REKLAMA

Skarbówka uderza w potrzebujących. Ściąga podatek od zrzutek

Dopiero co rozprawiliśmy się z pomysłem podatku od zrzutek w internecie, który wymyślił sobie poprzedni rząd, ale wobec podniesionego larum się wycofał, a tu fiskus wyskakuje właśnie zza krzaka i ogłasza, że od zbiórki należy się podatek PIT, bo to wcale nie jest darowizna.

Skarbówka uderza w potrzebujących. Ściąga podatek od zrzutek
REKLAMA

Jak ktoś nie pamięta niefortunnego pomysłu rządu na podatek od internetowych zbiórek, to wróćcie do tekstu Magdy Przybylskiej. Nowy podatek miał wejść w życie od 1 lipca 2023 r., ale tamten pomysł na szczęście został zaorany i sam rząd się z niego wycofał, niemalże przepraszając za tę głupotę. Ale sprawa znowu wraca, tym razem nie za spraw polityków, ale za sprawa fiskusa, który po latach zmienił interpretację.

REKLAMA

Anonimowość darczyńcy ratowała przed podatkiem

Dotąd sytuacja wyglądała tak, że zbiórki w internecie to darowizny i jako takie są zwolnione z podatku do określonego limitu. Obecnie to 5733 zł dla osób niespokrewnionych. Bywały i z tym problemy, bo wpłaty od tego samego darczyńcy sumują się przez pięć lat, ale przecież w zbiórkach internetowych darczyńcy często są anonimowi, więc nie wiadomo, czy cokolwiek trzeba sumować.

„Rzeczpospolita” przypomina historię sporu w pewnym podatnikiem, przewlekle chorym mężczyzną, który w ramach zbiórki internetowej otrzymał 447 wpłat. Fiskus uznał, że od części z nich należy się podatek, bo po prostu jednorazowo były na tyle duże, że przekroczyły limit obowiązujący osoby niespokrewnione, a skoro wpłaty były anonimowe, to należy założyć właśnie brak pokrewieństwa.

Ale, co ważne, jednocześnie fiskus uznał, że jak reszta była anonimowa, to choć mogła być kilkukrotną wpłatą tych samych osób, sumować tego się nie da i nie należy. I w ogóle najwyraźniej z tą anonimowością darczyńców problemu nie miał.

Fiskus nagle odkrył, że bez danych osobowych nie ma darowizny

I tak to działało od lat. Aż nagle fiskus zorientował się, że ta anonimowość podatnikom wcale nie pomaga, ale przeszkadza, bo oto według niego ustawa mówi, że jak nie da się zidentyfikować darczyńcy, to pieniądze formalnie nie są darowizną!

Czym są? Przychodem z innych źródeł. A jak nie są darowizną, to nie dotyczy ich zwolnienie z podatku od spadków i darowizn i należy zapłacić od nich podatek PIT jak od zwykłego przychodu według skali podatkowej.

Więcej o podatkach przeczytasz na Bizblog.pl:

Kluczowe według fiskusa jest zatem jednak zidentyfikowanie wpłacających i ustalenie kwoty wsparcia od poszczególnych osób. Jeśli nie da się tego zrobić, nie ma umowy darowizny, nie ma więc darowizny i nie ma zwolnienia z podatku. 

Takie interpretacje, które ostatnio wyszły spod ręki skarbówki, dotyczą co prawda youtuberów, instagramerów czy otrzymujących wpłaty od fanów przez Patronie, ale zdaniem ekspertów uderzą również w tych, którzy uderzenia uniknęli w ubiegłym roku: słabych i potrzebujących pomocy, którzy zbierają w internecie pieniądze na przykład na leczenie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA