Coś złego dzieje się na Antarktydzie. Brytyjczycy podnieśli alarm
Ostatnio naukowcy wyliczyli, że w najgorszym razie całoroczny lód Arktyki stopi się już za ok. 10 lat - w 2035 r. Teraz zaś włosy stają dęba po lekturze dwóch ostatnich analiz dotyczących z kolei Antarktydy. Wnioski są tyle oczywiste, co też przerażające: topnienie lodu także przyspiesza, co będzie miało fatalne konsekwencje dla reszty planety.
Z Arktyką nie jest najlepiej. Obecnie tamtejszy lód ma topnieć w tempie 2,4 proc. na dekadę w porównaniu ze średnią z lat 1981-2010. Ten proces wpływa z kolei na szybsze topnienie Grenlandii, co stanowi teraz największy, pojedynczy czynnik powodujący wzrost poziomu mórz i oceanów. Tylko w latach 2003-2016 co roku lądolód grenlandzki tracił aż 255 gigaton lodu. Teraz z kolei badacze donoszą o swoich ustaleniach względem Antarktydy. I też zbyt wesoło nie jest. Zmiany klimatu i tutaj odciskają coraz wyraźniejsze piętno.
Wtargnięcia wody morskiej pod ciśnieniem spowodują gwałtowne topnienie zmielonego lodu na przestrzeni kilometrów, czyniąc lodowiec bardziej podatnym na ocieplenie oceanu i zwiększając ryzyko utraty masy lodu - ustalili naukowcy z British Antarctic Survey.
Zmiany klimatu demolują lód Antarktydy
Wyniki badań naukowców nie pozostawiają żadnych złudzeń: zmiany klimatu coraz bardziej zmieniają Antarktydę. A przecież tutejsze pola lodowe są największą osłoną termiczną Ziemi. Naukowcy z British Antarctic Survey wyliczyli, że podczas australijskiej zimy 2023 r. zasięg lodu morskiego na Antarktydzie był o około 770 tys. mil kwadratowych niższy od średniej. Mowa jest o obszarze większym od Alaski. To ponad pięć razy więcej niż cała powierzchnia Polski. Główna autorka badań Rachel Diamond zwraca uwagę, że taka redukcja lodu na Antarktydzie bez zmian klimatu byłaby wydarzeniem występującym raz na dwa tysiące lat.
Co mówi nam, że zdarzenie to było bardzo ekstremalne - nie ma cienia wątpliwości.
Więcej o zmianach klimatu przeczytasz na Spider’s Web:
Inny zespół naukowców ustalił, że silne pływy głęboko spychają wodę morską pod język lodowca Thwaites na Antarktydzie Zachodniej, co może cały proces utraty lodów na Antarktydzie dodatkowo przyspieszyć.
Wtargnięcia wody morskiej pod ciśnieniem spowodują gwałtowne topnienie zmielonego lodu na przestrzeni kilometrów, czyniąc lodowiec bardziej podatnym na ocieplenie oceanu i zwiększając ryzyko utraty masy lodu - twierdzą naukowcy.
A im mniej tego lodu, tym gorzej dla nas wszystkich
Naukowcy utrzymują, że cały czas nie doceniamy tempa topnienia lodowców na Arktyce i Antarktydzie. A konsekwencje tych procesów mogą być katastrofalne dla społeczności przybrzeżnych na całym świecie.
Należy pamiętać, że utrata lodu morskiego na Antarktydzie zaledwie od 2016 r. jest większa niż utrata lodu morskiego na Arktyce przez wszystkie ostatnie 40 lat razem wziętych - akcentuje Eric Rignot, glacjolog i badacz lodu klimatycznego na Uniwersytecie Kalifornijskim.
Pamiętajmy przy tej okazji, że woda w otwartym oceanie pochłania znacznie więcej ciepła niż lód, co determinuje dalsze ogrzewanie się całej Ziemi. Cieplejsza woda spowalnia też pochłanianie części zanieczyszczeń CO2, pochodzących ze spalania paliw kopalnych. Zmiany dotyczące lodowców wpływają również na plankton oceaniczny, który jest podstawą morskiego łańcucha pokarmowego, co może mieć wpływ na ekosystemy. Np. znacznie utrudniając ptakom zakładającym gniazda znalezienie pożywienia dla piskląt i zmniejszając koncentrację kryla. To jeszcze nie wszystko. Naukowcy ostatnio też ustalili relację ze zmianami klimatu i topniejącym lodem a niepowodzeniami rozrodu kolonii pingwina cesarskiego.
W ostatnich latach zaobserwowaliśmy rekordowo niskie wartości, ale rok 2023 był naprawdę odbiegający od skali w porównaniu do wszystkiego, co widzieliśmy wcześniej w zapisie satelitarnym - przekonuje Rachel Diamond.