15 marca wybuchła afera, jakiej inwestorzy na GPW od dawno nie oglądali. LPP, właściciel takich marek jak Reserved, Cropp, House i Sinsay, został oskarżony przez amerykański fundusz Hindenburg Research, że cały czas prowadzi sprzedaż w objętej sankcjami Rosji. Zarząd LPP daje stanowczy odpór oskarżeniom Amerykanów, ale przy okazji liczy wielomiliardowe straty, wywołane szeregiem zarzutów naprawdę ciężkiego kalibru. Co nas czeka w kolejnych dniach?
Hindenburg Research to nietypowy fundusz. Założony został i prowadzony jest przez aktywistów, którzy specjalizują się w ujawnianiu informacji niewygodnych dla dużych graczy giełdowych, przede wszystkim oszustw i nadużyć. Nie dość na tym, Amerykanie specjalizują się w krótkiej sprzedaży. Grając na spadki po opublikowaniu swoich raportów, stają się koszmarem gigantów. Zwykle ich akcje prowadzone są według schematu: publikacja oskarżeń, zwykle bardzo mocnych, a potem informacji o zajęciu krótkiej pozycji. Efekt: giełdowe kursy (zazwyczaj) lecą na łeb na szyję. Tak jak w piątek LPP.
W jeden akcje polskiego giganta odzieżowego straciły na wartości 35,78 proc. Na czwartkowym zamknięciu za jeden papier płacono 17830 zł (tak, dobrze widzicie, nominalnie to najdroższe akcje na GPW), na otwarciu w piątek 14 300 zł (-19,18 proc.), a na zamknięciu już 11450 zł. Kapitalizacja spółki zjechała w ciągu 24 godzin o 10 mld zł z ponad 31 mld zł do 21 mld. Największe spadki w WIG20, nie licząc LPP, nie przekraczały w piątek 2,50 proc.
XTB: LPP najwięcej straci na bojkocie konsumenckim
Analizując sytuację LPP, analitycy XTB wskazują, że raport Hindenburg Research „stanowi czerwoną flagę dla inwestorów”, a rynek wciąż nie wie, jak realnie wycenić szkody, które rewelacje Amerykanów mogą przynieść w przyszłości.
Ta niepewność skutkuje paniką. Scenariusz dochodzeń regulacyjnych, zmian ocen ESG u pożyczkodawców, kar finansowych czy problemów z audytem Grant Thornton to tylko wierzchołek góry strachu. Główną obawą jest potencjalny bojkot konsumentów, od których zależy ekspansja LPP. Spółka ma ok. 5-proc. udział w rynku Ukrainie, gdzie sprzedaż może tąpnąć. W skrajnie negatywnym scenariuszu, przecena mogłaby sprowadzić kurs do poziomów z jesieni 2022 roku, czyli w okolice 7500 zł – oceniają analitycy XTB.
Więcej wiadomości w Bizblog.pl o LPP
Ich zdaniem jeżeli firma nie napotka poważnych problemów w kolejnych miesiącach i pokaże wzrost biznesu, spadkowa reakcja może przerodzić się w stopniową poprawę sentymentów, a finalnie nawet w euforię, w trakcie której rynek dążył będzie do wymazania spadku z piątku i ewentualnie kolejnych dni.
Istnieje też szansa, że fundusz Hindenburg relatywnie szybko zamknie shorta, który wciąż nie pojawił się w krótkich pozycji KNF. Brak ujawnionej pozycji może wskazywać, że zajął relatywnie niewielką pozycję, poniżej 0,5 proc., nie musząc się ujawniać – tłumaczą analitycy XTB.
Jak jednak zaznaczają, renoma Hindenburg Research sprawia, że wiadomości o „praktykach” LPP znajdą szeroki rozgłos na świecie finansowym, i niewykluczone, że nadzór finansowy weźmie po lupę wszystkie wymienione przez Amerykanów praktyki. XTB przypomina, że Hindenburg ma długą historię współpracy z organami regulacyjnymi, przy tworzeniu raportów.
W Stanach Zjednoczonych fundusz często odpłatnie przekazuje własne ustalenia do regulatora SEC, w ramach tzw. programu informacyjnego. Fundusz prawdopodobnie wziął na celownik spółki w jakiś sposób powiązane z Rosją. Jego ostatni short na akcjach Freedoom Holding Timura Turlova z sierpnia 2023 roku zdecydowanie nie był tak udany jak w przypadku LPP, a akcje Freedom szybko drożały po raporcie, prawdopodobnie wyciskając Hindenburg z krótkich pozycji – zaznacza Dział Analiz XTB.
Hindenburg Research: LPP prowadzi biznes w Rosji
O co chodzi w tej aferze? Amerykanie twierdzą, że cała akcja LPP z wycofywaniem się z Rosji, to ściema, a rzekome chińskie konsorcjum, właściciel sieci Far East Services, który rzekomo odkupił rosyjskie aktywa należące do Polaków, to spółka wydmuszka zarejestrowana w Dubaju. Autorzy raportu cytują też rewelacje byłego menedżera LPP o tym, że transakcja sprzedaży rosyjskiego oddziału to mistyfikacja, a działalność LPP w Rosji wciąż nadzoruje zarząd LPP w Polsce.
Hindenburg Research na tym nie poprzestał, wysłał do sklepów Far East Services w Moskwie i Petersburgu swoich ludzi, którzy sfotografowali sprzedawane tam ubrania. Po porównaniu wyszło, że wszystkie miały wzornictwo i kolorystykę żywcem wyjęte z jesienno-zimowych katalogów LPP. Sprawdził też kody kreskowe sprzedawanych w Rosji towarów.
Po zdekodowaniu okazały się one dokładnie odpowiadać kodom kreskowym LPP zarejestrowanym w Polsce. Traktujemy to jako jednoznaczny dowód na zawiłe działania LPP mające na celu ukrycie fikcyjnego charakteru transakcji zbycia aktywów w Rosji – podkreślili autorzy opracowania.
W ich opinii ogromne znaczenie ma fakt, że przed atakiem na Ukrainę Rosja była największym zagranicznym rynkiem LPP, generującym 19,2 proc. przychodów, a także plany inwestycyjne zakładające skokowe zwiększenie sprzedaży na Wschodzie. Do tego – wskazują – w wynikach finansowych LPP za roku obrotowy 2022/2023 wcale nie widać utraty jednej piątej przychodów, tylko wzrost o 13 proc.
LPP: to może być próba przejęcia wpływów w spółce
W odpowiedzi na zarzutu Amerykanów w sumie LPP wydało w piątek kilka oświadczeń, w których możemy przeczytać, że raport Hindenburg Research jest elementem przygotowywanego od pięciu miesięcy ataku dezinformacyjnego obliczonego na spadek kursu akcji LPP, o czym spółka poinformowała już wcześniej Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Krajową Agencję Skarbową
Z tego co ustaliliśmy, nie jesteśmy pierwszą firmą, która stała się obiektem zainteresowania wywiadowni. Wcześniej podobny proceder został przez Hindenburg wycelowany w spółkę Adani. Wiemy jednocześnie, że wywiadownia działa na zlecenie podmiotów trzecich. Nie można wykluczyć, że tego typu działania mogą być próbą przejęcia wpływów w spółce LPP – oświadczył zarząd spółki.