Miliony Polaków czekają na kredyt 0 proc. Ale w rządzie rozłam
W Ministerstwie Rozwoju i Technologii walczą dwa wilki. Jeden chce przeforsować za wszelką cenę dopłaty do kredytów mieszkaniowych, a drugi uważa, że nas na to nie stać i trzeba poszukać innych rozwiązań. Tym drugim jest nowo powołany wiceminister Tomasz Lewandowski, który uważa, że rządowe programy mieszkaniowe nie mogą wpływać na ceny, a najlepszą inwestycją jest rozwój budownictwa społecznego.
Spór w rządzie o wprowadzenie nowego programu dopłat do kredytów mieszkaniowych – zwanego przez złośliwych programem dopłat do deweloperów – zaostrza się, a nawet przenosi się do samego Ministerstwa Rozwoju i Technologii, które odpowiedzialne jest za sferę mieszkaniową. Jeden wiceminister rozwoju w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” pod koniec sierpnia zapewnił, że program Na start wejdzie w życie i wnioski o dopłaty do kredytów hipotecznych (sprawdź oferty) będą przyjmowane od początku 2025 r. Teraz inny wiceszef tego resortu przekonuje, że na ten program „nas po prostu nie stać”.
Spór w rządzie o dopłaty do kredytów
Szerokim echem odbiła się reprymenda, jakiej premier Donald Tusk publicznie udzielił minister funduszy i polityki regionalnej Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz, która ucieszyła się, że w przyszłorocznym budżecie „jest okrągłe zero złotych na kredyt 0 proc.” Szef rządu kazał się jej wytłumaczyć z tych błędnych – jego zdaniem – twierdzeń i zapewnił, że „są środki na wsparcie mieszkalnictwa, w tym na kredyt 0 proc.” Przedstawicielka Polski 2050 odpowiedziała, że w umowie koalicyjnej nie ma słów „kredyt 0 proc.”
Publiczny sprzeciw wobec programu Na start wyraził teraz także wiceminister rozwoju Tomasz Lewandowski, który reprezentuje inny koalicyjny klub – Lewicę. W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” stwierdził, że „w realiach, w których się znajdujemy, na kredyt Na start nas po prostu nie stać”. Dodał, że w sferze mieszkalnictwa „są ważniejsze cele”. Lewandowski zaznaczył, że w resorcie Krzysztofa Paszyka z PSL-u nie odpowiada za budownictwo.
Powiem szczerze, że bardzo mierzi mnie dyskusja o dopłatach do kredytów w oderwaniu od całego systemu mieszkaniowego. Samo uruchomienie takiego czy innego programu nie spowoduje, że nagle na rynku będzie znacząco lepiej. W moim przekonaniu to nie jest moment, w którym moglibyśmy zdecydować się na kolejny program popytowy, wspierający własność i akcje kredytowe – powiedział „Dziennikowi Gazecie Prawnej”.
Więcej wiadomości na temat nieruchomości:
Lewandowski był także gościem radia Tok FM, gdzie zadeklarował, że dla jego ugrupowania warunkiem brzegowym w dyskusji o akcji wsparcia kredytobiorców jest „takie skrojenie tego programu, żeby nie wpływał albo w minimalnym zakresie na ceny na rynku nieruchomości”. Dodał, że obecny projekt ustawy wprowadzającej program Na start będzie wpływał na rynek nieruchomości, dlatego Lewica go nie poprze.
Budownictwo społeczne
Co w zamian? Przedstawiciel Lewicy w resorcie rozwoju przekonuje, że najważniejszy teraz jest rozwój budownictwa społecznego. Lewandowski wskazał, że do końca stycznia Bank Gospodarstwa Krajowego podpisał umowy na 1 mld zł na budowę mieszkań pod tani wynajem, a do końca września powinny wpłynąć wnioski na łączną kwotę 2,5 mld zł. W przyszłym roku wartość wniosków składanych przez samorządy może wynieść nawet 4-4,5 mld zł.
Program Na start ma być następcą programu Bezpieczny kredyt 2 proc. wprowadzonego przez poprzedni rząd i jego założenia są niemal takie same, ale oprocentowanie ma wynosić w przypadku niektórych beneficjentów zaledwie 0 proc. Dotychczasowy program okazał się stymulatorem olbrzymiego wzrostu cen mieszkań na polskim rynku i wszystko wskazuje na to, że podobna sytuacja będzie miała miejsce ponownie.
Program Bezpieczny kredyt 2 proc. był krytykowany za to, że wywołał gwałtowny wzrost cen mieszkań na polskim rynku, był formą transferu publicznych środków do firm deweloperskich, ale także za to, że w niewielkim stopniu pomagał realizować potrzeby mieszkaniowe Polaków, a głównie ułatwiał inwestowanie w nieruchomości zamożnym osobom.