Chiny wzywają do buntu przeciw polityce Trumpa. W Pekinie pojawił się szef Apple
Wojna celna Donalda Trumpa i ostry protekcjonistyczny zwrot w polityce USA wywołują olbrzymie zamieszanie w całej światowej gospodarce. Chińskie władze wzywają inne kraje do oporu względem agresywnej polityce Waszyngtonu. Poważne obawy o swoją przyszłość mają także najbliżsi dotąd sojusznicy Stanów Zjednoczonych, czyli Japonia i Korea Południowa.
W miniony odbyły się dwa kluczowe spotkania dotyczące gospodarki i relacji międzynarodowych w Azji. Pierwszym z nich było China Development Forum w Pekinie, gdzie Chiny próbowały przedstawić swoją gospodarkę jako stabilną i otwartą na inwestycje mimo amerykańskich ceł. Drugim wydarzeniem był mini-szczyt w Tokio, na którym spotkali się ministrowie spraw zagranicznych Chin, Japonii i Korei Południowej.
Rywalizacja USA i Chin
Podczas China Development Forum w Pekinie chiński premier Li Qiang zapewnił, że Chiny nie ulegną naciskom Waszyngtonu i pozostaną kluczowym graczem na rynku globalnym. Obiecał wsparcie dla zagranicznych inwestorów i rozwój technologii mających uniezależnić Chiny od Zachodu. Warto zwrócić uwagę, że na forum nie było przedstawicieli administracji Trumpa, ale byli przedstawiciele amerykańskiego biznesu na czele z Timem Cookiem z Apple.
Z perspektywy Chin forum w Pekinie miało na celu pokazanie, że mimo nacisków Waszyngtonu chińska gospodarka pozostaje stabilna. Wzrost budżetu na badania i rozwój ma uniezależnić kraj od zachodnich technologii, a zagraniczni inwestorzy wciąż są mile widziani. Pekin dąży do podtrzymania relacji gospodarczych z USA mimo konfrontacyjnej polityki Trumpa. Jednocześnie Chiny wysyłają sygnał, że są gotowe na długotrwałą rywalizację z Ameryką.
Więcej o polityce gospodarczej Trumpa przeczytacie w tych tekstach:
W tym samym czasie podczas spotkania w Tokio Japonia i Korea Południowa wyraziły swoje obawy dotyczące nieprzewidywalnej polityki Trumpa. Ministrowie spraw zagranicznych tych krajów oraz Chin zgodzili się przyspieszyć przygotowania do szczytu przywódców, który miałby dotyczyć demografii i współpracy gospodarczej. Chociaż rozmowy miały podkreślić chęć dialogu, brak konkretów sugerował, że strony traktują je bardziej jako próbę politycznego balansowania niż realne zbliżenie.
W rzeczywistości wiele dzieli wszystkie strony spotkania. Japonia i Korea Południowa podzielają generalnie pogląd Waszyngtonu, że Chiny stanowią rosnące zagrożenie dla bezpieczeństwa regionalnego. Jednak nie brakuje napięć między Seulem a Tokio – ocenia analityk OSW Michał Bogusz na blogu „Za wielkim murem”.
Trudne relacje Japonii i Korei z Chinami
Ekspert zwraca uwagę, że jednym z kluczowych tematów w Tokio były stosunki Japonii i Korei Południowej z Chinami w kontekście potencjalnego wycofania się USA z roli gwaranta bezpieczeństwa w regionie. Oba kraje uważają Chiny za strategicznego rywala, jednak nie chcą całkowicie zamykać drzwi do współpracy. Chiński minister spraw zagranicznych przekonywał, że Azja Wschodnia ma potencjał, by uniezależnić się od wpływów amerykańskich i rozwijać się na własnych zasadach. Krytykował też USA za protekcjonizm, starając się przeciągnąć Tokio i Seul na swoją stronę w kwestiach handlowych.
Japonia i Korea Południowa znalazły się w trudnym położeniu po dojściu do władzy Donalda Trumpa. Z jednej strony obawiają się rosnącej potęgi Pekinu, z drugiej strony trumpowska polityka izolacjonizmu sprawia, że rosną wątpliwości co do amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa. Sytuacji na pewno nie poprawiają publiczne wypowiedzi Trumpa, w których odmawia odpowiedzi na pytanie, czy USA będą bronić Tajwanu w przypadku chińskiej agresji.
Japonia i Korea Południowa z jednej strony chcą utrzymać bliskie relacje z USA, z drugiej nie mogą sobie pozwolić na całkowite zerwanie więzi gospodarczych z Chinami. Choć szczyt w Tokio nie przyniósł przełomu, stanowił próbę wyczucia wzajemnych relacji najsilniejszych gospodarczo państw tego regionu. Region Azji Wschodniej pozostaje jednym z zapalnych punktów globalnej gospodarki.
