A jak plany nowego rządu się nie zmienią, sfinansujesz ludziom, którzy zarabiają nawet i po 23 tys. zł miesięcznie na rękę zakup drugiego mieszkania, żeby mogli czerpiąc zyski z najmu.
Bezpieczny Kredyt 2 proc. zniknął z polskiego krajobrazu na zawsze i znamy już ostateczne podsumowanie, ile osób z niego skorzystało:
Banki udzieliły ok. 59,6 tys. kredytów w ramach programu Bezpieczny Kredyt 2 proc. – poinformował Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK.
Liczba Polaków, którzy z tej pomocy skorzystali oczywiście była większa (bo o jeden kredyt często wnioskowały pary) i wyniosła 82,5 tys. osób. Imponujące te niemal 60 tys. kredytów z dopłatą, bo zostały one udzielone w ciągu sześciu miesięcy 2023 r., tymczasem rządzący, którzy wprowadzili go w życie zakładali, że dopłacą do 50 tys. kredytów, ale w ciągu półtora roku, bo dopłaty zaplanowane były w budżecie programu do końca 2024 r. Szybko poszło.
24 tys. osób nie potrzebowało pieniędzy
Ale to tylko statystyki. Ważniejsze, że prof. Rogowski przy okazji poinformował, że Polacy odpowiadający aż 40 proc. z tych kredytów mieli zdolność kredytową wystarczającą, by zaciągnąć zwykły kredyt hipoteczny bez pomocy państwa. To oznacza, że podatnicy dopłacili do prawie 24 tys. kredytów hipotecznych, choć nie musieli.
Albo jeszcze inaczej: podatnicy, czyli i biedni i bogaci, ci co mają już własne mieszkanie i ci, których nigdy nie będzie na to stać, dopłacili do rat kredytów bardzo zamożnym w skali Polski, bo dziś, przy nadal wysokich stopach procentowych trzeba być pewnie gdzieś mniej więcej w grupie 10-15 proc. najlepiej zarabiających Polaków, żeby mieć zdolność kredytową. Tak szacował w maju 2022 r. Mirosław Barszcz, były minister budownictwa. Stopa procentowa była wówczas nawet nieco niższa niż dziś (5,25 proc. vs. 5,75 proc. obecnie), ale w międzyczasie KNF złagodził wymagania dotyczące buforu bezpieczeństwa, więc z grubsza wychodzi na jedno.
Czy to fair?
Średnio. A korzyści z Bezpiecznego Kredytu 2 proc. w porównaniu do zwykłego kredytu hipotecznego bez dopłat są niemałe. Weźmy kredyt na 400 tys. zł na 30 lat. Z kalkulatora Expandera wynika, że miesięczna rata zwykłego kredytu to 3130 zł, a kredytu z państwową dopłatą 2067 zł, a więc o 1067 zł mniej. To miesięczna oszczędność, a hipotetycznie w skali całego 30-letniego okresu to aż 334 tys. zł.
Więcej o rynku mieszkaniowym przeczytasz tu:
Kto by nie wziął 1800 zł miesięcznie za darmo
A będzie jeszcze gorzej, jeśli nowy rząd nie zmieni założeń programu Mieszkanie na Start, który ma zastąpić Bezpieczny Kredyt 2 proc. i to już w połowie tego roku.
Dlaczego gorzej? Bo nowy program nie ma żadnych ograniczeń, co do ceny mieszkania czy wysokości kredytu (ponad limit dopłat można dobrać zwykły kredyt hipoteczny) za to ma teoretycznie granicę zarobków, powyżej której ktoś zostanie uznany za zbyt bogatego, by korzystać we wsparcia, ale ta granica ustawiona jest tak wysoko, że jest zupełnie nieprzydatna.
Liczyłam wam już z grubsza, że singiel nie może zarabiać więcej niż 10 tys. zł brutto, czyli 7150 zł netto na etacie, co daje mu zdolność kredytową rynkową w wysokości ok. 465 tys. zł. Limit zarobków dla dwuosobowego gospodarstwa domowego jest tak wysoki, że takie osoby i tak mogą sięgnąć po ponad 800 tys. zwykłego kredytu itd. Wiecie, ile takie osoby zyskają na nowym programie dopłat, jeśli rząd nie zmieni zasad gry? Policzył to Expander i warto na to spojrzeć, bo jest otrzeźwiające. Oto, jakie raty kredytu na 400 tys. zł płaciłyby poszczególne gospodarstwa domowe, gdyby program Mieszkanie na Start wszedł w życie w obecnym kształcie:
- singiel - 2773 zł
- para - 1833 zł
- rodzina 2+1 - 1667 zł
- rodzina 2+2 - 1500 zł
- rodzina 2+3 - 1333 zł
Od razu należy się wyjaśnienie: singiel nie dostanie aż 400 tys. zł z dopłatą, tylko 200 tys. zł będzie oprocentowanie preferencyjnie na 1,5 proc., a reszta kwoty kredytu na zwykłych rynkowych warunkach. Ale już para dostanie preferencyjny kredyt na całą kwotę.
Dla porównania, jaka byłaby rata kredytu na 400 tys. zł bez rządowego programu? Expander w wyliczeniach podaje 3713 zł, ale wprowadziłam małą korektę, bo nie mam pojęcia, skąd wzięli aż tak dużą kwotę. Z kalkulatorów kilku banków i pośredników wynika, że rata byłaby bliższa raczej 3 tys. zł.
To oznacza, że singiel miesięcznie zyskiwałby ok 200-300 zł, ale już para 1200 zł miesięcznie, rodzina 2+1 ok. 1400 zł, rodzina 2+2 ok. 1500 zł, a rodzina 2+3 ok. 1800 zł.
Czyli rodzina z trójką dzieci będzie płacić bankowi miesięcznie 1333 zł, a podatnik 1800 zł. Dodam tylko, że taka rodzina, wedle kryteriów planowanego programu może zarabiać 22,8 tys. zł na rękę - tyle, że stać ją na kredyt na 1,5 mln zł na warunkach rynkowych i w dodatku kupując mieszkanie na taki tani kredyt może mieć już jedno mieszkanie i wcale go nie sprzedawać po przeprowadzce do większego.
Czyli w sumie zupełnie możliwy jest taki scenariusz, w którym rodzina o bardzo wysokich jak na Polskę zarobkach ma już wystarczająco duże lokum i nie chce się nigdzie przeprowadzać. Ale jak tu nie wziąć kredytu na kolejne mieszkanie, skoro większą część raty zapłacą podatnicy? Przecież zawsze można je wynająć, nie?