Deficyt rąk do pracy daje się we znaki pracodawcom. Luki, przynajmniej w części, zasypują obcokrajowcy z Ukrainy, ale i coraz częściej z Uzbekistanu, Filipin, Nepalu, czy Kolumbii. Na przeszkodzie ciągle stoją natomiast ciągnące się w nieskończoność formalności związane z legalizacją pobytu. Rekordzista na rozpatrzenie sprawy czekał... siedem lat.
Brakuje nam m.in. kierowców ciężarówek i autobusów, magazynierów, monterów, fizjoterapeutów i masażystów, cieśli, elektryków, kucharzy, magazynierów, nauczycieli, księgowych, pielęgniarek. Według „Barometru Zawodów” na liście profesji, na które w 2024 r. będzie w Polsce największe zapotrzebowanie, znalazło się 29 zawodów. Nic dziwnego, że pracodawcy coraz chętniej zatrudniają cudzoziemców. I to nie tylko tych z Ukrainy.
Biznes ratuje się pracownikami z innych kontynentów
Niska stopa bezrobocia i brak rąk do pracy sprawiają, że rośnie udział obcokrajowców w ogólnej liczbie pracujących w Polsce. Podczas gdy jeszcze dziesięć lat temu ich liczba nie przekraczała 100 tys., czyli 1 proc. wszystkich ubezpieczonych w ZUS, pod koniec ub. roku odsetek ten wyniósł blisko 7 proc., co stanowiło 1,13 mln zatrudnionych - tłumaczy Anna Wesołowska, dyrektorka zarządzająca Gi Group Poland. S.A.
Jeśli spojrzeć na sytuację w firmach, obcokrajowców zatrudnia już 18,4 proc. przedsiębiorstw, pracę dają im głównie te z sektora przemysłowego i usług. Najmniejsze zainteresowanie zatrudnieniem cudzoziemców widoczne jest zaś w małych firmach (90 proc. ich nie zatrudnia) oraz w sektorze publicznym (86,2 proc.).
Z raportu „Barometru Rynku Pracy 2024” Gi Group Holding wynika też, że zatrudnienie pracowników spoza Europy w ostatnim rok wzrosło ponad dwukrotnie – z blisko 6 proc. do prawie 15 proc. – tłumaczy Anna Wesołowska, dyrektor zarządzająca Gi Group Poland. S.A.
Bo choć wśród pracowników zza granicy ciągle dominują Ukraińcy (83 proc. zatrudnionych cudzoziemców), to rośnie liczba pracowników z innych państw. Ci z dawnego bloku wschodniego (Białoruś, Armenia, Uzbekistan) stanowią 25,5 proc. zatrudnionych cudzoziemców, zaś z pozostałych krajów europejskich – 24,5 proc. Obcokrajowcy z dalszych kierunków, takich jak: Kolumbia, Nepal czy Filipiny, stanowią 14,9 proc. pracowników z obcym paszportem.
Więcej o polskim rynku pracy przeczytacie w tych tekstach:
Gdy coraz więcej Ukraińców wraca do ojczyzny lub wyjeżdża z Polski na Zachód, gdzie zarobki są wyższe, przedsiębiorcy swoje poszukiwania rąk do pracy muszą rozszerzać o kolejne kraje. Pisała o tym Monika Szafrańska w tekście: „Ilu jest cudzoziemców w Polsce? Potrzebujemy ich jeszcze więcej”. Na przeszkodzie sprawnego zatrudniania cudzoziemców stają natomiast ciągnące się w nieskończoność formalności. Tych związanych z legalizacją pobytu pracowników z zagranicy obawia się 36,2 proc. firm zatrudniających obcokrajowców oraz 27,4 proc. tych, które jeszcze tego nie robiły.
Rekordzista czekał... siedem lat
Temu, że obawy te są słuszne, dowodzi opublikowany trzy dni temu raport NIK "Obsługa obywateli polskich i cudzoziemców w jednostkach administracji publicznej". Kontrolerzy na urzędach wojewódzkich, które zajmują się obsługą spraw cudzoziemców, nie pozostawili suchej nitki. Naruszenie przepisów stwierdzili w przypadku aż 60 proc. zbadanych spraw! Izba wytknęła przewlekłość postępowań, przekroczenia terminów. Zarzuca urzędnikom liczne przypadki niepodejmowania działań lub nieuzasadnionych przerwy w prowadzeniu postępowań.
W ostatnich latach liczba spraw rosła lawinowo. O ile w 2018 r. obcokrajowcy złożyli ponad 228,5 tys. wniosków pobytowych, to w 2022 r. złożyli ich już blisko 542 tys. Ogółem w latach 2018-2022 cudzoziemcy złożyli takich wniosków ponad 1,71 mln, z czego w blisko 1,26 mln spraw wydano decyzje rozstrzygające.
Co jeszcze wykazała kontrola NIK-u?
Przewlekłość postępowań była niekiedy rażąca. Niechlubnym rekordzistą był śląski urząd wojewódzki, gdzie rozpatrywanie wniosku cudzoziemca o pobyt czasowy zajęło urzędnikom (ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego - red.) blisko siedem lat i pięć miesięcy – podaje NIK.
Znamienne jest, że przyczyną opieszałości w obsłudze cudzoziemców, są kłopoty z pozyskaniem pracowników w samych urzędach. NIK wśród winowajców ciągnących się postępowań wskazuje: braki kadrowe w urzędach, dużą rotację pracowników i niskie wynagrodzenia.