REKLAMA

W Polsce może zabraknąć diesla. Będziemy się cieszyć, płacąc dychę za litr

Prawda jest taka, że winna temu może być nie tylko znikająca tarcza, ale niedobór diesla w całej Europie, który może zajrzeć nam w oczy już wiosną przyszłego roku. Zaraz po tym, kiedy okazało się, że Komisja Europejska przyczepiła się do tej części polskiej tarczy antyinflacyjnej, która obniża VAT na paliwa, gaz ziemny i nawozy, pisałam, że kiedy VAT wróci, a wraz z nim jeszcze akcyza i podatek od sprzedaży, za diesla na stacjach w przyszłym roku możemy płacić nawet blisko 10 zł za litr. Teoretycznie.

ceny-paliw-podwyzka
REKLAMA

Cena diesla na stacjach oscyluje koło 8 zł za litr i nawet ostatnio lekko spada. Ale oczywiście nie wiadomo, co dalej, bo niby premier zapowiada, że tarcza nie zniknie, tylko mechanizmy się zmienią (choć bardziej sugeruje ulżenie nam w cenach energii, a nie paliw). Niby Paweł Jabłoński, wiceszef MSZ coś tam dyskutuje jeszcze na ten temat z Brukselą, choć tak naprawdę likwidacja tej części tarczy pozwoliłaby polskiemu rządowi sporo zaoszczędzić, a oszczędności właśnie przecież szuka.

REKLAMA

Można więc opowiadać, że to 10 zł/l to tylko straszenie. Aż tu nagle okazuje się, że ceny diesla naprawdę mogą wystrzelić w kosmos.

Orlen: robimy, co możemy

Prezes PKN Orlen w środę był gościem Radia Zet i zapytany o to, czy ceny paliw rzeczywiście mogą skoczyć do 9-10 zł, odpowiedział:

Potraktował tę perspektywę zupełnie serio. Dlatego „Robimy wszystko…” zabrzmiało dla mnie: „to naprawdę nam grozi”.

A wiecie, dlaczego? Nie tylko ze względu na modyfikacje tarczy antyinflacyjnej. Okazuje się, że kłopoty z dieslem może mieć cała Europa. Agencja Bloomberg pisze bowiem, że według prognozy firmy konsultingowej Wood Mackenzie zapasy diesla w północno-zachodniej Europie wiosną przyszłego roku osiągną najniższy poziom od co najmniej 12 lat.

To może skończyć się paliwowym szokiem

Dlaczego akurat wiosną? Bo od lutego 2023 r. zaczynają działać unijne sankcje polegające na zakazie importowania z Rosji drogą morską rafinowanych produktów ropopochodnych. Zakaz importu samej ropy zacznie obowiązywać już od grudnia 2022 r.

Zastąpienie rosyjskiej ropy jest bardzo trudne, bo po pierwsze, w portach ARA (Amsterdamie, Rotterdamie i Antwerpii) wolumeny paliw są małe, a po drugie możliwości przesyłu ropy naftowej w Europie są ograniczone. Stany Zjednoczone też nas nie uratują, bo dostawy stamtąd są incydentalne.

REKLAMA

Czy można tego szoku i dieslowego deficytu uniknąć? Teoretycznie możemy przeprosić się z Bliskim Wschodem i Azją, ale to wcale nie jest takie proste. Należy więc zakładać, że po tym, jak jakoś energetycznie przetrwamy zimę, wiosną przyjdą kolejne kłopoty.

Najgorzej, że tych kłopotów nie rozwiąże zamiana samochodu napędzanego olejem napędowym na rower. Wywindowane ceny ON nadal będą psuły nam krew, bo przecież na tym paliwie pracuje całe rolnictwo, ogromna część transportu. Jeśli oni odczują drożyznę, odczujemy ja wszyscy w jeszcze wyższych cenach produktów i usług.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA