I po Bałtyku! Nasza atomówka nie da mu szans
Fundamentem naszej transformacji energetycznej ma być atom, choć budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej najpewniej się opóźni. Największy kłopot może leżeć zupełnie gdzie indziej niż w terminach. Naukowcy przekonują, że wybrano taki sposób chłodzenia reaktorów, który ma stanowić śmiertelne zagrożenie dla Morza Bałtyckiego i jego ekosystemu.
Ekolodzy twierdzą, że zamieszania wokół kopalni Turów można było uniknąć, wcześniej wsłuchując się w argumenty środowiskowe. I teraz jest jeszcze szansa, żeby nie wpaść w takie same sidła przy okazji budowy pierwszej w kraju elektrowni jądrowej, która ma być zlokalizowana w gminie Choczewo nad Bałtykiem. Na razie jednak nic na to nie wskazuje. Aktywiści klimatyczni wszak zaskarżyli decyzję środowiskową. Dołączona opinia naukowców nie zostawia suchej nitki na wybranej przez inwestora metodzie chłodzenia reaktorów - wodą z Bałtyku. Ale jak przekonują ekologiczni działacze, rygor natychmiastowej wykonalności ciągle pozwala bagatelizować te argumenty.
Opinię naukowców przedstawiliśmy najważniejszym ludziom z Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Nie doczekaliśmy się żadnej reakcji. Uznaliśmy, że powinna o tym dowiedzieć się również opinia publiczna - tłumaczy Radosław Gawlik, szef Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Działacze podkreślają, że decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach budowy elektrowni jądrowej w Choczewie ciągle nie jest prawomocna. Ale mimo tego inwestor może robić swoje i iść na skróty.
A to jest przecież inwestycja na 60-80 lat. Powinniśmy się dobrze nad nią zastanowić. W najczarniejszej wizji wszystko tutaj jest rozgrzebane i zostawione za 10 lat. Przecież przykłady z podobnych inwestycji wskazują, że czas budowy wydłuża się średnio 2–3 razy, podobnie zresztą jak koszty - nie ma wątpliwości Gawlik.
Elektrownia jądrowa: nieprawidłowe modelowanie plamy ciepła
Na stole były różne rozwiązania dotyczące chłodzenia reaktorów. Mówiło się m.in. o wypuszczaniu ciepła przez kominy - bezpośrednio do atmosfery. Ale to podobno generuje zbyt duże koszty. Dlatego inwestor najchętniej użyczyłby do tego zadania wodę z Morza Bałtyckiego. Jedną rurą byłaby pobierana (nawet do 200 m sześć. na sekundę), a drugą wypuszczana (ok. 150 m sześc. na sekundę, co stanowi średni przepływ rzeki Bug). A tego ciepła do oddania ma być całkiem sporo.
Przy elektrowni jądrowej o mocy ponad 3,5 GW mówimy o cieple ponad 7 GW, które trzeba gdzieś odprowadzić - tłumaczy Jacek Piskozub, oceanolog, profesor Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk.
Więcej o elektrowni jądrowej przeczytasz na Spider’s Web:
Z tej przyczyny na Bałtyku powstanie plama ciepła. Tyle tylko, że ta zaprezentowana przez inwestora - zdaniem naukowców - ma się nijak do rzeczywistości. Faktycznie ta plama będzie od 3 do nawet 5 razy większa od tej modelowanej. Zwłaszcza, że tak się dzieje w przypadku elektrowni jądrowych o mniejszej mocy (np. fińska elektrownia Loviisa, o mocy 1 GW), niż ta planowana w Polsce.
Modelowanie powinno być zdecydowanie powtórzone. Z prawidłowymi danymi, z prawidłową fizyką. Bez tego nie oszacujemy właściwie wpływu tej plamy ciepła na Bałtyk - uważa prof. Jacek Piskozub.
Będzie przez to więcej stref beztlenowych i więcej zakwitów
Jaki wpływ może mieć tak ogromna plama ciepła na nasze morze? Decydujący. Prof. Jacek Piskozub twierdzi, że tak duże ilości ciepła zakłócą wymianę wód w Bałtyku, co obecnie jest traktowane jako najważniejszy powód powstania w morzu stref beztlenowych.
Ciepło nie może być traktowane, tak jak każdy inny rodzaj zanieczyszczenia. to fundamentalny błąd - nie ma wątpliwości oceanolog.
Niestety, na tym lista zagrożeń dla Bałtyku dopiero się zaczyna a nie kończy. Prof. Karol Kuliński, też reprezentujący Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk, specjalista od biogeochemii morza, zwraca uwagę m.in. na groźbę zmiany struktury fitoplanktonu: więcej zacznie się pojawiać gatunków ciepłolubnych, na rzecz tych lubiących chłód.
Trzeba przy tej okazji mówić też o wzroście liczby zakwitów, czy też wydłużeniu się sezonu wegetacyjnego, co zresztą już teraz obserwujemy - wymienia kolejne zagrożenia prof. Kuliński.
Pamiętajmy także o galopujących zmianach klimatu. Już teraz Bałtyk ociepla się w tempie o 0,5 st. C na dekadę. Plama ciepła z nadmorskiej elektrowni jądrowej z pewnością ten proces dodatkowo przyspieszy.