REKLAMA

Brytyjczycy przestali płacić za prąd. Polacy też się zbuntują?

Wielka Brytania wśród 29 państw plasuje się na wysokim, ósmy miejscu jeżeli chodzi o środki rządowe przeznaczone na walkę z kryzysem energetycznym, w przeliczeniu na jednego mieszkańca - wykazuje think-tank Bruegel. Polska jest w tym zestawieniu dopiero na 26. lokacie. Może warto więc kopiować niektóre pomysły Wyspiarzy? Jeden jest kontrowersyjny, ale przyniósł oczekiwany efekt. Wystartowano z kampanią namawiającą, żeby przestać w ogóle opłacać rachunki za prąd. Brytyjski rząd musiał ulec. W Polsce możemy mieć do czynienia z podobną akcją?

rachunki-za-prad-cena-energii
REKLAMA

Mimo podjętych działań Wielka Brytania musi zmagać się z wysoką ceną energii na poziomie 485 euro za 1 MWh licząc razem z podatkami. W 2023 r. drożej było tylko w Niemczech (495 euro/MWh) i Irlandii (499 euro/MWh). Polska z wynikiem 227 euro za 1 MWh plasuje się poniżej średniej UE (283 euro/MWh). Nic więc dziwnego, że kryzys energetyczny coraz bardziej daje się we znaki Brytyjczykom. Już ponad 4 mln z nich korzysta z liczników przedpłatowych pre-paid, czyli na kartę.

REKLAMA

Skazani na nie są ci, którzy wcześniej już marudzili z uiszczaniem opłat, nie mają regularnych dochodów i charakteryzują się niską zdolnością kredytową. Takie osoby korzystają z prądu tylko wtedy, gdy wcześniej za niego zapłacili. Obecnie doładowanie w wysokości 20 funtów (ok. 100 zł) wystarcza ledwo na cztery dni. W odpowiedzi na duszący Wielką Brytanie kryzys energetyczny zawiązano już w tamtym roku kampanię społeczną „Don’t Pay”. W efekcie w ciągu raptem pięciu miesięcy aż 250 tys. Brytyjczyków zapowiedziało, że przestanie płacić rachunki za prąd.

Rachunki za prąd, Brytyjczycy powtórzą bunt?

Takiej presji wystraszył się Londyn i w efekcie brytyjski rząd zmienił swoje zdanie w sprawie górnego pułapu dla ceny energii. I chociaż oficjalnie kampanię „Don’t Pay” zamknięto w ubiegłym roku, to nie wykluczone, że będzie miała jeszcze ona swoją reaktywację. 

Jest jeszcze wiele do zrobienia. Nierówności w Wielkiej Brytanii i na całym świecie gwałtownie rosną - czytamy na stronie kampanii.

Więcej o rachunkach za prąd przeczytasz na Spider’s Web:

Warto pamiętać, że kryzys energetyczny nieźle też wytarmosił brytyjskie spółki energetyczne, również te największe. W efekcie taki operator jak Bulb (z 1,7 mln klientów) znalazł się pod bezpośrednią kontrolą rządu, w ramach specjalnego reżimu administracyjnego. Udzieloną pomoc przedsiębiorstwu rozdzielono po wszystkich rachunkach indywidualnych, ale zarobków członków zarządu spółki w żaden sposób nie skorygowano. Teraz po kampania Don’t Pay nie ma już ani śladu, ale być może jeszcze wróci. Na razie jesteśmy świadkami klona: kampanii wymierzonej przeciwko płaceniu za brudną wodę, co ma zmusić brytyjskie przedsiębiorstwa wodociągowe do podjęcia działań oczyszczających. 

Jako ktoś, kto zaangażował się we wczesne etapy tego ruchu, uważam, że można wyciągnąć ważne wnioski na przyszłość - twierdzi Simon Howard, współtwórca kampanii.

W przyszłym roku Polacy też przestaną płacić rachunki?

A jak te sprawy mają się u nas? Też nie najlepiej. Niedawno trzy organizacje: Klub Jagielloński, Fundacja Polska z Natury oraz Our Common Home, przedstawiły raport „Jest drogo, będzie drożej? Gospodarne państwo odpowiedzią na ubóstwo energetyczne”, z którego wynika, że w naszym kraju zagrożonych ubóstwem energetycznym jest nawet 10–20 proc. gospodarstw domowych. Aż 76 proc. respondentów przyznało, że w trakcie ostatniego sezonu grzewczego nie mieli innego wyjścia, jak tylko oszczędzać energię. 

Dokumenty strategiczne w zakresie rozwoju energetyki, mimo że zauważają kwestię ubóstwa energetycznego, nie przedstawiają ani kompleksowej analizy zjawiska, ani rozwiązań długookresowych - czytamy w opracowaniu.

REKLAMA

Na razie do końca 2023 r. obowiązuje zamrożenie ceny energii, dzięki czemu do określonego poziomu zużycia ważny jest cennik z 2022 r. - do 3000 kWh rocznie dla gospodarstw domowych, do 3600 kWh dla gospodarstw z osobami z niepełnosprawnością oraz do 4000 kWh dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny i rolników. Ale w najbardziej ponurym scenariuszu, o którym zresztą wspomina Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE), mówi się o przyszłorocznych podwyżkach na poziomie nawet 70 proc.

Są to zwyżki prawdopodobne, ale tylko w przypadku całkowitego odmrożenia cen - zaznacza szef URE.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA