Coraz mniej węgla, coraz więcej górników bogaczy. Padł nowy rekord
Pod koniec listopada 2021 r. Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej (PGG), przekonywał, że spółka nie zbankrutuje, a jej płynność finansowa jest zapewniona. Ale kryzys energetyczny wszystko zmienił. Jeśli do marca 2024 r. PGG nie dostanie z budżetu państwa 5,5 mld zł, to upadnie. Wcześniej trzeba wydać grube kilkaset milionów złotych na nagrody barbórkowe oraz nagrody roczne, czyli tzw. czternaste pensje.
Kiedy dwa lata temu w portach ARA cena węgla osiągała rekordowy poziom 274,5 dol. za tonę, prezes PGG przekonywał, że bieżąca płynność finansowa spółki nie jest zagrożona.
PGG jest w procesie, który został opisany w maju ub. roku, czyli w procesie odchodzenia od węgla i realizowania tych wszystkich programów, które zostały wtedy zawarte - stopniowej redukcji produkcji węgla kamiennego - twierdził wtedy Tomasz Rogala.
Dzisiaj sytuacja PGG wygląda zupełnie inaczej. Nie tylko dlatego, że węgiel w portach ARA kosztuje ok. 120 dol. Dalej nie ma notyfikowanej umowy społecznej przez Komisję Europejską. Zgadza się tylko jedno: redukcja produkcji. W tym roku plany wydobywcze PGG skurczyły się o ok. 2,5 mln t. W 2024 r. ma być jeszcze gorzej i roczna produkcja ma się zamknąć raptem w 20 mln t. (Jeszcze 5 lat temu, w 2018 r. to było ok. 30 mln t).
W polskim górnictwie mamy co prawda do czynienia z redukcją wydobycia, ale nie z redukcją zatrudnienia. A obciążenia płacowe to ciężka kula u nogi całej branży.
Górnictwo, czyli krocie na Barbórki i 14. pensje
Nagrody wypłacane z okazji Dnia Górnika (4 grudzień), czyli wypłaty Barbórkowe to już górnicza tradycja. Podobnie zresztą, jak nagroda roczna, zwana czternastą pensją, która wypłacana najczęściej jest w lutym. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia ze sporym obciążeniem finansowym dla spółek węglowych. PGG nie podaje, ile dokładnie kosztują ją te świadczenia, ale nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że w przypadku Barbórki chodzi ok. 350 mln zł. Wypłata roczna - tak jak Barbórka, bardzo podobna do pensji - to podobne obciążenia, co razem daje już ok. 700 mln zł.
Więcej o górnictwie przeczytasz na Spider’s Web:
Do tego dochodzą zwykłe pensje górników, które systematycznie rosną. W ciągu pięciu lat od 2018 do 2023 r. średnie uposażenie w PGG wzrosło z 6769 zł do 12107 zł. To wzrost na poziomie prawie 79 proc. Dość powiedzieć, że w 2022 r. PGG wydała na świadczenia pracownicze aż 6 mld zł, o ponad 1,2 mld zł więcej niż rok wcześniej (przeszło 25 proc.). W 2022 r. przeciętne wynagrodzenie w PGG wyniosło 10744 zł brutto i było wyższe średnio o 2686 zł (33,33 proc.) od średniej pensji w 2021 r. która wynosiła 8058 zł. W to wpisują się nie tylko pensje, ale też m.in. dofinansowania do wczasów pracowniczych, wypoczynku dzieci i młodzieży, dopłaty do pakietów rekreacyjno-sportowych, a także kart przedpłaconych na posiłki profilaktyczne dla pracowników zatrudnionych w warunkach szkodliwych i uciążliwych dla zdrowia.
Węgla ubywa, ale nie górników
Paradoksalnie rosnące obciążenia płacowe idą w parze z coraz mniejszą produkcją węgla. Zatrudnienie w polskim górnictwie węgla kamiennego we wrześniu 2023 r. wyniosło 75156. Patrząc miesiąc do miesiąca to spadek o 719 miejsc pracy. Ale jak spojrzymy rok do roku, to zobaczymy przyrost o 259 etatów. Do tej pory najmniejsze zatrudnienie w polskim górnictwie było w maju 2022 r. - 74730. A jeszcze 10 lat wcześniej w maju 2013 r. to było 113020. Na koniec 2022 r. tylko w PGG zatrudnionych było 36800 pracowników. I rachunek się zgadza, to dlatego wydobycie węgla kamiennego jest w Polsce najdroższe na świecie. Do wyprodukowania tony węgla u na potrzeba ok. 822 górników. A w USA czy w Australii mniej niż 100.