REKLAMA

Geolodzy już działają na Pomorzu. To olbrzymia szansa dla Polski. I ryzyko

Kolejny krok w stronę elektrowni atomowej. Spółka odpowiedzialna za budowę reaktora na Pomorzu dostała zielone światło, by rozpocząć pogłębione badania geologiczne. Tymczasem ekolodzy toczą dyskusje na temat skutków, jakie gigantyczna inwestycja może mieć dla ekosystemu Bałtyku.

Geolodzy już działają na Pomorzu. To olbrzymia szansa dla Polski. I ryzyko
REKLAMA

Choczewo, gmina w której powstanie pierwsza w Polsce elektrownia jądrowa, to urokliwa letniskowa miejscowość na Pomorzu. Są piękne dzikie plaże, piaszczyste wydmy i lasy. Już w maju do liczącej 5,5 tysiąca mieszkańców gminy zjadą geolodzy i będą prowadzić prace geodezyjne na powierzchni ok. 30 hektarów. W planach jest ok. 220 punktów badawczych, najgłębsze sięgną 210 metrów. Prace powierzono spółce Bechtel, która jest członkiem amerykańskiego konsorcjum odpowiedzialnego za realizację projektu.

REKLAMA

Elektrownia atomowa w Polsce. Badania pomogą w projektowaniu

Uzyskany przez Polskie Elektrownie Jądrowe Decyzja wydana przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska potwierdza, że przedłożony przez spółkę PEJ Projekt Robót Geologicznych spełnia wymogi stawiane tego typu inwestycjom i jest zgodny z obowiązującymi przepisami prawa. To kolejne ważne zadanie zrealizowane w procesie pozwoleniowym całego projektu – informuje spółka Polskie Elektrownie Jądrowe.

Po co te badania? Wyniki przydadzą się w procesie projektowania elektrowni, który odbywa się w ramach umowy na prace inżynieryjne zawartej przez PEJ z konsorcjum Westinghouse-Bechtel. W szczególności chodzi o zaprojektowanie głównych obiektów budowlanych, w tym m.in. trzech jądrowych bloków energetycznych i kanału zrzucającego tzw. wody pochłodnicze.

Więcej o elektrowni jądrowej przeczytasz tutaj:

Cieplejszą wodą w świat roślin i zwierząt

Tymczasem ekolodzy toczą dyskusje na temat skutków, jakie gigantyczna inwestycja może mieć dla ekosystemu Bałtyku. Nie podważają zasadności budowy elektrowni, ale krytykują wybrany tzw. otwarty obieg chłodzenia reaktorów.

Chodzi o to,  że do chłodzenia elektrowni używana będzie woda z Bałtyku, za takim rozwiązaniem przemówiły niższe koszty. Kłopot w tym,  że temperatura wody, zrzucanej później do Bałtyku, będzie wyższa od tej w morzu. I właśnie to - według ekologów - stanowi zagrożenie. Prof. Jacek Piskozub i prof. Karol Kuliński z Instytutu Oceanologii PAN, powołując się na ekspertyzy, podkreślili, że zaplanowany system chłodzenia elementów elektrowni może zaszkodzić bałtyckiemu ekosystemowi.

Inwestor z powodu oszczędności zaproponował w elektrowni otwarty obieg chłodzenia. Prowadzić to będzie do poboru zimnej wody z Bałtyku w ilości ponad 150 m sześc./s oraz zrzutu relatywnie gorących wód w podobnej ilości do morza. Powstanie stały, dodatkowy zrzut zanieczyszczenia ciepłem do morza przez cały rok – alarmowało w marcu Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia. 

REKLAMA

Ekolodzy zarzucili, że kwestie ochrony bałtyckiego ekosystemu potraktowano po macoszemu. Ich zdaniem brakuje analiz, czy i jak inwestycja wpłynie w świat roślin i zwierząt – na przykład czy doprowadzi do zakwitu sinic, które nie tylko przyczyniają się do ekologicznych zmian w wodach Bałtyku, ale i uderzają w turystykę.

Plany zakładają, że pierwszy blok elektrowni jądrowej zostanie uruchomiony w 2033 r. Same prace budowlane rozpoczną się natomiast w 2026 r.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA