REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Amerykanie bezlitośni dla LPP. Akcje polskiej spółki znów tracą na GPW

Prezes LPP Marek Piechocki podczas poniedziałkowej konferencji prasowej przeprowadził brawurową obronę jej sposobu wyjścia z rynku rosyjskiego, a reakcja giełdy wydawała się wskazywać, że rynek tę wersję przyjął bez zastrzeżeń. Taka ocena wzrostu kursu akcji to jednak oczywiście nadinterpretacja, a luki i nieścisłości w wywodzie prezesa LPP bezlitośnie wypunktował fundusz Hindenburg Research, który w piątek zarzucił polskiej spółce fikcyjne wyjście z rynku rosyjskiego.

19.03.2024
15:03
Amerykanie bezlitośni dla LPP. Akcje polskiej spółki znów tracą na GPW
REKLAMA

Trzy godziny po zakończeniu poniedziałkowej konferencji LPP amerykański fundusz opublikował w mediach społecznościowych wpis, w którym bezlitośnie rozprawił się z tezami przedstawionymi przez prezesa Piechockiego. Hindenburg Research zarzucił spółce, że okłamuje opinię publiczną i inwestorów w kwestii jej rzeczywistej obecności w Rosji.

REKLAMA

Hindenburg Research zarzuca LPP kłamstwo

Hindenburg Research pisze, że w marcu 2022 r. spółka ogłosiła, że całkowicie zawiesiła transport towarów do Rosji, ale według funduszu było to „kłamstwo”. Fundusz wskazuje, że towary LPP w dalszym ciągu trafiają do Rosji za pośrednictwem podmiotów „agenta handlowego” powiązanych z ludźmi z LPP i że jest to część nowo ujawnionego czteroletniego okresu przejściowego.

W dalszym ciągu nie podano nazwisk osób tworzących „chińskie konsorcjum”, które kupiło rosyjską spółkę zależną LPP – zwraca uwagę Hindenburg Research.

Fundusz zarzuca spółce LPP, że wciąż nie wyjaśniła, dlaczego kody kreskowe w Rosji zostały zmodyfikowane w taki sposób, aby zawierały chińskie prefiksy kodów krajów, ani nie wyjaśniła, z jakich dokumentów firmy wynika, że miało to na celu śledzenie zapasów z powrotem do systemu LPP. Hindenburg Research dodaje, że spółka nawet nie próbowała wyjaśnić, dlaczego kody produktów na artykułach w Rosji są takie, jak w polskim systemie LPP dla najnowszych linii produktów. Przypomnijmy, że podczas konferencji prezes Piechocki przekonywał, że zmiana kodów była autonomiczną decyzją nabywcy rosyjskiego oddziału LPP i spółka nie ma z tym nic wspólnego.

Więcej wiadomości w Bizblog.pl o LPP

Hindenburg Research uważa, że prezes LPP może nie wprost, ale jednak przyznał, że spółka cały czas wysyła towar do Rosji za pośrednictwem pośredników nazywanych „agentami handlowymi”. Według funduszu firma nie wyjaśniła też, dlaczego w Rosji dostępne są produkty z obecnych kolekcji, które są identyczne z tymi, które są w sprzedaży w Polsce. To ma być kolejnym dowodem na to, że LPP cały czas sprzedaje swoje produkty w Rosji.

Kolejną kwestią jest sprzedaż towarów do Rosji przez Kazachstan, co jest jednym z kluczowych zarzutów Hindenburg Research. W poniedziałek zarząd LPP „stanowczo zaprzeczył”, jakoby spółka realizowała jakiekolwiek dostawy do Rosji przez terytorium Kazachstanu. Amerykański fundusz wskazuje jednak, że spółka nie wyjaśniła, dlaczego zgodnie z danymi firmy Tradesparq w roku 2023 do kazachskiej spółki zależnej LPP wysłało towary o wartości 755,5 mln dol.

Hindenburg ujawnia i zarabia

REKLAMA

Rewelacje Hindenburg Research spowodowały gwałtowne załamanie notowań LPP na giełdzie, ale w poniedziałek po konferencji prezesa Piechockiego nastąpiło silne odbicie. W pewnym momencie wzrost wartości papierów LPP przekraczał 35 proc., ale skończyło się na nieco ponad 20 proc., czyli straty z piątku udało się odbudować tylko częściowo. We wtorek akcje LPP traciły na GPW około 2 proc.

Jak pisaliśmy, Hindenburg Research to nietypowy fundusz, który został założony przez aktywistów, którzy specjalizują się w ujawnianiu informacji niewygodnych dla dużych graczy giełdowych, przede wszystkim oszustw i nadużyć. Nie dość na tym, Amerykanie specjalizują się w krótkiej sprzedaży. Grając na spadki po opublikowaniu swoich raportów, stają się koszmarem gigantów. Zwykle ich akcje prowadzone są według schematu: publikacja oskarżeń, zwykle bardzo mocnych, a potem informacji o zajęciu krótkiej pozycji. Efekt: giełdowe kursy (zazwyczaj) lecą na łeb na szyję.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA