Idą wielkie zmiany w cenach wody. Zaczniecie szybko oszczędzać
Woda ma być tańsza, ale jak zużyjesz za dużo, zapłacisz jak za zboże - to pomysł Ministerstwa Infrastruktury na to, jak uczyć Polaków oszczędzania wody i zmniejszenia zużycia. Nie każdego, a tylko tych, którzy ją marnują. Limit trzech metrów sześciennych to średnie zużycie na jedną osobę i te pierwsze trzy metry mają być o wiele tańsze niż dziś. Ale już za czwarty i kolejny zapłacimy słono.
Zaledwie w lipcu pisałam w Bizblog o rewolucji w rachunkach za wodę, ale okazuje się, że to była dopiero przystawka, bo zręby prawdziwej rewolucji dopiero teraz poznajemy.
Dotąd było wiadomo jedynie, że Ministerstwo Infrastruktury planuje zmiany, które mają nas skłonić do tego, by pić kranówkę, zamiast kupować wodę w butelkach. Dodatkowo zmienić ma się sposób przedstawiania nam rachunków za wodę, żebyśmy zaczęli rozumieć, że zużywamy wody więcej niż statystyczny Polak i zechcieli ją oszczędzać.
Ale teraz okazuje się, że szykują się poważne zmiany w cenach wody. Zmienić ma się zupełnie filozofia cennika, co częściowo zdradził w poniedziałek wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski.
Woda w podstawowym zakresie zużycia będzie duuużo tańsza. Ale jak gospodarstwo domowe zużyje za dużo, za kolejne metry sześcienne będzie płacić jak za zboże.
O ile spadną ceny wody?
Z tą zmiana polityki cenowej chodzi o dwie rzeczy. Po pierwsze o to, by woda była dostępna dla każdego, a dziś nie zawsze tak jest właśnie ze względu na cenę. Dlatego pierwszy metr sześcienny ma kosztować symboliczną złotówkę, żeby każdego Polaka było stać na wodę pitną.
Pewnie wielu z was nawet nie zastanawia się i nie analizuje w rachunkach od administracji, ile kosztuje metr sześcienny wody. Zatem podpowiem, bo dopiero wtedy można zrozumieć, jak wielką rewolucję szykuje resort.
Otóż przykładowo w Warszawie metr sześcienny wody wraz ze ściekami od ostatniej podwyżki 12 lipca 2024 r. kosztuje 13,72 zł. Gdyby wziąć pod uwagę tylko wodę, bez ścieków (choć to przecież idzie w parze), mówimy o cenie 5,43 zł za m3.
Nie jest jasne, czy minister mówił o cenie metra sześciennego wody wraz ze ściekami (wtedy obniżka ceny pierwszego metra byłaby prawie czternastokrotna), czy o cenie samej wody bez ścieków (wtedy obniżka byłaby „tylko” pięcioipółkrotna).
Drugi i trzeci metr sześcienny mają być również tańsze niż dziś, tu jednak poziomu ceny jeszcze nie znamy. I na trzecim metrze sześciennym kończy się ulga. To nie jest przypadkowo postawiona granica, ponieważ przyjmuje się, że właśnie trzy metry sześcienne to średnie zużycie na osobę miesięcznie.
Jak ktoś zużywa więcej niż średnia, będzie za to słono płacił. Jak słono? Konkretnej propozycji jeszcze nie znamy, ale to musi być na tyle wysoka stawka, by zbilansowała obniżki ceny za pierwsze trzy metry, a te będą naprawdę solidne.
I tu dochodzimy do drugiego powodu zmian: zróżnicowanie cen w zależności od zużycia ma nas zmotywować do oszczędzania wody, by zmieścić się w trzech metrach sześciennych. I bardzo słusznie!
Woda w restauracjach za free?
Przy okazji, ministerstwo ma też jeszcze jedno małe marzenie, żeby w Polsce było po europejsku
Chcemy też, żeby w hotelach, restauracjach, kawiarniach był dostęp do bezpłatnej wody pitnej
- powiedział wiceminister w Polskim Radiu 24.
Na Zachodzie to norma, że można poprosić o „tap water” i dostać szklankę kranówy za darmo. W Polsce to nadal rzadkość i choć może to zabrać niemałe zyski knajpom, to najwyższy czas na zmianę, żebyśmy nie zużywali niepotrzebnie tyle plastikowych butelek.
Więcej o plastiku można przeczytać w Spider’s Web:
To wszystko dopiero pomysły i na razie trwają uzgodnienia międzyresortowe i rozmowy z samorządami, bo poprzedni rząd samorządy trochę wyrugował, pozostawiając na nich odpowiedzialność za dostarczanie wody mieszkańcom, za dbanie o infrastrukturę, ale zabrał im kwestię decydowania o taryfach. Ta kompetencja ma wrócić do gmin, a na czym stanie, okaże się późną jesienią, kiedy projekt ustawy ma trafić do Sejmu.