Wprowadzenie zasady, że pierwsze tysiąc litrów wody każdy odbiorca ma za darmo lub za symboliczną złotówkę przewiduje szykowana przez rząd nowelizacja ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę. Także drugi i trzeci metr sześcienny miałby być tańszy niż dziś, ale potem ceny mają rosnąć powyżej obecnych. Eksperci nie mają wątpliwości, że woda za darmo to fikcja, a do tego szkodliwa.
O wprowadzeniu tysiąca litrów za darmo zrobiło się głośno w lipcu, a w sierpniu przedstawiciel Ministerstwa Infrastruktury tłumaczył Portalowi Samorządowemu, że chodzi o wprowadzenie systemu, który będzie „progresywny i elastyczny”. Wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski przekonywał, że jest to zagwarantowanie dostępu do wody pitnej, a zarazem realizacja zapisów unijnej dyrektywy o jakości wody przeznaczonej do spożycia.
Pierwszy metr sześcienny wody gratis
Śląski Związek Gmin i Powiatów przyjął właśnie dokument, w którym skrytykował plany ministerstwa. Samorządowcy ocenili, że proponowane przez rząd zmiany obniżą przychody branży wodociągowo-kanalizacyjnej, co ich zdaniem może mieć katastrofalne skutki. Napisali nawet, że „darmowa woda” to sformułowanie „populistyczne, niezgodne z realną sytuacją”, a koszty dostarczania darmowej wody i tak ktoś będzie musiał pokryć.
Samorządowcy przekonują, że tylko właściwie ustalony poziom taryf jest w stanie zapewnić „należyte utrzymanie posiadanej infrastruktury i wysoką jakość usług”. Śląski Związek Gmin i Powiatów uważa, że taryfy te są nadal niewystarczające, by w dalszej perspektywie utrzymać stałą jakość i bezpieczeństwo wody. Jest ryzyko, że gminy będą musiały stosować system dopłat, aby zbilansować koszty, jakie mogą ponosić spółki wodociągowe.
Więcej o wodzie przeczytasz na w tych tekstach:
Wcześniej Izba Gospodarcza „Wodociągi Polskie” wyliczyła, że postulat „tysiąc litrów wody za darmo” oznacza, że do ponad 30 mln Polaków co miesiąc trafiałoby ponad 30 miliardów litrów wody za darmo. Izba wydała stanowisko, w którym napisała, że pomysły rządu spowodowały sporo obaw ze strony przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych oraz samorządów odpowiedzialnych za dostarczanie wody mieszkańcom.
To oczywiste, że nic nie ma za darmo i te gigantyczne ilości wody ktoś musi sfinansować – pisały „Wodociągi Polskie”.
Opłaty za wodę: spadek przychodów
Izba gospodarcza wyjaśniła, że z opłaty otrzymywanej na podstawie taryfy przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne nie tylko muszą uzyskać wypływy na pokrycie bieżących wydatków związanych z całym procesem uzdatniania i dostawy wody do odbiorców, ale również pozyskiwać środki finansowe na potrzebne inwestycje, aby utrzymywać odpowiedni poziom infrastruktury.
„Wodociągi Polskie” napisały też, że system zaopatrzenia w wodę w przedsiębiorstwach wodociągowo-kanalizacyjnych oparty jest o zdecydowaną większość odbiorców zużywających do trzech metrów sześciennych na miesiąc. Izba uważa, że przy proponowanych darmowych i obniżonych stawkach nastąpi ogromny spadek przychodów przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, a zatem istnieje realna obawa o utrzymanie zapowiadanej również zasady, iż cały system musi się bilansować.
Jako branża jesteśmy otwarci na dialog w sprawie takich rozwiązań, które z jednej strony zapewnią stabilność i bezpieczeństwo dostarczania wysokiej jakości wody, a z drugiej wsparcia obywateli znajdujących się w trudniejszej sytuacji materialnej, np. poprzez dofinansowanie rachunku za wodę z funduszy socjalnych – czytamy w stanowisku branży.