Globalne ocieplenie zbiera żniwo. Znane wyspy znikną jako pierwsze
Chociaż co roku organizuje się dziesiątki konferencji, na których międzynarodowe towarzystwo dyskutuje o przyspieszających tylko zmianach klimatu, to tak naprawdę nie za wiele się w tym temacie zmienia. Krajowe rządy jedną ręką podpisują klimatyczne deklaracje, a drugą stawiają na zwiększenie produkcji paliw kopalnych. Jednocześnie nie jest żadną tajemnicą, że podnoszące się poziomu mórz i oceanów stanowi śmiercionośne zagrożenie szczególnie dla wysp. Które przez to mają najmniej czasu?
W trakcie zbliżającego się Szczytu Klimatycznego ONZ COP28, którego organizatorami są Zjednoczone Emiraty Arabskie (od 30 listopada do 12 grudnia 2023 r.), padnie wyjątkowo dużo złych słów. Bo też na inne powoli nie ma już miejsca. Coraz bardziej zagrożone jest Porozumienie Paryskie z 2015 r., w którym świat umówił się na wyhamowanie globalnego ocieplenia do poziomu 1,5 st. C. Tymczasem w październiku 2023 r. średnia globalna temperatura była o 1,7 st. C wyższa od poziomu z końca XIX wieku. Przy okazji bardzo przyspiesza topnienie grenlandzkich lodowców, co może finalnie podnieść poziom mórz i oceanów aż o 7 metrów, co będzie zagrażać całej planecie.
Spójrz na wysokość Nowego Jorku, Bostonu, Miami i Amsterdamu. Spójrz na Indie i Afrykę — większość skupisk ludności na świecie znajduje się blisko poziomu morza - twierdzi Tammy Rittenour, współautorka badań z Utah State University.
Zmiany klimatu najpierw uderzą w wyspy
Naukowcy nie mają żadnych wątpliwości: coraz wyższy poziom mórz i oceanów w pierwszej kolejności zagraża atolom koralowym, takim jak: Malediwy, Tuvalu, Kiribati i Wyspy Marshalla. I to one mogą najszybciej podzielić los pięciu niezamieszkanych wysp na Wyspach Salomona, które w XX wieku zniknęły pod wodą. A to wszystko przez rozpędzone zmiany klimatu. Warto w tym miejscu przypomnieć raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), który wskazuje, że wzrost poziomu morza będzie trwał po 2100 r., co w scenariuszu niskiej emisji może oznaczać podniesienie się o 1 metr do 2300 r. i o 5,4 m w scenariusz wysokich emisji.
Więcej o zmianach klimatu przeczytasz na Spider’s Web:
Obecne prognozy klimatyczne mają tragiczne konsekwencje dla naszych mieszkańców, oznaczają erozję wybrzeży, znaczną utratę gruntów i domów, zwiększone zasolenie źródeł wody i utratę środków do życia - mówi wprost Warwick Harris z Biura Planowania Środowiskowego i Koordynacji Polityki (OEPPC) na Wyspach Marshalla, gdzie najwyższy punkt znajduje się raptem 2 metry nad poziomem morza.
Wcześniejsze symulacje wskazywały, że w przypadku Wysp Marshalla podniesienie się poziomu morza tylko o 1 metr będzie oznaczać zalanie 40 proc. budynków. A to będzie dopiero początek klimatycznego kataklizmu.
Najczęstszą obserwacją wpływu zmiany klimatu był wzrost poziomu morza, po którym nastąpił wzrost temperatury, susza i nieregularne opady deszczu - przypomina prof. Jon Barnett z Uniwersytetu w Melbourne.
Wyższa temperatura mórz to wyrok dla atoli
Ale zmiany klimatu to nie tylko podnoszenie się poziomu mórz i oceanów. To również m.in. coraz cieplejsze wody, co ma fatalny wpływ na koralowce, które globalne ocieplenie po prostu zabija. Naukowcy już wyliczyli, że w przypadku ocieplenia się o 2 st. C umiera 99 proc. raf koralowych. Przy wzroście temperatury o 1,5 st. C zostaje ich jakaś część. Dlatego eksperci podkreślają, że to właśnie stan koralowców zadecyduje, które wyspy będą w stanie dotrzymać kroku rosnącym przypływom. Zanim jednak dojdzie do najgorszego, to pierwszym uderzeniem zmian klimatu może być zagrożenie żywieniowe - ze względu na wyższe zasolenie wód.
W takim scenariuszu ryby przeniosły się dalej od tradycyjnych łowisk, więc rybacy musieli teraz podróżować dalej, aby je łowić i wydawać więcej pieniędzy na paliwo, przyczyniając się w ten sposób również do zmniejszenia bezpieczeństwa żywnościowego - wskazuje prof. Jon Barnett.
Na razie kolejne wyspy znikają po cichu, bez większego rozgłosu. W 2004 r. potężna powódź zdziesiątkowała wyspy Mundoo i Kalhaidhoo na Malediwach. Na pierwszej z nich dalej mieszka ok. 200 osób, chociaż tamtejszy rząd ogłosił, że w niedalekiej przyszłości stanie się ona nie do zamieszkania. Kiepskie perspektywy są też przed Tuvalu, gdzie mieszka cały czas ok. 4000 osób, a do 2100 r. aż 95 proc. wyspy ma być zalana.