Górnicy chcą podwyżek. Pracownicy KGHM kipią z oburzenia
Po lekturze konta Miedziowego Górnika na Twitterze, ale też po innych opiniach górników z KGHM można z grubsza wiedzieć, co o żądaniach w sprawie podwyżki górników z Polskiej Grupy Górniczej sądzą ich koledzy pracujący dla miedziowego giganta. Tamtejsi związkowcy już od tych postulatów oficjalnie nie chcą się odcinać.

PGG ma do spłaty setki milionów wierzycielom, a tu takie postulaty. Węgiel taniej z każdym dniem, a związkowcy chyba liczą w przyszłości na urlopy górnicze. Ja podejrzewam, że tych związkowców to Greenpeace opłaca. Nikt tak skutecznie nie zlikwiduje górnictwa.
Takie wpisy można znaleźć na twitterowym koncie. Nie brakuje sugestii, że apele o podwyżki górników PGG powodowane są kalendarzem wyborczym. Sam Miedziowy Górnik zresztą nie pozostawia wątpliwości co do apelu związkowców z PGG o włącznie w negocjacje płacowe Ministerstwa Energii.
Kiepskie wyniki polskiego górnictwa
Wydaje się, że w KGHM górnicy zdają sobie sprawę z ciężkich czasów, jakie nastały dla branży. Jak informował niedawno "Dziennik Gazeta Prawna":
Wydobycie mniejsze o 1 mln ton, sprzedaż niższa o 1,24 mln ton, a niesprzedane zapasy większe o 1,74 mln ton – tak wygląda porównanie wyników działania krajowych kopalń w I półroczu tego i ubiegłego roku.
Sam się zastanawiam, jak PGG założyła na ten rok wyższy zysk niż w 2018 r., skoro zmniejsza wydobycie i efektywność. Ceny węgla w ARA spadają, co pociągnie za sobą spadki cen w Polsce, nie da się zaklinać rzeczywistości — mówi gazecie były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff
Zresztą według innego byłego wiceministra gospodarki Jerzego Markowskiego to kumulacja trendu, który już trochę trwa.
Przecież w Polsce na dobrą sprawę nie ma zgody na inwestycje zagraniczne w górnictwie. Nie ma za bardzo też pieniędzy na inwestycje krajowe. I niezależnie od tego, kto stał na czele rządu – idziemy w tym kierunku od dobrych 20 lat
– przekonuje w rozmowie z Bizblog.pl Jerzy Markowski.
Związkowiec nie stanie przeciwko związkowcowi
Przedstawiciele związków zawodowych z KGHM już tacy jednoznaczni, co do oceny żądań podwyżek w takiej, a nie innej sytuacji nie są. Bogdan Nuciński, szef Solidarności w Zakładzie Górniczym Lubin należącego do potentata na polskim rynku miedzi, w rozmowie z Bizblog.pl woli akcentować pogarszającą się sytuację finansową w całym górnictwie.
Początkujący górnik, a tu mam na myśli takiego ze stażem do 10 lat, bez wyrabiania nadgodzin zarabiałby dużo gorzej niż na rynku pozagórniczym — argumentuje.
Podwyżki górników już były. Czas na inwestycje
Złą koniunkturę inwestycyjną w górnictwie chce zakończyć prezes PGG Tomasz Rogala. Tylko w tym roku inwestycje mają pochłonąć nawet 3 mld zł.
Pokazaliśmy stronie społecznej, że wydatki na maszyny i urządzenia przyniosły ogromny spadek współczynnika awaryjności, czyli przestojów związanych z jakością sprzętu. Następuje całkowite odmłodzenie parku maszynowego – to tempo trzeba zachować – przekonywał podczas 29. Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju, cytowany przez Radio Zet.
Natomiast 12-procentowe podwyżki — których domagają się związkowcy z PGG — miałyby kosztować, wedle wyliczeń prezesa PGG, 600 mln zł. Tomasz Rogala przypomina przy okazji, że na podstawie podpisanego w kwietniu ubiegłego roku porozumienia PGG na podwyżki wynagrodzeń w 2018 r. miała wydać 280 mln zł, a w tym roku - 300 mln zł. W tym samym porozumieniu znalazł się zapis o wypłacie 14. pensji. - w zależności od wykonania planów wydobycia w poszczególnych kopalniach.
Górnicy z PGG powołują się na dobrą koniunkturę
Tyle że związkowcy z PGG mówią, że chcą tylko kontynuacji podwyżek ujętych w kwietniowym porozumieniu.
Chyba nie muszę mówić, co by się stało, gdyby nagle górnik dostała o 500 zł mniejszą wypłatę? – pyta retorycznie Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.
A do tego skoro PGG ma tak dobrą sytuację finansową, to niby czemu nie mieliby na tym skorzystać też górnicy - przekonują związkowcy z PGG.
Firma podobno ma się świetnie, przynosi zyski, planuje kolejne i załoga w podziale tego tortu chce uczestniczyć. Żarty się skończyły. Presja płacowa jest bardzo silna. Ludzie chcą, aby w ich domowych budżetach zyski firmy też były widoczne. Porównują się z górnikami z JSW, z innymi branżami i to porównanie wypada tak sobie. Dlatego chcą z tych zysków korzystać już, tu i teraz, a nie czekać na nie wiadomo co – stawia sprawę jasno Bogusław Hutek.
Minister energii mediatorem?
Szef resortu energii poprosił PGG o informacje finansowe niezbędne do analizy postulatów w sprawie 12-procentowych podwyżek.
Rozmowa o płacach jest domeną zarządu, natomiast będąc ministrem, nie odmawia się związkom spotkań. Zwróciłem się do zarządu o to, żeby podał mi pewne dane i informacje, żebym mógł się zorientować i zobaczyć, jak to wygląda i w jakiej formie można rozmawiać. Ja w tej sprawie mogę być doradcą i związków zawodowych, i zarządu — komentował Krzysztof Tchórzewski podczas 29. Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju, cytowany przez wnp.pl.