REKLAMA

Tanio już było. Przed nami ostre podwyżki cen ropy naftowej

Pierwsze półrocze okazało się w miarę spokojne w przypadku rynku ropy. Gazu dodawał wzrost gospodarczy Chin, który do tej pory przynajmniej wydaje się nieco przeszacowany. Z kolei za hamowanie odpowiadała amerykańska walka z inflacją i podnoszenie tam stóp procentowych. W efekcie cena ropy wydawała się być pod kontrolą na niskim poziomie. Ale eksperci są przekonani, że za chwilę zaczniemy coraz bardziej odczuwać zaplanowane cięcia produkcji.

cena-ropy-zapasy-inflacja
REKLAMA

Pod koniec czerwca ropa naftowa Brent kosztowała ok. 74-75 dol., a WTI była w przedziale od 69 do 70 dol. Od tego czasu jesteśmy jednak świadkami stałych wzrostów. W efekcie obecnie Brent jest po ponad 84 dol. a WTI przebiła barierę 80 dol. Ale podobno to dopiero początek cenowego marszu w górę. Bo analitycy rynku paliw są zgodni: za chwilę rynek odczujemy zaplanowane cięcia produkcji, zaczną kurczyć się zapasy i tym samym ropa będzie coraz droższa. 

REKLAMA

Zapasy będą stosunkowo agresywnie spadać w lipcu, a pod koniec sierpnia powinniśmy być już po wzrostach zapasów, które obserwowaliśmy w pierwszej połowie roku. Jesteśmy u progu ograniczenia podaży. Saudyjskie cięcia zasadniczo przyspieszają ten proces - twierdzi Christopher Haines, analityk w Energy Aspects.

Przypomnijmy: na początku czerwca Arabia Saudyjska ogłosiła, że ograniczy produkcję ropy o 1 milion baryłek dziennie - przynajmniej do końca sierpnia. Jednocześnie kraje OPEC+ zapowiedziały przedłużenie ostatnich cięć (od 1 maja o ok. 3,66 mln baryłek dziennie) do końca 2024 r. Cel szejków jest oczywisty: ropa ma być droższa.

To dodatkowe dobrowolne cięcie ma na celu wzmocnienie wysiłków zapobiegawczych podejmowanych przez kraje OPEC+ w celu wspierania stabilności i równowagi na rynkach ropy naftowej - informowała saudyjska państwowa agencja prasowa SPA.

Zapasy ropy zaczną się kurczyć

Zdaniem Międzynarodowej Agencji Energetycznej w maju globalne zapasy ropy wzrosły do najwyższego poziomu od września 2021 r. Ale właśnie zaczęły wyraźnie się kurczyć. Z dwóch powodów. Po pierwsze daje się we znaki letni popyt, a po drugie na początku lipca Rosja ograniczyła eksport o 500 tys. baryłek dziennie.

Dobrowolne cięcia ogłoszone przez osiem krajów OPEC+ w kwietniu oraz dodatkowe 1 mln baryłek dziennie jednostronnych cięć saudyjskich, które właśnie rozpoczęły się w lipcu, przynoszą pożądany efekt, a kwaśne baryłki stają się coraz rzadsze - oceniają analitycy JP Morgan.

Dobrze uwidaczniają to dane z centrum magazynowego Cushing w Oklahomie, gdzie zapasy ropy w pierwszej połowie lipca spadły o 2,9 mln baryłek (zdaniem Amerykańskiej Informacji Energetycznej to był największy spadek od półtora roku), a w kolejnym tygodniu o dodatkowe 2,6 mln baryłek, co spowodowało, że znalazły się na poziomach poniżej pięcioletniej średniej.

REKLAMA

Cena ropy za chwilę zerwie się ze smyczy

Na razie jednak rynek nie reaguje panicznie na te spadki. Głównie dzięki wzrostom w Chinach i Japonii. Tylko Państwo Środka od połowy kwietnia zwiększyło podaż o 700 tys. baryłek dziennie. Głównie dzięki importowi przecenionej ropy z Iranu, Rosji i Wenezueli. Ale za chwilę dojdą jednak do głosu cięcia OPEC+ i Arabii Saudyjskiej. JP Morgan spodziewa się, że do końca trzeciego kwartału br. cena ropy wzrośnie do 86 dol i zacznie spadać dopiero w ostatnich miesiącach roku, kiedy spodziewane jest, że zapasy zaczną znowu rosnąć. Obecnie ropa Brent będąc po więcej iż 84 dol. osiągnęła swój trzymiesięczny szczyt.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA