REKLAMA

Kolejna spółka węglowa ledwo zipie. Katastrofa murowana, chyba że pomoże rząd

Nie tylko Polska Grupa Górnicza boryka się z nie lada kłopotami finansowymi. Całe górnictwo jest na ostrym zakręcie. Dotyczy to też innej spółki węglowej - Tauron Wydobycie S.A. Waldemar Sopata, wiceprzewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ „Solidarność”, dokładnie wyjaśnia przyczyny tej sytuacji. I znowu wychodzi na to, że gdyby elektrownie odbierały zakontraktowany węgiel, to górnicy nikogo nie musieliby prosić o pomoc.

 Kolejna spółka węglowa ledwo zipie. Rząd sypnie milionami?
REKLAMA

Zdecydowanie największą obecnie bolączką polskiego górnictwa, zaraz obok rekordowych cen opału dla energetyki zawodowej, jest zostający w kopalniach węgiel, którego nie odbierają elektrownie, pomimo obowiązujących kontraktów. Przez to jest mniejszy zarobek i też tworzą się większe zapasy węgla. We wrześniu br. przy kopalniach było już 3,78 mln t węgla, najwięcej od dwóch lat. I to nie tylko i wyłącznie bolączka PGG, ale innych spółek węglowych także. 

REKLAMA

Największym ryzykiem dla Tauron Wydobycie S.A. jest utrata płynności finansowej - tym bardziej, że jesteśmy jednoosobową spółką Skarbu Państwa, a subwencji wynikających z umowy społecznej regulującej zasady transformacji górnictwa jak nie było, tak nie ma - mówi wprost Waldemar Sopata w rozmowie z portalem Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego.

Elektrownie nie odbierają zakontraktowanego węgla

Sopata dokładnie opisuje, jak wygląda nieodbieranie węgla przez elektrownie na przykładzie obowiązujących kontraktów spółki Tauron Polska Energia (TPE). I wskazuje, że na podstawie tych zobowiązań TPE miała odbierać nieco ponad 300 tys. ton węgla w każdym z miesięcy ostatniego kwartału bieżącego roku. Tak się jednak nie stało.

Mamy koniec listopada. Z 300 tys. t węgla, które miały zostać odebrane w październiku, TPE odebrał około 150 tys. t. Reszta wciąż zalega na kopalnianych zwałach. Jeśli proceder braku odbioru surowca przeciągnie się na listopad i grudzień, to szacuję, że z całorocznego kontraktu, opiewającego na 3 mln 600 tys. t, zrealizowana zostanie najwyżej połowa. Mniej więcej 1 mln 800 tys. t wydobytego węgla pozostanie u nas - wylicza związkowiec.

Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:

I jak przekonuje: wcześniej też bywało, że nie odbierano węgla, ale nie w takiej skali. Zdarzało się, że w ciągu całego roku w sumie dotyczyło to 500 tys. ton opału. Teraz jest blisko cztery razy więcej. Inna sprawa, że kontrakty podpisywano, jak czarne złoto było znacznie droższe niż teraz. 

Gdyby TPE wywiązał się z zawartych uzgodnień, to może udałoby nam się wyjść „na zero”, bo ceny kontraktowe oscylujące wokół 30 zł za gigadżul są już dawno nieaktualne. Jeśli jednak sytuacja nie ulegnie zmianie, a ceny węgla nadal będą spadać, katastrofa jest nieunikniona - przekonuje Waldemar Sopata.

Czekają już tylko na wsparcie państwa

Przy okazji dostaje się też zarządowi TPE, który miał nie wypełnić ustaleń podjętych z Markiem Wesołym, wiceministrem aktywów państwowych odpowiedzialnym za górnictwo. Chodzi o renegocjowanie umów z TPE, tak żeby Tauron Wydobycie mógł wyprodukowany węgiel komukolwiek innemu sprzedać. Zarząd TPE miał też nie zgodzić się na wzięcie w depozyt wydobytego węgla, tak aby nie blokował zwałowisk Tauron Wydobycie. 

O ile w ZG „Sobieski” miejsca na składowanie surowca jest jeszcze całkiem sporo, to w ZG „Brzeszcze” jest go nieco mniej, a ZG „Janina” ma olbrzymi problem, bo tam tego miejsca nie ma prawie wcale - mówi związkowiec z Tauron Wydobycie.

REKLAMA

Spółka ledwo zipie. Na szczęście udaje się zwiększać przychody na sprzedaży ekogroszków. Ale tak długo nie da się ciągnąć. 

Tutaj potrzebny jest czynny nadzór i wsparcie ze strony państwa, konkretne i aktualizowane rozwiązania legislacyjne oraz pomoc finansowa. Inaczej nie przetrwamy - nie ma cienia wątpliwości Waldemar Sopata.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA