REKLAMA

Chiny importują najwięcej żywności. Jak to się ma do wycinania lasów na całym świecie?

Chiny na ogół kojarzą się jako fabryka świata i największy producent oraz eksporter wytwarzanych przez sobie towarów. Jednak zapominamy o tym, że Chiny stały się również największym na świecie importerem artykułów rolnych, przez co wywołały na rynku wstrząs. Bowiem gwałtownie rosnący import żywności przez Chiny spowodował znaczny wzrost powierzchni ziemi uprawnej na świecie, a także stał się głównym bodźcem do wycinania lasów.

lasy-wycinka-drzew-paliwo
REKLAMA

Autorzy: profesorowie ekonomii na Uniwersytecie Kopenhaskim Casper Worm Hansen i Asger Wingender, VoxEU, Obserwator Finansowy

REKLAMA

Wpływ liberalizacji w Chinach na światowe rynki towarowe jest przedmiotem wielu opracowań. Mało uwagi poświęcono natomiast obserwowanemu równolegle wstrząsowi na światowych rynkach żywności. W niniejszym artykule pokazujemy, że chiński import żywności spowodował znaczny wzrost powierzchni ziemi uprawnej na świecie i zysków rolników. Podkreślamy także, iż wstrząs na rynkach żywności spowodowany chińskim popytem stał się głównym bodźcem do wycinania lasów na całym świecie w omawianym okresie.

Dążenie Chin do osiągnięcia pozycji czołowego światowego producenta nie schodziło z czołówek gazet od dziesięcioleci. Dziesiątki artykułów badawczych, dokumentów programowych i czasopism dokumentowało znaczenie ogromnych ilości tanich chińskich produktów dla producentów, pracowników i konsumentów w pozostałej części świata. Dążąc do zaopatrzenia swojego przemysłu wytwórczego i w szerszym sensie wsparcia wzrostu gospodarczego, Chiny stały się największym na świecie importerem paliw kopalnych i minerałów. Wykres ilustruje ciągły wzrost produkcji w Chinach zarówno pod względem wartości eksportu wyrobów gotowych, jak i importu półproduktów.

Wykres pokazuje także inny, mniej nagłaśniany wstrząs dla gospodarki światowej: po przystąpieniu do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w 2001 r. Chiny szybko zmieniły się z eksportera artykułów rolnych netto w największego na świecie importera. Kraj ten obecnie importuje ponad 10 proc. wszystkich artykułów rolnych będących w obrocie międzynarodowym i ponad 5 proc. światowej produkcji rolnej.

Popyt Chin na żywność z importu

To, że Chiny jako konsument produktów rolnych zwracają dużo mniej uwagi niż jako producent, mogłoby się wydać dziwne obserwatorowi z lat 90. XX w. Zważywszy na liczbę ludności tego kraju i jej rosnący apetyt na mięso, uzasadnione były obawy o to, czy rolnictwo światowe będzie w stanie zaspokoić rosnący popyt Chin. „Kto wykarmi Chiny?” – pytał Lester Brown w opiniotwórczym artykule pod tym samym tytułem (Brown 1994; tyt. oryg. „Who will feed China?” – przyp. red.). W tej publikacji, którą później rozwinął w bestsellerową książkę z podtytułem „Pobudka dla małej planety” (Wake-up call for a small planet), autor przewidział, że Chiny, posiadające zaledwie 0,08 akra (324 m2 – przyp. tłum.) ziemi uprawnej na mieszkańca i niewiele miejsca do dalszej ekspansji, będą wkrótce musiały importować znaczne ilości żywności (Brown 1995). Brown ostrzegał, że rolnicy na całym świecie będą mieli trudności ze zwiększeniem podaży w celu zaspokojenia chińskiego popytu, a wynikający z tego gwałtowny wzrost cen żywności na świecie będzie katastrofalny dla ubogich mieszkańców naszego globu.

Bogatsi o 30 lat doświadczeń, w nowym artykule wracamy do pytania postawionego przez Browna. Jak światu udało się zaspokoić popyt Chin bez katastrofalnych konsekwencji dla ubogich? A w ogóle to jak rolnictwo światowe adaptuje się do dużych wstrząsów popytowych? Literatura empiryczna dostarcza niewielu odpowiedzi, co może wydawać się zaskakujące, dopóki nie zdamy sobie sprawy z tego, jak trudno oddzielić przyczynę od skutku. Zmiany w trendach w światowym popycie zwykle następują stopniowo i idą w parze ze zmianami demograficznymi, postępem technicznym oraz innymi czynnikami jednocześnie wpływającymi na podaż, nie mówiąc już o tym, że sam wzrost podaży może zwiększać popyt. Lecz w tym konkretnym przypadku dziwactwa chińskiej polityki handlowej pozwalają nam dostrzec skutki dużego wstrząsu popytowego dla światowego rolnictwa.

Więcej o Chinach przeczytasz na Bizblog.pl:

Samowystarczalność a gwałtownie rosnący import

Chiny zaczęły łagodzić ograniczenia nałożone na import soi i kilku innych roślin spożywczych w 1995 r. Choć po przystąpieniu do WTO w 2001 r. nastąpiła większa liberalizacja importu produktów rolnych, Chiny wciąż prowadziły politykę samowystarczalności w zakresie głównych roślin spożywczych, mianowicie kukurydzy, ryżu i pszenicy. Politykę tą wprowadzono w latach 60. XX w. krótko po klęsce głodu spowodowanej przez Wielki skok naprzód, gdy bezpieczeństwo żywnościowe stało się filarem legitymizacji Partii Komunistycznej (Zhan 2022). Partia potwierdziła tę politykę w reakcji na publikację książki Browna, aby przekonać światowych przywódców, że Chiny naprawdę są w stanie same się wyżywić.

Do dziś Państwo Środka prawie w ogóle nie importuje roślin spożywczych objętych polityką samowystarczalności, ale za to importuje znaczne ilości innych produktów rolnych. Dlatego też państwa i regiony specjalizujące się w uprawie roślin spożywczych objętych tą polityką były pod dużo mniejszym wpływem rosnącego popytu ze strony Chin niż inne regiony. My wykorzystujemy tę różnicę w oddziaływaniu chińskiego popytu do prześledzenia jego wpływu z poziomu globalnego do poziomu krajowego i niżej, do poziomu lokalnego w Brazylii i Stanach Zjednoczonych – krajach będących największymi dostawcami produktów rolnych do Państwa Środka.

Chiński popyt a wykorzystanie ziemi na świecie

Na wszystkich poziomach agregacji stwierdzamy, że rolnicy zaspokajają popyt Chin poprzez zwiększanie powierzchni upraw, a nie poprzez zwiększanie plonów. Reakcja była tak wielka, że widać ją gołym okiem w danych światowych. Powierzchnia ziemi uprawnej, która nie zmieniała się przez dekadę, zaczęła rosnąć po liberalizacji przez Chiny zasad importu pewnych roślin spożywczych w 1995 r. Wzrost ten nabrał tempa po przystąpieniu Chin do Światowej Organizacji Handlu w 2001 r., skutkiem czego powierzchnia ziemi uprawnej była w 2020 r. o 7 proc. większa niż w 1995 r. Nasza analiza statystyczna pokazuje, że za cały ten wzrost odpowiada popyt ze strony Chin.

Na zwiększeniu powierzchni upraw przez rolników w celu zaspokojenia chińskiego popytu skorzystali konsumenci, którzy nie doświadczyli gwałtownego wzrostu cen, który przewidywał Lester Brown. Korzyść odnieśli także rolnicy, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, gdzie szczegółowe dane ze spisu rolnego pozwalają stwierdzić, że w obszarach związanych z chińskim popytem wzrosły marże zysku.

Niskie ceny żywności i wysokie zyski uzyskano jednak kosztem środowiska naturalnego. Wiele dodatkowych terenów uprawnych to dawne pastwiska. Choć przekształcenie pastwisk spowodowało utratę bioróżnorodności, jeszcze większą jej skalę zaobserwowano w przypadku rozszerzenia upraw na tereny, które nie były uprzednio wykorzystywane przez rolnictwo. Stwierdzamy, że popyt Chin na produkty rolne prawdopodobnie odpowiada za jedną trzecią do dwóch trzecich globalnego wylesiania od 1995 r.

Wnioski i perspektywy

Wraz ze spadkiem liczby ludności i spowolnieniem gospodarczym popyt Chin na produkty rolne będzie w przyszłości rósł wolniej, lecz popyt światowy wciąż będzie szybko wzrastał dzięki innym dużym państwom w Azji i Afryce. Czy świat będzie w stanie wyżywić także te kraje? Wyniki naszych badań sugerują, że jest to możliwe. Pastwiska wciąż stanowią ponad połowę światowych gruntów rolnych, zatem dalsze ich przekształcanie w tereny uprawne może w dużym stopniu uzupełnić niedobór. Jednak taka intensyfikacja zmniejsza bioróżnorodność, a wyniki naszych badań sugerują, że nadal zagrożone będą lasy na całym świecie.

REKLAMA

Kompromis między bezpieczeństwem żywnościowym a degradacją środowiska naturalnego w świecie, w którym rośnie zapotrzebowanie na kalorie i białko zwierzęce, można osiągnąć jedynie poprzez zwiększanie plonów. Na przykład wysokowydajne odmiany roślin uprawnych upowszechnione w wyniku zielonej rewolucji i rośliny zmodyfikowane genetycznie znacząco zwiększyły produkcję rolną bez konieczności zwiększania powierzchni upraw, co okazało się bardziej korzystne zarówno dla środowiska naturalnego, jak i ubogiej ludności. Dalsze inwestycje w takie innowacje powinny mieć najwyższy priorytet zarówno dla humanitarystów, jak i dla ekologów.

Artykuł ukazał się w wersji oryginalnej na platformie VoxEU

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA