Budowa Baltic Pipe. PGNiG dobije historycznego targu z Amerykanami?
Kontrolowane przez skarb państwa PGNiG jest zdeterminowane, żeby zabezpieczyć dostawy gazu dla Baltic Pipe. Czy elementem tych działań stanie się przejęcie udziałów amerykańskich w złożach w Norwegii?
Jak informuje Reuters, Exxon Mobil, amerykański potentat naftowy i gazowy, podjął bezprecedensową decyzję, by sprzedać wszystkie aktywa w Norwegii. Ich łączna wartość wynosi około 4 mld dolarów i obejmuje udziały w 20 polach wydobywczych, których operatorami są Royal Dutch Shell i Equinor (dawny Statoil).
Reuters twierdzi, że prowadzone są obecnie rozmowy z podmiotami z całego świata na temat oferty Exxona. Reuters wymienia w tym kontekście m.in. wspomniany już Equinor, BP, Lundin Petroleum, Hitech Vision czy Var Energy. Ostatnia z wymienionych spółek ma zgodnie z informacjami agencji sfinalizować nabycie części aktywów amerykańskich w Norwegii jeszcze we wrześniu br.
Przed nami transakcja PGNiN-Exxon?
Informacja o planach amerykańskich wobec złóż norweskich, na których Exxon operuje od niemal stu lat, jest niezwykle interesująca pod kątem przyszłości Baltic Pipe. To projekt polsko-duński zakładający budowę gazociągu pomiędzy Polską, Danią i hubem gazowym (centrum obrotu i magazynowania surowca) na Morzu Północnym. Rurociąg ma mieć przepustowość 10 mld m sześc. rocznie i od 2022 r. zacząć dywersyfikować zdominowane obecnie przez Gazprom rynki środkowoeuropejskie (wtedy też powinien wygasnąć obowiązujący nadal kontrakt jamalski, na mocy którego Rosjanie dostarczają gaz do Polski).
Spółka PGNiG zarezerwowała de facto całe dostępne moce Baltic Pipe i zamierza tłoczyć nim surowiec m.in. z własnych złóż. Z tego powodu prowadzi zakrojoną na szeroką skalę akwizycję w Norwegii. Zasadne w tym kontekście wydaje się postawienie pytania, czy proces ten obejmie również sprzedaż złóż przez Exxon?
Biorąc pod uwagę fakt, że kooperacja biznesowa Polski ze Stanami Zjednoczonymi obejmuje coraz szersze branże od zakupów uzbrojenia po gaz skroplony, ropę, węgiel i energetykę jądrową, czymś zupełnie naturalnym wydaje się “norweski dialog” pomiędzy PGNiG i Exxon. Obie firmy dokonały już zresztą podobnej transakcji w przeszłości. W 2008 r. Amerykanie sprzedali polskiej spółce udziały w złożach na szelfie norweskim. Poza tym podmioty z USA, realizując wytyczne władz w Waszyngtonie, które roztoczyły nad Baltic Pipe swoisty parasol polityczny, są coraz aktywniejsze w kontekście tego projektu. Solar Turbines podpisał w sierpniu umowę o wartości ponad 550 mln zł na dostawę i serwis agregatów sprężarkowych do planowanego gazociągu. Czy kolejnym elementem wypierania Gazpromu znad Bałtyku i z Europy Środkowej będzie transakcja PGNiG-Exxon?
Czym napełnić Baltic Pipe?
Brak działań w tym zakresie byłby co najmniej niezrozumiały. Tym bardziej, że choć Amerykanie znani są z biznesowego podejścia do prowadzenia polityki zagranicznej, to pieniądze nie grają tu raczej znaczenia, o czym świadczy choćby to, że jeszcze przed etapem pozyskiwania nowych złóż w Norwegii przez PGNiG było to szeroko komunikowane. I żeby była jasność - stwierdzam tu po prostu fakty, choć nie pochwalam tak prowadzonej komunikacji korporacyjnej. Bez względu na finał wielkiej wyprzedaży, jaką rozpoczął Exxon, warto się jej przyglądać. Norweskie plany PGNiG zakładają wydobycie kilku miliardów metrów sześciennych surowca na potrzeby transportowania go do Polski poprzez Baltic Pipe.
Sam rurociąg jest znacznie większy. Skądś brakujący surowiec będzie trzeba zakupić, a nie są to małe ilości. I w tym przypadku, podobnie jak w kontekście sprzedaży złóż, widząc determinację polityczną PGNiG, zagraniczne spółki mogą chcieć na tym dodatkowo zarobić. Nie zdziwiłbym się, gdyby kontrolowany przez skarb państwa koncern napełniał w niedalekiej przyszłości Baltic Pipe drogim surowcem tylko z przyczyn wizerunkowych. Bardzo ciekawie w tym okresie mogą przedstawiać się wyniki finansowe firmy, które szybko zweryfikują deklaracje składane przez zarząd.
Bezpieczeństwo energetyczne przede wszystkim
Tymczasem w całej inwestycji chodzi jednak przede wszystkim o to, żeby ceny błękitnego paliwa w Polsce były wreszcie atrakcyjne. W mojej ocenie będzie to niemożliwe, dopóki nie staną się transparentne. Dziś PGNiG może o cenie kupowanego przez siebie gazu opowiadać to, na co ma ochotę, bo są one niejawne i nie podlegają żadnej kontroli. Oprócz politycznej.
Po zmianach w statucie spółki wdrożonych przez obecny rząd zarząd giganta nie ma się czego obawiać. Każdy nierentowny projekt może wytłumaczyć enigmatycznym zapisem o “realizacji interesu bezpieczeństwa energetycznego państwa”.
Mam z tym osobiście podwójny problem. Takie działania są kuriozalne, skoro PGNiG jest spółką giełdową i blokuje liberalizację rynku, ograniczając konkurencję. Skoro państwo chce sterować firmą zgodnie ze swoją polityką, to niech zdejmie ją z giełdy i nie oszukuje mniejszościowych akcjonariuszy, a prywatnym przedsiębiorstwom pozwoli prowadzić interesy.
Piotr Maciążek: publicysta specjalizujący się w tematyce sektora energetycznego. W 2018 r. nominowany do najważniejszych nagród dziennikarskich (Grand Press, Mediatory) za stworzenie fikcyjnego eksperta Piotra Niewiechowicza, który pozyskał wrażliwe informacje o projekcie Baltic Pipe z otoczenia ministra Piotra Naimskiego. Autor książki "Stawka większa niż gaz" (Arbitror 2018 r.), współautor książki Młoda myśl wschodnia (Kolegium Europy Wschodniej 2014 r.). Obecnie pracuje nad kolejnym tytułem – tym razem dotyczącym polskich służb specjalnych.