Wyznaczenie najlepszego przebiegu drogi ekspresowej pomiędzy obwodnicą Krakowa a Pcimiem to zadanie firmy, która zdobyła zlecenie GDDKiA na opracowanie studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego dla przyszłej trasy S7. Odcinek Zakopianki między Krakowem a Myślenicami to bardzo słaby punkt podróży w Tatry głównie ze względów bezpieczeństwa i częstych zatorów. Niestety na nową drogę będziemy musieli długo poczekać.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poinformowała, że podpisała umowę z projektantem przyszłego odcinka drogi ekspresowej S7 między Krakowem a Myślenicami. Od dłuższego czasu podróż w Tatry pomiędzy Myślenicami i Nowym Targiem odbywa się w sposób niezakłócony drogą ekspresową, ale dużym ograniczeniem jest odcinek między Myślenicami a południowym odcinkiem obwodnicy Krakowa.
Różne warianty nowej drogi na S7
Studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe dla przyszłej S7 opracuje krakowski oddział spółki IVIA. Firma też będzie odpowiedzialna za uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach tej inwestycji. IVIA będzie mieć na to wszystko aż sześć lat, ale GDDKiA wskazuje, że wstępnych propozycji przebiegu S7 między Krakowem a Myślenicami możemy się spodziewać już w przyszłym roku. Łączny koszt prac ustalono na nieco ponad 23 mln zł.
Zadaniem projektanta będzie znalezienie optymalnego przebiegu drogi ekspresowej pomiędzy autostradą A4 a rozpoczynającą się w Pcimiu za Myślenicami istniejącą trasą S7. Na razie przyjęto, że początek nowej drogi znajdzie się między węzłami Kraków-Południe i Kraków-Bieżanów, ale firma projektowa będzie mogła zaproponować inne miejsce, jeśli w toku prac uzna, że tak będzie lepiej.
Dopuszczamy poszukiwanie wariantów bardziej na zachód lub na wschód, o ile takie rozwiązanie będzie korzystne i racjonalne – wyjaśnia GDDKiA.
Więcej o budowie dróg w Polsce przeczytacie w tych tekstach:
GDDKiA wyjaśnia, że pozostawienie opcji rozpoczęcia trasy w innym miejscu daje też możliwość rozważenia rozwiązań zlokalizowanych poza podstawowym obszarem. Jak jednak zaznaczono, wszystkie warianty tej trasy muszą uwzględniać połączenie S7 z projektowaną Beskidzką Drogą Integracyjną S52. W czasie prowadzenia prac projektowych będą organizowane spotkania informacyjne dla mieszkańców, którzy będą mogli przedstawić swoje pomysły, sugestie, wątpliwości i uwagi dotyczące nowej drogi.
Konsultacje z mieszkańcami
Liczymy na konstruktywne rozmowy z zainteresowanymi. Zdajemy sobie sprawę, że jest to inwestycja trudna i budząca duże emocje. Jednakże wszyscy zgadzają się co do tego, że ta inwestycja jest potrzebna, co potwierdzają strony zabierające głos w rozmowach na temat przebiegu nowego odcinka S7 – przekonuje GDDKiA.
Na razie firma projektowa przystąpi do inwentaryzacji całego obszaru, gdzie potencjalnie mogłaby być poprowadzona nowa droga ekspresowa. Wykonawca będzie zbierał dostępne dane i przeprowadzi własne rozpoznanie uwarunkowań terenowych, a następnie zostanie przeprowadzona analiza i wstępne opracowanie zebranego materiału. GDDKiA liczy na to, że w 2030 r. zostaną wydane decyzje o środowiskowych uwarunkowaniach, ale o szacunkowym terminie zakończenia budowy nawet nie wspomina.
Projektanci nowej drogi będą musieli uwzględnić wszelkie kwestie techniczne, koszty i oddziaływanie nowej trasy na środowisko. Zaproponowane w studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowym warianty trasy będą prezentowały precyzyjne przebiegi i lokalizację inwestycji. Pokazany zostanie przebieg drogi w pasie o szerokości od 80 do 150 metrów, w którym zlokalizowane będą nie tylko sama droga ekspresowa, ale też cała infrastruktura związana z jej funkcjonowaniem.
Niebezpieczny odcinek Zakopianki
Odcinek między Krakowem a Myślenicami jest przykładem złego projektowania dróg w Polsce, które przy braku odpowiedniej liczby kontroli często zachęcają do rozwijania wysokich prędkości, ale nie zapewniają odpowiedniego bezpieczeństwa – zwłaszcza pieszym. Już pierwsze przejście dla pieszych przez cztery pasy ruchu na Górze Libertowskiej z ograniczeniem do 50 km/h to miejsce, gdzie jeździ się zgodnie z przepisami głównie wtedy, gdy odcinek ten jest zakorkowany.
Sytuacja powtarza się na kolejnym przejściu dla pieszych kilkaset metrów dalej w tak zwanym siodle, ale już przed kolejnym przejściem wszyscy nagle grzecznie zwalniają. Powód jest oczywisty – pomalowany na żółto fotoradar. Kilkaset metrów dalej fotoradaru już nie ma, wiec za znakiem 50 km/h auta mkną często ponad 100 km/h. Tu przejścia wprawdzie nie ma, ale jest skrzyżowanie na szczycie z drogą podporządkowaną, z fatalną widocznością.