Pompy ciepła są już passe. Polacy mają nowy gorący przedmiot pożądania
Pompy ciepła najwyższą popularność w programie Czyste Powietrze odnotowały w styczniu 2023 r. Od tego czasu jesteśmy świadkami wyraźnych spadków. Zyskują za to inne źródła ciepła. Zdecydowanie najbardziej, patrząc od początku roku, dotyczy to kotłów na biomasę. Skąd taka zmiana preferencji grzewczych Polaków? Eksperci nie mają żadnych wątpliwości: to przez rekordową inflację, która wymusza poszukiwanie oszczędności, gdzie się tylko da.
W styczniu 2023 r. król programu Czyste Powietrze był tylko jeden. Udział pomp ciepła we wnioskowanych źródłach był na poziomie aż 64 proc. A rok wcześniej, w styczniu 2022 r., w przypadku tych urządzeń to było raptem 28 proc. Inne urządzenia zostały daleko w tyle. Na początku bieżącego roku udział kotłów gazowych kondensacyjnych był nam poziomie 24 proc., a tych na biomasę - 10 proc. Ale teraz, po pierwszym półroczu, wszystko wywróciło się do góry nogami. Owszem, całej stawce dalej przewodzą pompy ciepła, ale ich przewaga systematycznie topnieje, a największy wzrost tylko w tym roku przypisywany jest już innym źródłom ciepła.
Mamy do czynienia z zapaścią sprzedaży urządzeń grzewczych. Za to wyhamowanie odpowiada w pierwszej kolejności bardzo wysoka inflacja - nie ma wątpliwości w rozmowie z Bizblog.pl Paweł Lachman, prezes Stowarzyszenia Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC).
Czyste Powietrze, czyli atak kotłów na biomasę
Od początku 2023 r. zdecydowanie najbardziej zyskują kotły na biomasę, których popularność w programie Czyste Powietrze wzrosła od stycznia do czerwca br. z 10 do 17 proc. Zdecydowanie mniej w tym okresie zyskały kotły gazowe, które startowały z poziomu 24 proc., żeby w czerwcu osiągnąć 26 proc. Same pompy ciepła zaś spadły z 64 proc. do 56 proc.
Cały czas nie ma jakieś konkretnej decyzji od rządu w sprawie upowszechniania technologii pomp ciepła. I ciągle spora część osób uważa, że kotły gazowe będą tańsze - twierdzi Paweł Lachman.
Wcześniej Stowarzyszenia PORT PC przewidywało, że w 2023 r. będziemy mieli wzrost sprzedaży pomp powietrze-woda w okolicach 20–30 proc. a tych gruntowych nawet na poziomie 40–50 proc. Ale teraz z tych wcześniejszych wyliczeń już nic nie zostało.
Musimy korygować swoje wcześniejsze prognozy. Obecne dane sprzedażowe skłaniają do zdecydowanie mniej optymistycznych szacunków - przyznaje prezes PORT PC.
Już nikt się nie boi, że zabraknie gazu lub węgla
Ale rekordowa inflacja to tylko jeden z elementów układanki. Zeszłoroczny wzrost popularności pomp ciepła powodowany był też w pewnej mierze strachem przed brakiem gazu i węgla. Przed sezonem grzewczym rząd musiał szukać alternatywy dla opału z Rosji i podpisywać szybko kontrakty z innymi dostawcami. Teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Importowanego węgla jest tak dużo, że nawet energetyka go spala i tym samym znowu nie odbiera rodzimego węgla, przez co puchną zapasy przy kopalniach. Z kolei w przypadku gazu, sytuację unormowało m.in. uruchomienie Baltic Pipe.
Wymieniający swoje źródło ciepła koncentrowali swoją uwagę na pompach ciepła ze względu ceny paliw kopalnych. Obecnie tona węgla w portach ARA kosztuje ok. 116 dol., ale rok temu byliśmy na poziomie nawet 389 dol. Dokładnie tak samo jest z gazem. Teraz 1 MWh niebieskiego paliwa na giełdzie Dutch TTF Natural Gas Futures kosztuje ok. 34 euro, a kontrakty na pierwszy kwartał 2024 r. wyceniane są na ponad 54 euro. Tymczasem jeszcze 26 lipca 2022 r. 1 MWh gazu potrafiła kosztować nawet prawie 139 euro.