Polska platforma crowdfundingowa Zrzutka.pl podjęła decyzję o podboju Europy. Ten rynek, którego globalną wartość szacuje się na 15,5 mld dol., portal tym razem zamierza ugryźć przy pomocy swojej anglojęzycznej wersji o nazwie 4fund.com. Niecały rok temu firma ogłaszała podobne plany choć z inną nazwą platformy dla pozostałych krajów UE. Czy teraz jej się uda?
Zagraniczna ekspansja staje się powoli trendem w dobie kryzysu dla polskich firm. Niedawno na ten krok zdecydowały się takie marki, jak InPost, Kazar, Inglot, Adamed Pharma, a nawet państwowy Orlen. Teraz do tego grona zamierza dołączyć zrzutka.pl, czyli platforma do zbiórek na każdy cel online, która w Polsce może się poszczycić tym, że w ciągu 10 lat działalności przy jej pomocy udało się zebrać w sumie miliard zł.
Jeszcze raz
Obecne plany firmy to już kolejna zapowiedź w sprawie jej ekspansji za granicę. W ubiegłym roku Zrzutka planowała, że z początkiem 2023 r. uruchomi anglojęzyczną wersję swojej platformy dla użytkowników w całej Europie pod nazwą Tossacoin.com. Wówczas Tomasz Chołast, członek zarządu i współzałożyciel zrzutka.pl, wyjaśniał, że nowa nazwa dla zagranicznego bliźniaczego portalu miała być "na tyle uniwersalna, aby mogła swobodnie funkcjonować w całej UE. Ostatecznie wybraliśmy nazwę Toss a coin".
Rozszerzenie działalności zakładało również ambitne cele. Bez przejmowania zagranicznych podmiotów spółka zamierzała w ciągu pierwszych lat osiągnąć 25 mln wizyt miesięcznie i 60 mln euro wpłat na zbiórki miesięcznie. Coś jednak poszło nie tak, bo zrzutka została w granicach kraju.
Zmianę planów i terminu z I na III kwartał 2023 r. spółka tłumaczy następująco:
Jednym z głównych powodów decyzji o zmianie terminu startu, była kwestia walki o zachowanie status quo w obszarze podatków od zrzutek w Polsce. Nowe, niekorzystne prawo zostało uchwalone przez Sejm w styczniu 2023 r. i wprowadzało dodatkowe opodatkowanie internetowych zrzutek. Akcję przeciwko zmianom w prawie zainicjowała zrzutka.pl, a następnie przez blisko pięć miesięcy br. była zaangażowana w walkę o zniesienie niekorzystnych przepisów - wyjaśnia spółka w komunikacie prasowym.
I przypomina, że w czerwcu br. Prezydent RP podpisał nowe prawo, znoszące dodatkowe obciążenia fiskalne dla internetowych zrzutek, dzięki czemu platforma mogła skoncentrować się na dokończeniu przygotowań do ekspansji zagranicznej.
Stare plany po nowemu
Zatem po niemal roku od poprzednich planów, firma ogłasza, że zamierza spróbować raz jeszcze. Tym razem to nazwa 4fund.com ma przyciągnąć do siebie internautów z Unii Europejskiej, aby za darmo i bez prowizji mogli tworzyć i wspierać zbiórki online. Jaki plan ma tym razem spółka?
Na początku chcemy skupić się na rynku europejskim. Stąd, już teraz portal jest dostępny we wszystkich krajach UE w wersji anglojęzycznej, tzn. że obywatele wszystkich tych krajów będą się mogli rejestrować i organizować zbiórki - zapowiada Tomasz Chołast.
I mówi, że Zrzutka planuje "stopniowe wychodzenie z promocją portalu na kolejne kraje, zaczynając od Irlandii, a następnie w Niemczech". Czyli taktyka firmy nie uległa zmianie.
Tak samo, jak nie zmienił się fakt, że globalny rynek crowdfundingowy wciąż kusi swoją wartością. Za to rodzimy rynek czeka gorszy czas z powodu kryzysu.
W Polsce rynek finansowania społecznościowego skurczy się około 10 proc. i będzie wart niespełna miliard złotych w 2023 r. Podczas, gdy wartość globalnego rynku crowdfundingu w tym roku będzie na poziomie 15,5 mld dol., czyli około 62 mld zł, przy dynamice na poziomie 16 proc. Estymuje się, że w 2027 r. wartość tego rynku zbliży się do 28 mld dol., tj. około 112 mld zł - mówi członek zarządu zrzutka.pl.
Łatwo nie będzie
Na globalnym rynku finansowania społecznościowego jest duża konkurencja. Jak wynika z danych Crunchbase działa na nim blisko 3,5 tysiąca platform. Jednak polska platforma nie zamierza składać broni i liczy, że odniesie sukces.
Śledzimy biznes crowdfundingowy na całym świecie i zawsze zdumiewał nas jeden fakt. Gracze z tego sektora, także ci najbardziej znani, pobierają wysokie prowizje (zwykle od 5 proc. do 15 proc.), a dodatkowo organizator zbiórki może czekać nawet ponad 14 dni na wypłatę zebranych środków. Zadziwiające, ale ma to proste wyjaśnienie, wszystkie te portale, o ile nam wiadomo, nie posiadają licencji instytucji płatniczej i do zarządzania wszystkimi kwestiami finansowymi oraz KYC/AML korzystają ze wsparcia zewnętrznych dostawców usług płatniczych lub instytucji finansowych - mówi Krzysztof Ilnicki, CTO i wiceprezes zrzutka.pl.
I tłumaczy, że przez to proces dostarczania wypłat do organizatorów zbiórek na tych platformach jest długi, kosztowny i nieefektywny czasowo.
Dlatego właśnie wychodzimy do wszystkich organizatorów zbiórek online w całej Unii Europejskiej z naszym modelem, w którym my sami, jako portal umożliwiamy prowadzenie zbiórek oraz posiadamy status PSP tj. instytucji płatniczej – dodaje Ilnicki.
I właśnie w modelu działalności platformy ma tkwić przepis na sukces także na rynku europejskim. Jak wyjaśnia spółka, działanie 4fund jest dokładnie takie samo jak zrzutki.pl. Zbiórkę można założyć na dowolny cel, zgodny z prawem i regulaminem portalu. Wpłaty obsługiwane są przez MasterCard, Visa, Google Pay i Apple Pay, a wypłaty środków dla organizatorów zrzutek realizowane są w kilka sekund, także w weekendy. Oprócz natychmiastowej realizacji wypłat, korzystanie z 4fund.com jest całkowicie darmowe, a to zdaniem spółki jest ewenementem jeśli chodzi o zagraniczną konkurencję
Zarówno zrzutka.pl, jak i 4fund.com nie pobierają prowizji ani od wpłacających, ani od organizujących zrzutki. Istotną różnicą między tymi siostrzanymi portalami jest oczywiście język oraz waluta - na 4fund.com wpłaty i wypłaty realizowane są w euro - czytamy w komunikacie spółki.
Z kolei ekspansja Zrzutki ma także mieć wymierne korzyści dla polskich użytkowników posiadających konto na platformie, gdyż mają teraz możliwość dotarcia do szerszego, międzynarodowego grona odbiorców.
Dodatkowo, dla dotychczasowych użytkowników zrzutka.pl, niebawem zostanie udostępniony uproszczony sposób rejestracji i weryfikacji na 4fund.com. Istotnym dla odbiorców może być też fakt, że są to serwisy wręcz identyczne pod względem interfejsu oraz funkcjonalności. Zatem użytkownicy zrzutki nie będą musieli uczyć się obsługi 4fund.com - podkreśla spółka.