REKLAMA
  1. bizblog
  2. Samorządy

Niszczą rowery miejskie, przetrzymują i kradną. Oj, posypią się kary: nawet 12 tys. zł

Przetrzymywanie rowerów na posesjach, jazda po kilka osób, pasażerowie przewożeni w… koszyku - to niektóre przykłady łamania regulaminu wartego 160 mln zł systemu roweru metropolitalnego Mevo. Wszystko dlatego że w czasie testów wypożyczenie roweru jest bezpłatne. Dostęp do kontra straciło już 250 niezdyscyplinowanych użytkowników. Ale urzędnicy idą po rozum do głowy i zapowiadają, że za łamanie regulaminu będą naliczać słone kary.

22.09.2023
9:33
Niszczą rowery miejskie, przetrzymują i kradną. Oj, posypią się kary: nawet 12 tys. zł
REKLAMA

Gdańsk, który przez lata pretendował do miana rowerowej stolicy Polski, jest jednym z niewielu dużych miast, które wciąż nie doczekały się roweru miejskiego. Owszem, złożona w całości z rowerów elektrycznych wypożyczalnia Mevo, o której mówiono nawet, że jest „pionierska w Europie”, ruszyła w marcu 2019 r. Rowery wyjechały wtedy na ulice nie jednej, ale aż 11 pomorskich gmin, w tym m.in. Gdańska, Gdyni, Sopotu. Ale radość nie trwała długo, bo system, złożony z zaledwie 30 proc. zapowiadanej floty, już po 7 miesiącach zaliczył spektakularną klapę. A operator, spółka NB Tricity, za którą stała firma Nextbike, złożył wniosek o upadłość.

REKLAMA

Teraz mimo opóźnień i wielu turbulencji (jak choćby problemy z pękającymi ramami w rowerach tego samego operatora w systemie, który prowadzi w Sztokholmie ), Mevo znów wyjeżdża na ulice metropolii. Od 13 września rower może przetestować każdy.

Rowery bezpłatnie, ale i bez rozsądku

W czasie testów jednoślady są bezpłatne (dodatkowa opłata w wysokości 10 zł obowiązuje jedynie za pozostawienie roweru poza stacją), nie ma czasowych limitów, ale taki ukłon w stronę mieszkańców wcale nie wyszedł systemowi na dobre. Zachłanni użytkownicy rowerów nie zwracają, przetrzymując je na prywatnych posesjach albo korzystają z własnych blokad. Efekt? W ciągu tygodnia zablokowano konta 250 użytkowników, którzy złamali regulamin.

Kreatywność jest duża. Jazda na jednym rowerze w dwie albo i trzy osoby, przewożenie ludzi w koszykach, przetrzymywanie rowerów na prywatnych posesjach czy klatkach schodowych, a nawet... pozostawienie roweru na dachu kiosku ruchu – wylicza Patryk Gochniewski, rzecznik stowarzyszenia Obszar Metropolitalny Gdańsk-Gdynia Sopot (OMGGS), które jest odpowiedzialne za wdrożenie systemu w metropolii.

Nic dziwnego, że fora internetowe pełne są zdjęć łamiących regulamin użytkowników. Internauci tropią ich, publikując numer roweru i godzinę zdarzenia.

Zdarza się, że rowery przetrzymywane są na prywatnych posesjach
Źródło: internet

W testach jest w tej chwili 1600 rowerów elektrycznych i 500 klasycznych rozstawionych na terenie: Gdańska, Gdyni, Sopotu, Tczewa, Rumi, Pruszcza Gdańskiego, Redy, Kartuz, Pucka, Władysławowa, Sierakowic, Żukowa, Somonina, Kosakowa, Kolbud i Stężycy. Docelowo flota będzie składać się z 4050 rowerów, w tym 3000 ze wspomaganiem eklektycznym. System obsługuje hiszpańska firmą City Bike Global. Wartość 6-letniego kontraktu to aż 159 mln zł (ok. 107 mln zł zapłacą gminy, reszta to wpływy z abonamentów i reklam).

Więcej wiadomości o samorządach


Jeszcze drugiego dnia testów odpowiedzialne za wdrożenie systemu stowarzyszenie OMGGS przekonywało:

Na ten moment nie planujemy zmian w zasadach testowania i nie przewidujemy ograniczeń czasowych. Liczymy na zdrowy rozsądek użytkowników.

Zdrowego rozsądku wyraźnie zabrakło, dlatego w czwartek, po tygodniu testów, urzędnicy ogłosili, że łamiący regulamin będą płacić kary finansowe. Stawki wyniosą od 50 zł do nawet 12 tys. zł! Kary będą naliczane od 23 września m.in. za jazdę w koszu lub inną próbę zniszczenia roweru (500 zł), pozostawienie roweru w strefie zabronionej, czyli we wszystkich miejscach niedostępnych dla serwisu (450 zł), jazdę na rowerze przez więcej niż jedną osobę (100 zł), korzystanie z własnych zamków (200 zł), przewóz środkami transportu (50 zł), uszkodzenie uniemożliwiające naprawę – 12 tys. zł, kradzież – 12 tys. zł.

Źródło: internet

Wprowadzane kary mają być rodzajem straszaka dla tych wszystkich, którym przyjdzie do głowy korzystanie z Mevo niezgodnie z regulaminem - mówi Dagmara Kleczewska, kierowniczka projektu Mevo. - Jednocześnie zapewniamy, że karać będzie rygorystycznie, ale też bardzo ostrożnie. Nie będą to pochopne decyzje, a potwierdzone dowodami. Jeśli sami zauważymy takie działania lub otrzymamy zdjęcia czy filmy, na których widać naruszenia, a jednocześnie numer roweru nałożymy karę.

Rower metropolitalny Mevo. System ruszy, gdy będzie działać sprawnie

Dobra wiadomość jest taka, że mieszkańcy przyjęli system entuzjastycznie. Po tygodniu testów w systemie zarejestrowało się 20 tys. użytkowników, którzy wykonali ponad 60 tys. przejazdów. Natomiast wśród problemów, które zgłaszają jest niska dostępność rowerów, błędy w aplikacji mobilnej, ale też z rowerami.

Złośliwi już dopatrują się podobieństw do poprzedniej edycji  Mevo i nie wróżą systemowi sukcesu. Gwoździem do trumny w systemie z 2019 r. było ogromne zainteresowanie użytkowników, przy jednoczesnych kłopotach Nextbike z wymianą baterii, nieustannymi usterkami i kiepską relokacja rowerów.

To są wciąż testy i codziennie spływają do nas informacje od użytkowników dotyczące błędów - czy to w aplikacji, czy na stronie, czy z rowerami, czy dotyczące Centrum Kontaktu. Wszystko analizujemy i przekazujemy do hiszpańskiego operatora, czyli City Bike Global, który w pełni odpowiada za funkcjonowanie systemu. Dopóki całość przedsięwzięcia nie będzie działać sprawnie, nie ma mowy o wynagrodzeniu dla operatora czy pełnym uruchomieniu systemu roweru metropolitalnego – zapowiada Patryk Gochniewski.

REKLAMA

Jeśli tym razem Mevo nie powinie się noga i system wystartuje bez przeszkód, miesięczny abonament będzie kosztować 29,99 zł, a roczny - 259 zł. Każdego dnia skorzystać będzie można ze 120 minut jazdy na rowerze tradycyjnym i 60 minut na rowerze elektrycznym.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA