REKLAMA

Deweloperzy tak pocisnęli, że pobili rekord. Od tylu nowych mieszkań może zakręcić się w głowie

W listopadzie deweloperzy oddali do użytkowania ponad 16 tys. mieszkań – wynika z danych GUS. To najlepszy wynik nie tylko w 2021 roku, ale w historii – wskazują Bartosz Turek i Oskar Sękowski z HRE Investments.

Deweloperzy tak pocisnęli, że pobili rekord. Od tylu nowych mieszkań może zakręcić się w głowie
REKLAMA

Zdaniem analityków to już niemal pewne, że w tym roku powstanie około 230 tysięcy nowych domów i mieszkań. Na ten wynik zapracują przede wszystkim deweloperzy, ale również inwestorzy indywidualni, gminy i spółdzielnie mieszkaniowe.

REKLAMA

Ich zdaniem dokonania deweloperów, którzy oddali do użytku 16,2 tys. mieszkań, są tutaj kluczowe.

Dane te są ważne także z powodów rachunkowych – podkreślają eksperci. Firmy deweloperskie mogą bowiem zaksięgować przychody ze sprzedaży mieszkań dopiero po oddaniu lokali do użytkowania. Przeciętny blok mieszkalny buduje się w Polsce dwa lata, a od decyzji o zakupie ziemi do oddania kluczy do mieszkań nowym lokatorom często mija kilka lat.

Co z liczbą pozwoleń i rozpoczętymi budowami?

Analitycy HRE Investments podkreślają, że dlatego bacznie należy się przyglądać informacjom o obecnie wydawanych pozwoleniach na budowę oraz o liczbie mieszkań, których budowę rozpoczęto.

To one świadczą w większym stopniu o bieżącej koniunkturze – nastrojach zarówno wśród kupujących mieszkania jak i deweloperów

– tłumaczą Turek i Sękowski.

I wskazują, że co prawda w listopadzie nie odnotowano spektakularnych wzrostów obu tych danych, ale powodów do narzekań również nie ma.

Ten trend potwierdzają szacunki własne HRE Investments. Wynika z nich, że deweloperzy są obecnie w trakcie budowy około 255 tys. nowych mieszkań, o 25 proc. więcej niż przed rokiem.

Spadek popytu na mieszkania? To przejściowe problemy

Szczególnie bacznie warto obserwować dane GUS za kolejne miesiące. Jesteśmy bowiem świadkami skumulowania trzech czynników, które okresowo będą wpływać na spadek popytu na mieszkania – piszą Turek i Sękowski.

Chodzi o:

  • podwyżki stóp procentowych
  • spadek popytu o charakterze sezonowym (okres świąteczno-noworoczny)
  • spadek popytu odroczonego

W trzecim przypadku chodzi zakupy, które w normalnych warunkach zostałyby zrealizowane w 2020 roku, ale ograniczenia w dostępie do kredytu nie pozwoliły na to.

I przekonują, że obecnie to właśnie kumulacji tych trzech czynników zawdzięczamy ochłodzenie popytu na mieszkania, co z kolei może przełożyć się na zachowawcze rozpoczynanie nowych inwestycji przez niektórych deweloperów.

Tak jest w przypadku ze spadkiem, który co roku obserwujemy w grudniu, a który potem skutkuje dynamicznym wzrostem transakcji w marcu. W przypadku popytu odroczonego do odbicia może natomiast dojść pod koniec maja, gdy ruszy program kredytów bez wkładu własnego.

Jeśli chodzi o problem rosnących stóp procentowych, to z analizy HRE Investments wynika, że Polacy mogą po prostu przywyknąć do wyższych odsetek. Pod warunkiem oczywiście, że stopa referencyjna NBP nie poszybuje zbyt wysoko.

Ich zdaniem ma to znaczenie, bo część kupujących mieszkania ucieka w ten sposób przed inflacją.

REKLAMA

Jak przekonują eksperci, mimo zapowiedzi stopniowej normalizacji wciąż nie widać szans na wyższe niż inflacja, oprocentowanie lokat bankowych. I właśnie dlatego w kolejnych kwartałach Polacy dalej będą kupować mieszkania.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA