Szaleństwo na stacjach paliw. Takich cen paliw kierowcy nie widzieli od roku
Rynek ropy z potężnymi zawirowaniami. Niepokój budzą kłopoty sektora bankowego, w czym nie pomogła ostatnia podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Nawet ożywienie gospodarce w Chinach nie za bardzo może pomóc. W Polsce kierowcy mają wyłącznie powody do zadowolenia. Bo na naszych stacjach paliw, na przełomie marca i kwietnia, nurkują wszystkie ceny paliw. Olej napędowy ostatni raz był na takich poziomach prawie rok temu.
Podniesienie stóp procentowych w USA znowu nakarmiło strach przed wyższą inflacją. I nawet azjatyckie ożywienie gospodarcze musi, przynajmniej na chwilę, schować się w cień. Dla polskich kierowców oznacza to tylko jedno: ceny paliw będą dalej spadać. Najwięcej powodów do radości mają mieć tankujący diesla. Nie dość, że olej napędowy spadł paniżej 7 zł, to obecnie jest najtańszy prawie od roku.
Ceny paliw: diesel najtańszy od roku
Na przełomie marca i kwietnia tendencja spadkowa ma być utrzymana. Jak prognozują z kolei analitycy z e-petrol.pl benzyna Pb98 będzie w przedziale cenowym od 7,25 do 7,37 zł, benzyna Pb95 od 6,58 do 6,70 zł, diesel od 6,77 do 6,89 zł i LPG od 3,10 do 3,18 zł.
Cena ropy: rynek ciągle wierzy w Chiny
Rynek ropy ciągle traci. Brent spadła poniżej 73 dol., a WTI jest za mniej niż 68 dol. Nie dość, że amerykańska Rezerwa Federalna znowu podniosła stopy procentowe, to w dodatku Jerome Powell, szef FED, stwierdził że inflacja pozostaje ciągle daleko powyżej celu długoterminowego banku centralnego.
A mimo to eksperci uważają, że za chwilę cena ropy zacznie odrabiać straty. OPEC uważa, że mimo oczekiwanej recesji średni popyt na ten surowiec wzrośnie o 2,3 proc. rok do roku Ma to być spowodowane zapotrzebowaniem z krajów azjatyckich, głównie Chin (wzrost o 4,75 proc. r/r.), Indii (o 4,96 proc. r/r.) oraz pozostałych państw Azji kontynentalnej (o 3,83 proc. r/r.).