Kredyt 0 proc. Wielkie boom możliwe już jutro. Tak, w niedzielę
Donalda Tuska opuścili koalicjanci, deklarując brak poparcia dla ustawy o kredycie #naStart. Ale, niczym rycerz na białym koniu, zjawia się Mateusz Morawiecki, który deklaruje, że pomoże Tuskowi w przegłosowaniu programu dopłat, ale stawia warunki. Czy obecny premier zechce je spełnić? Może okazać się nawet już w niedzielę wieczorem, tuż po zakończeniu ciszy wyborczej.
Wszyscy czekają w napięciu na jakieś decyzje w sprawie kolejnego programu dopłat do kredytów hipotecznych i zrobił się na rynku chaos. Jedni eksperci mówią, że klienci wstrzymują się z decyzjami zakupowymi i na rynku zapanował marazm, inni twierdzą, że na kredyt z dopłatą wcale nikt nie czeka, a wielu ekspertów ten program już pogrzebało. Tak, jak też, przyznaję.
To dlatego, że rząd wcale nie ma większości sejmowej, żeby ustawę, jakkolwiek będzie ona wyglądać ostatecznie po przeciągających się konsultacjach społecznych, przyjąć.
Morawiecki wyciąga rękę, ale stawia Tuskowi warunki
Aż tu nagle, jak rycerz na białym koniu, wjeżdża były premier Mateusz Morawiecki i deklaruje, że on i zapewne jego partia, ustawę o nowych dopłatach do kredytów poprą wspólnie z obecnym rządem. Byli tacy, co taki rozwój wypadków wieszczyli, kiedy na Donalda Tuska wypiął się w tej sprawie jednoznacznie Szymon Hołownia. Nie wierzyłam im, ale mieli rację. (No, chyba że to tylko gierki PiS-u).
Tylko premier Morawiecki podaje pomocą dłoń premierowi Tuskowi pod pewnym warunkiem. A właściwie dwoma, o których właśnie powiedział publicznie jako Gość Radia ZET.
Po pierwsze, program #naStart musi być zaplanowany na wiele lat, żeby nie wywoływał gwałtownych zmian na rynku mieszkań. Takowe wywołał wprowadzony przez PiS Bezpieczny kredyt 2 proc., ale zdaniem Mateusza Morawieckiego tylko dlatego, że przyszedł Tusk i go zamknął zaledwie po kilku miesiącach funkcjonowania i kiedy było już niemal pewne, że program zniknie, to wtedy Polacy masowo rzucili się kupować mieszkania, podbijając ich ceny. Więc wzrost cen to wina Tuska - twierdzi były premier.
O tym, że to nieprawda, albo choć najwyżej częściowo prawda, pisałam już w Bizblog.
Tak czy inaczej, warunek premiera Morawieckiego zdaje się już na starcie spełniony, bo ostatnio znany publicznie projekt ustawy o kredycie 0 proc. przewiduje wydłużenie okresu działania programu do czterech lat, choć pierwotnie miał to być tylko rok.
Więcej o rynku mieszkaniowym w Polsce przeczytasz na Bizblog.pl:
Ale premier Morawiecki stawia jeszcze drugi warunek: roczny limit udzielonych kredytów z rządową dopłatą powinien wynosić 100-150 tys.
No i tu jego żądanie rozjeżdża się z tym, co planował obecny rząd, bo w trakcie konsultacji zapowiedziano, że limit liczby udzielanych preferencyjnych kredytów to będzie 15 tys. kwartalnie, czyli 60 tys. rocznie.
Żeby PiS pomógł Tuskowi wprowadzić program w życie, obecne Ministerstwo Rozwoju musiałoby zmienić zapis w projekcie ustawy i zaplanować co najmniej podwojenie skali programu.
Czy się na to zdecyduje?
Przed wyborami ani słowa, bo to zbyt kontrowersyjne
Ha! Całkiem możliwe, że politycy już się w tej sprawie nawet dogadali, tylko nie chcą nic jeszcze mówić Polakom przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które już w niedzielę 9 czerwca.
Bo rzeczywiście dziwnie wygląda to, że konsultacje społeczne w sprawie kredytu #naStart są przedłużane właściwie bez powodu, a po tym, jak zostały przedłużone, temat w ogóle jakoś przepadł.
Właściwie nic dziwnego, że rząd milczy w tej sprawie - kwestia dopłat do kredytów potrafi działać mocno na emocje Polaków - jakaś grupa bardzo czeka, by skorzystać z takiego rozwiązania, ale jakaś jest jego zaciętym wrogiem.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie branżowego serwisu propertynews.pl wynika, że tylko 9 proc. ankietowanych zdecydowanie popiera dopłaty państwa do komercyjnych kredytów hipotecznych, do tego jeszcze 14 proc. „raczej popiera”, co daje łącznie 23 proc. zwolenników dopłat.
Ale przeciw jest znacznie więcej, bo 42 proc., w tym 23 proc. to zdecydowani przeciwnicy.
Te liczby pokazują, że rzeczywiście przed wyborami lepiej tematu nie ruszać, najlepiej schować głowę w piasek.
Tajemnica zostanie ujawniona już w niedzielę wieczorem?
Ale głosowanie kończy się przecież już w niedzielę wieczorem i twitterowy komentariat zwraca uwagę, że ostatnio ten sam projekt, ale jego pierwsza wersja, została opublikowana w internecie zaraz po zakończeniu ciszy wyborczej i ogłoszona publicznie nazajutrz, co może sugerować, że i tym razem stanie sią tak samo.
To byłoby nawet sensowne, bo przecież czas leci, a politycy już od dobrych miesięcy zwlekają z decyzjami w tej sprawie, wywołując chaos na rynku mieszkaniowym. Im szybciej się zdeklarują, tym lepiej dla wszystkich.
A więc jest szansa, że już w przyszłym tygodniu ostateczna przyszłość kredytu 0 proc. zacznie się klarować, bo będzie na przykład wiadomo, czy projekt spełnia warunki stawiane przez Mateusza Morawieckiego. A ci ze słabymi nerwami, mogą próbować się tego dowiedzieć, odświeżając nerwowo strony Rządowego Centrum Legislacji już od godz. 21.00 w niedzielę 9 czerwca.