Rozwieszasz panele jak pranie. Fotowoltaika wchodzi na balkony
Nasi zachodni sąsiedzi pokazują nam, że transformację energetyczną tak po prawdzie najlepiej zacząć od zmiany prawa. Dzięki czemu dostęp do odnawialnych źródeł energii jest zdecydowanie mniej skomplikowany. U nich po tym, jak uproszczono regulacje dotyczące rejestracji elektrowni balkonowych, jesteśmy świadkami boomu na panele słoneczne.
Trzeba obiektywnie stwierdzić, że Niemcy znowu nas ciut zawstydzają. U nas użytkownicy pomp ciepła miesiącami nie potrafili się doprosić specjalnej taryfy energetycznej, co też wpłynęło na spadek popularności tych urządzeń grzewczych w naszym kraju. A zasada 10H już od 2016 r. blokuje rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi zdają sobie doskonale sprawę z tego, że jakiekolwiek modyfikacje - także w energetyce - muszą być poprzedzone zmianą prawa. Federalna Agencja Sieci uprościła rejestrację elektrowni balkonowych, ograniczając ją do łatwego wprowadzenia kilku danych. Z kolei Bundestag przyjął rozporządzenie, które włącza wytwarzania energii elektrycznej poprzez urządzenia fotowoltaiczne typu plug-in do katalogu tzw. środków uprzywilejowanych w prawie mieszkaniowym i prawie najmu. Teraz instalacja paneli słonecznych jest banalnie prosta.
Nie trzeba niczego wiercić ani wbijać młotkiem. Po prostu wieszasz je na balkonie jak mokre pranie we Włoszech - twierdzi Waltraud Berg, cytowana przez The New York Times.
Panele słoneczne na balkonach, czyli boom w Niemczech
Ta zmiana prawa u Niemców przyniosła szybko niespodziewane efekty. Okazało się, że nasi sąsiedzi zza zachodniej granicy coraz bardziej cenią sobie niezależność energetyczną. I po uproszczeniu procedur, Niemcy już zainstalowali na ok. 500 tys. balkonów panele słoneczne. W ten sposób w ciągu pierwszych sześciu miesięcy roku Niemcy dodali 9 GW mocy fotowoltaicznych.
Więcej o panelach słonecznych przeczytasz na Spider’s Web:
W szczególności obserwujemy ciągły wzrost liczby instalacji słonecznych. W porównaniu do całkowitej mocy na koniec 2023 r. dodano prawie 10 proc. więcej mocy słonecznej. Dwie trzecie z nich zainstalowano na budynkach, w tym na systemach balkonowych - komentuje Klaus Muller, prezes Federalnej Agencji Sieci.
Zmiana regulacji i wzrost popularności paneli słonecznych w Niemczech wpłynęła również na ceny. Pojedyncze panele typu plug-in w dużych marketach można kupić już za ok. 200 euro. Kompletny zestaw, razem z mocowaniem, falownikiem i niezbędnymi kablami to wydatek ok. 400 euro.
Dekada na uwolnienie sektora energetycznego od emisji gazów
Tutaj nie ma żadnego przypadku. Nasi zachodni sąsiedzi po prostu wszystko policzyli i realizują krok po kroku swój wieloletni plan. Panele słoneczne mają Niemcom ułatwić uzyskanie już do 2045 r. (dla całej UE obowiązująca data to nadal 2050 r.) neutralności klimatycznej. Żeby tak się faktycznie stało, to tamtejszy sektor energetyczny musi być najpóźniej do 2035 r. wolny od emisji gazów cieplarnianych. Tym samym już do końca tej dekady do 2030 r. przynajmniej 80 proc. zużycia energii elektrycznej brutto powinno pochodzić z OZE. Fotowoltaiczny cel na 2023 r. Niemcy znacznie przekroczyli: miało być 9 GW, a skończyło się na 14,6 GW (prawie dwa razy więcej niż w 2022 r.). Dalszy plan zakłada dodanie w 2024 r. 13 GW energii słoneczne a w 2025 r. - kolejne 18 GW. I połowę tej rozbudowy mają stanowić pani słoneczne na dachach.