsce były dotąd jedynym sensownym pomysłem, ale ich rozwój został lata temu zarzucony.

Więcej o rynku mieszkaniowym w Polsce przeczytasz na Bizblog.pl:

Będą REIT-y, czyli komercyjne fundusze, które inwestują w nieruchomości, ale też wytwarzają mieszkania na komercyjny wynajem.

REKLAMA

Będzie i uwolnienie gruntów Skarbu Państwa pod zabudowę mieszkaniową. Tego próbował też PiS, ale opór gmin i spółek Skarbu Państwa był zbyt duży. A nawet, jeśli się tym razem uda, nie zmieni to sytuacji w największych aglomeracjach, bo minister mówi o gruntach na obrzeżach średnich miast, zaniedbanych i bezużytecznych. Czyżby ktoś miał w planie budowanie przyszłych slumsów?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA