REKLAMA

Zakręcasz kaloryfery, żeby zaoszczędzić? Spółdzielnia uzna cię za złodzieja i poda do sądu

Cała Europa oszczędza ciepło ze względu na kryzys energetyczny. Ale okazuje się, że nie można przesadzić, bo można narobić sobie kłopotów. Na przykład jeśli wyłączysz zupełnie grzejniki, licząc, że ogrzeją cię sąsiedzi. Grzejesz się na ich koszt, czyli ich okradasz. Spółdzielnia mieszkaniowa może cię za to pozwać do sądu.

Zakręcasz kaloryfery, żeby zaoszczędzić? Spółdzielnia  uzna cię za złodzieja i poda do sądu
REKLAMA

Nie ma takiego prawa, które by nakazywało mieszkającym w budynkach wielorodzinnych ogrzewać mieszkania. Nie ma też przepisu, który mówi, jaką temperaturę powinniśmy utrzymywać w lokalu. Ale spółdzielnie czy wspólnoty mieszkaniowe mają prawo zawrzeć taki wymóg w regulaminie.

REKLAMA

Bo w mieszkaniu ma być ciepło

No bo przecież, jeśli masz dogodną lokalizację mieszkania, czyli nie jest ono narożne, albo na ostatnim piętrze, to niemal z każdej strony masz sąsiadów. Jeśli oni ogrzewają mieszkania, a ty własne grzejniki wyłączysz, i tak nie zamarzniesz, bo ciepło od sąsiadów będzie dogrzewać również twój lokal.

Ale w takiej sytuacji przecież trochę tego ciepła od sąsiadów ucieka do ciebie, więc żeby mieli komfort cieplny, którego oczekują, muszą grzać jeszcze mocnej. A to znaczy, że płacą więcej, bo ty grzejesz się na ich koszt. To właściwie kradzież, za którą już nie tyle siedzi, ile wspólnota może pozwać cię do sądu.

I nie jest to czysto hipotetyczna sytuacja. Sama którejś zimy, jeszcze na długo przed obecnym kryzysem energetycznym, słyszałam od znajomych, że oni wcale nie potrzebują grzać w mieszkaniu i wyłączają kaloryfery, bo ich sąsiedzi grzeją na full i to im w zupełności wystarcza.

500 zł za zakręcone grzejniki, kiedy jesteś w pracy

Czy to celowa kradzież, czy po prostu komfort cieplny przy niższych temperaturach skłania do wyłączenia grzejników - nie ma znaczenia. Żyjesz w budynku wielorodzinnym, nie możesz robić, co ci się podoba.

Taka sprawa niedawno wypłynęła w Trójmieście. Jedna z mieszkanek bloku została ukarana przez spółdzielnię kwotą 500 zł właśnie za to, że zakręcała kaloryfery. Kobieta twierdziła, że owszem, zakręcała, ale tylko kiedy była w pracy. Po co ma je ogrzewać, skoro mieszkanie stoi puste?

Poza tym temperatura w jej mieszkaniu nigdy nie spadała poniżej 19 stopni - to przecież nawet więcej niż zaleca obecnie minister klimatu Anna Moskwa, nakłaniając Polaków do oszczędności. Ba! Pani minister mówi nawet o obniżeniu temperatury w domu do 17 stopni C!

Nic z tego, spółdzielnia uznała, że przez kobietę jej sąsiedzi musieli grzać mocniej i płacili przez to więcej. Ciepło w jej mieszkaniu brało się również z części wspólnych budynku, za które płacą solidarnie wszyscy mieszkańcy. Ta sprawa prawdopodobnie skończy się w sądzie – pisze prawo.pl.

Mroźna zima może srogo namieszać w rozliczeniach

Swoją drogą, bardzo jestem ciekawa, czy spółdzielnie masowo już się zorientowały, że Polacy chcący oszczędzać na rachunkach za ogrzewanie w tym roku mogą być problemem i zaczęły wpisywać do swoich regulaminów obowiązek utrzymywania określonej temperatury w lokalu?

REKLAMA

Na razie awantury o zakręcone grzejniki to odosobnione przypadki, ale zimą zabawa może zacząć się na całego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA