Rekonstrukcja rządu. Powstało Ministerstwo Energii, górnicy niepocieszeni
Jedną z ofiar rekonstrukcji rządu jest Ministerstwo Przemysłu. Zastąpiło je Ministerstwo Energii, ale już nie z siedzibą w Katowicach.

Donald Tusk zrekonstruował rząd. Zmiany są spore, a ze stanowiskami pożegnało się kilka znanych twarzy. Premier nie ukrywał, że przy nowej organizacji swojego gabinetu kierował się trzema kryteriami: porządek, bezpieczeństwo i przyszłość.
Są takie momenty w historii każdego kraju, że trzeba się sprężyć i stanąć twardo na ziemi i na nowo ruszyć do roboty – zapowiedział szef rządu.
Zaprzysiężenie nowych ministrów odbędzie się w czwartek, pierwsze posiedzenie – w najbliższy piątek (25 lipca).
Rząd, czyli klimat i środowisko bez większych zmian
Stanowisko w rządzie utrzymała Paulina Hennig-Kloska, szefowa MKiŚ. Grzechów po jej stronie było całkiem sporo, że tylko wspomnę o przedłużającej się nowelizacji ustawy wiatrakowej, czy gigantycznym zamieszaniu w programie Czyste Powietrze. Ale polityczna rekomendacja ze strony Polski 2050 okazała się ważniejsza.
Ale przy okazji rekonstrukcji rządu zmniejszyły się nieco kompetencje resortu klimatu i środowiska. Kwestie związane z szeroko rozumianą energetyką zabrano do innego ministerstwa. I wcale nie będzie to Ministerstwo Przemysłu, które , zgodnie z wcześniejszymi przypuszczeniami, właśnie dokonało swojego żywota. Premier Tusk stwierdził, że od teraz to rząd będzie organizował politykę energetyczną, a spółki Skarbu Państwa będą ją realizować.
Premier Tusk odwołuje dane słowo
Jedna z największych zmian po rekonstrukcji rządu dotyczy pojawienia się nowego Ministerstwa Energii, które odebrało część kompetencji MKiŚ oraz zadania od Ministerstwa Przemysłu. To ostatnie premier Tusk zdecydował się zlikwidować, a dotychczasowa szefowa tego resortu - prof. Marzena Czarnecka najprawdopodobniej wróci do naukowej kariery.
To ryzykowny ruch premiera Tuska, który jeszcze w parlamentarnej kampanii wyborczej obiecywał zlokalizowanie Ministerstwa Przemysłu w Katowicach. I tak się rzeczywiście stało. Niestety, resort od początku stawiał na pokorę wobec górniczych związkowców i nie załatwił nic, nie wykazał się żadną inicjatywą ustawodawczą. Nie ma nowelizacji ustawy górniczej, nie wiadomo, co dalej z notyfikacja umowy społecznej z górnikami, którą podpisano już ponad 4 lata temu.
Więcej o rządzie przeczytasz w Bizblog:
Na czele nowego Ministerstwa Energii stanął Miłosz Motyka, na co dzień reprezentujący PSL, który do tej pory piastował stanowisko wiceministra klimatu i środowiska. Ale podobno nie po drodze mu było z Hennig-Kloską, dlatego premier Tusk powierzył mu oddzielny resort.

Nie do końca z takiego obrotu sprawy mogą być zadowoleni górnicy, którzy w rozmowach z dziennikarzami powtarzają, że mieli doskonały kontakt z minister przemysłu Marzeną Czarnecką. A co na to eksperci? Boją się, że na tym wszystkim straci energetyka.
Nowy minister energii będzie musiał się zająć takimi obszarami jak ciepłownictwo, zaopatrzenie gospodarstw domowych w energię, OZE, nie mając kontroli nad finansowaniem dla tych zadań, które znajduje się w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Silosy się pogłębiają. To nie może się dobrze skończyć – przewiduje Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego.