REKLAMA

Gigawaty taniej energii dla milionów Polaków. Wystarczy, że rząd przestanie ją blokować

Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) uważa, że obecny kryzys energetyczny nie oznacza triumfalnego powrotu do paliw kopalnych, które szczyt konsumpcyjny mają osiągnąć w ciągu pięciu najbliższych lat. W Polsce eksperci też nie mają cienia wątpliwości: jeżeli rzeczywiście chcemy obniżyć ceny energii, musimy postawić na OZE, zwłaszcza na energię z wiatru.

Gigawaty taniej energii dla milionów Polaków. Wystarczy, że rząd przestanie ją blokować
REKLAMA

Od miesięcy zwolennicy paliw kopalnych chodzą dumnie wyprostowani. Ich zdaniem napędzany przez Rosję kryzys energetyczny pokazał, że bezpieczeństwo energetyczne to przede wszystkim węgiel i gaz, a nie wiatr i słońce. Tymczasem zdaniem IEA jest dokładnie odwrotnie.

REKLAMA

W najnowszym raporcie World Energy Outlook 2022 dowodzą, że paliwa kopalne szczyt osiągną maksimum za pięć lat, a potem ich konsumpcja będzie systematycznie spadać. Rosnąć będzie produkcja energii z wiatru i ze słońca. Do 2030 r. pierwsza ma się zwiększyć o 14 proc. a ta druga – o 18 proc. Oczywiście nie w Polsce. U nas obowiązują jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów w Europie, jeżeli chodzi o energetykę wiatrową.

Ceny energii pod coraz większym naporem wiatru

Eksperci nie mają żadnych wątpliwości i twierdzą, że jeżeli Polacy rzeczywiście chcą płacić mniejsze rachunki za prąd, to muszą postawić na wiatr. Zwłaszcza że produkcja energii z wiatru jest trzy razy tańsza niż wytwarzana w konwencjonalnych elektrowniach. Z kolei z wyliczeń Instytutu Jagiellońskiego wynika, że gdyby w Polsce nie było farm wiatrowych, to w ubiegłym roku średnia roczna cena energii byłaby wyższa o 40 proc. i jedna MWh kosztowałaby 561 zł zamiast 398 zł.

W Europie w 2021 r. energia wiatrowa i słoneczna osiągnęły rekord generowanej mocy (547 TWh) i pierwszy raz w historii jej więcej niż z gazu (524 TWh). Dobrym przykładem na oszczędności, jakie dają OZE, jest też Turcja. Tam w ubiegłym roku energia z wiatru i słońca pozwoliła zaoszczędzić ok. 7 mld dol. Gdyby nie źródła odnawialne, tyle Ankara musiałaby wydać na import paliw kopalnych.

Zasada 10H jak zaciągnięty hamulec

Nasz kraj też ma szansę na takie oszczędności i jednoczesną zmianę dotychczasowego układu w miksie energetycznym. W latach 2007-2016 energetyka wiatrowa notowała wzrosty generowanej mocy średnio o 47 proc. rocznie. Ale potem zaczęły się schody, bo władza wprowadziła w życie zasadę 10H, zgodnie z którą nowe turbiny wiatrowe można budować w odległości co najmniej 10-krotnie większej od wysokości wiatraka z łopatami, czyli 1,5-2 km od zabudowań mieszkalnych.

Ta regulacja zablokowała 98 proc. inwestycji wiatrowych na terenie całego kraju i ograniczyła całkowitą moc zainstalowaną do ok. 10 GW. Do wyznaczonego przez UE celu UE brakuje nam obecnie 7 GW. Do 2030 r. Polska powinna pozyskiwać z wiatru na lądzie 17-27 GW.

Najprawdopodobniej za chwilę jednak pożegnamy zasadę 10H. Rząd będzie musiał ją usunąć, bo stanowi ona jeden z kamieni milowych, od których realizacji Bruksela uzależnia wypłatę pieniędzy Warszawie, w ramach KPO. Na razie modyfikacja zasady 10H już od lipca jest zamknięta w sejmowej zamrażalce. 

Polski miks energetyczny będzie za parę lat nie do poznania?

Polskie Sieci Elektroenergetyczne opublikowały Plan rozwoju w zakresie zaspokojenia obecnego i przyszłego zapotrzebowania na energię elektryczną na lata 2023-2032. Wynika z niego, że OZE tak czy inaczej zrobią rewolucję w polskim miksie energetycznym. W perspektywie następnych 10 lat w naszym kraju może powstać 25 GW lądowych i morskich elektrowni wiatrowych o potencjale produkcyjnym rzędu 77 TWh rocznie i ponad 20 GW źródeł słonecznych o potencjale produkcyjnym rzędu 21 TWh.

REKLAMA

Zgodnie z tym planem w 2030 r. byłaby możliwość produkcji ponad 100 TWh rocznie energii odnawialnej. To więcej niż połowa zapotrzebowania energetycznego na energię elektryczną netto w Polsce. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA