REKLAMA

Ekstremalna prognoza pogody. Coś takiego powinno mieć miejsce raz na 200-300 lat

Nad Europą Południową przemieszcza się właśnie antycyklon, sprawiając, że temperatura w cieniu dochodzi niemal do 50 stopni Celsjusza. Podobne fale upałów przechodzą przez Chiny i USA. Naukowcy z NASA prognozują, że lipiec stanie się niebawem oficjalnie najgorętszym miesiącem w historii pomiarów. Badacze zajmujący się badaniem wpływu zmian klimatu na zjawiska pogodowe nie mają już wątpliwości: takie rzeczy nie powinny mieć miejsca częściej niż co kilkaset lat.

Ekstremalna prognoza pogody. Coś takiego powinno mieć miejsce raz na 200-300 lat
REKLAMA

Wspomniany wniosek pochodzi z artykułu przygotowanego przez naukowców z World Weather Attribution. WWA zajmuje się badaniem, w jakiej mierze można przypisać zmianie klimatu odpowiedzialność za ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak upały, susze, czy powodzie.

REKLAMA

Bieżący rok w takie zjawiska obfituje, jak rzadko który. Antycyklon Charon bis sprawił, że na Półwyspie Apenińskim temperatury dochodzą do 48 stopni Celsjusza, a według ekspertów Morze Śródziemne podgrzeje się w najbliższych dniach do 32 stopni. Meteorolodzy mówią już, że we Włoszech możemy mówić o klimacie tropikalnym. Mieszkańcy regionu boją się jednak czego innego - po ostatnim przejściu antycyklonu Włochy nawiedziły potężne burze. Tym razem może być podobnie.

W Hiszpanii doszło niedawno do gradobicia

Media podawały, że bryły lodu miały wielkość kurzych jaj, a prędkość wiatru przekraczała 90 km/h. Antycyklon daje się Hiszpanom we znaki. W nocy temperatura powietrza sięgała nawet 30 stopni Celsjusza. Robotnicy pracujący na świeżym powietrzy mdleli w pracy.

By mówić o globalnym skoku temperatury, niemiłosierne upały muszą jednak panować na wielu kontynentach jednocześnie. I tak właśnie jest. W amerykańskim Phoenix w stanie Arizona przez trzy tygodnie na termometrach widniały wartości przekraczające 40 stopni.

Na początku wakacji gorąco zrobiło się także w Chinach, gdzie temperatura regularnie przekraczała 40 stopni Celsjusza. Klimatolodzy zwracali uwagę, że w przeszłości Kraj Środka również nawiedzała taka spiekota (temp. powyżej 35 stopni), w ostatnich 30 latach zdarzało się to jednak średnio 10 dni w roku. W tym roku jedenasty dzień potężnych upałów przypadł na koniec czerwca.

Potem było jeszcze gorzej. W lipcu Chiny odnotowały swój historyczny rekord - 52,2 stopnie Celsjusza. Do Azji przybył nawet pełnomocnik prezydenta Stanów Zjednoczonych do spraw klimatu John Kerry, by ustalić, jak oba mocarstwa mogą walczyć z postępującymi zmianami klimatu.

Wątpliwości, że zmiany klimatu odpowiadają za obecne anomalie w zasadzie nie ma

Naukowcy z WWA podkreślają, że według modeli statystycznych podobne anomalie, jak te, które w trwające lato dotknęły półkulę północną, powinny zdarzać się ekstremalnie rzadko. W Chinach takie lato jak obecne trafiałoby się średnio raz na 250 lat. Jeżeli chodzi o region USA, Meksyku i Europy Południowej badacze piszą, że bez zmian klimatu byłoby one „praktycznie niemożliwe do wystąpienia”.

Podgrzanie planety o ponad 1,2 stopnia zmieniło jednak reguły gry. Teraz przyjmuje się, że podobne do tegorocznych fale upałów będą nawiedzać Chiny mniej więcej co pięć, Europę południową co 10, a USA i Meksyk co 15 lat.

We wszystkich regionach fala upałów o takim samym prawdopodobieństwie jak obserwowana dzisiaj byłaby znacznie chłodniejsza w świecie bez zmian klimatycznych - czytamy w artykule.

Badacze szacują, że gdyby nie emisja gazów cieplarnianych przez człowieka, upały byłyby niższe, w zależności od regionu, od jednego do 2,5 stopnia Celsjusza. Póki co. W przyszłości te wartości staną się zapewne zdecydowanie wyższe. Dość powiedzieć, że nawet według optymistycznych modeli klimatycznych do końca wieku globalna temperatura wzrośnie o 2,1-4,3 stopnia Celsjusza, czyli dwu albo trzykrotnie więcej niż wzrosła od lat 1850-1990 do dzisiaj.

REKLAMA

Miejsca na optymizm nie pozostaje więc zbyt wiele. Moment na okiełznanie zmian klimatu już minął. IPCC przyjmuje, że po przekroczeniu wzrostu o 1,5 stopnia część procesów napędzających globalne ocieplenie wymknie nam się spod kontroli i walka z nimi stanie się ekstremalnie trudna. Dzisiaj pozostaje nam już tylko redukowanie szkód, które niechybnie ujawnią się w kolejnych dziesięcioleciach.

Nawet jeśli przestaniemy spalać paliwa kopalne dzisiaj, temperatury nie spadną. Po prostu przestaną rosnąć jeszcze wyżej. Musimy nauczyć się żyć z falami upałów, które teraz obserwujemy - podkreśla Friederike Otto, współautorka badania i klimatolog z Imperial College London.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA