Rząd premiera Morawieckiego na ostatniej prostej po kilku latach zwodzenia, obiecuje, że załatwi sprawę emerytur stażowych. Ale tak załatwia, że jak ktoś skusiłby się na wcześniejszą emeryturę w wieku 56 lat (kobiety) i 61 lat (mężczyźni), to prawdopodobnie musiałby się zrzec trzynastej i czternastej emerytury. Spryciarze.
Do ministerstw raczej już wszyscy znoszą kartony, żeby za kilkanaście dni się do nich spakować, ale w fotelach ciągle jeszcze zasiadają ci sami ludzie co w ostatnich latach. I nie próżnują. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej niedawno przedstawiło założenia zmian w systemie emerytalnym. Zmian, o które walczyli przez lata głównie związkowcy z Solidarności, a mowa o emeryturach stażowych.
Na emeryturę cztery lata przed czasem
Założenia są takie: nieważne, czy osiągnąłeś ustawowy wiek emerytalny (60 lat dla kobiet, 65 lat dla mężczyzn), czy nie, wystarczy, że masz odpowiedni staż pracy. I staż ten, zgodnie z założeniami MRiPS miałby wynosić 38 lat dla kobiet i 43 lata dla mężczyzn.
W praktyce, ma to być stworzenie możliwości osobom, które zaczęły pracę bardzo wcześnie, zwykle pracę fizyczną, by mogły odejść na emerytury wcześniej niż przewiduje ustawowy wiek emerytalny. Wskazany przez resort staż oznacza, że kobiety, które zaczęły pracę w wieku 18 lat, mogłyby zakończyć ją w wieku 56 lat, a mężczyźni w wieku 61 lat, a więc cztery lata wcześniej. Chcielibyście? No to czas dorzucić do tej kalkulacji, jeszcze jeden klocek, którego dotąd nie było.
Więcej na temat emerytur przeczytasz tu:
Haczyk, co wyrywa dwa świadczenia
Otóż właśnie okazało się, że w założeniach do owej ustawy jest taki oto zapis:
(...) projekt ustawy wyłącza możliwość łączenia świadczeń z systemu emerytalno-rentowego (niezależnie, czy powszechnego, czy rolniczego) z emeryturą stażową
Nic nie zrozumieliście? Dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, jeden z najlepszych specjalistów od systemu emerytalnego, w pewnym sensie też nie. A mówiąc ściślej, jego zdaniem ten zapis jest po prostu niejednoznaczny. A jego skutki mogą być takie, że jak ktoś skorzysta z możliwości przejścia na emeryturę stażowa, może zostać pozbawiony prawa do trzynastej i czternastej emerytury.
Nie jest też jasne, czy z emeryturę stażową będzie można łączyć z emeryturą zwykłą, tzn. najpierw pobierasz emeryturę stażowa, a po osiągnięciu powszechnego wieku emerytalnego, przechodzisz na zwykłą. Wtedy pewnie można by zyskać z powrotem prawo do trzynastki i czternastki, ale jednocześnie czy przypadkiem „zwykła” emerytura nie byłaby pomniejszona o to, co ZUS wypłacił już podczas stażówki?
Wątpliwości pewnie wyjaśni już konkretny projekt ustawy, a nie jego założenia. Ale aż dziw, że te założenia są wciąż tak bardzo niedopracowane, skoro emerytury stażowe PiS obiecywał od lat, a MRiPS opowiadało wielokrotnie, że pracuje nad tym. Tymczasem nadal zupełnie nic nie wiadomo.
Cóż, przez te wszystkie lata to było tylko przedwyborcze zwodzenie. Kiedy wybory PiS wygrywał (partia albo związany z nią prezydent Andrzej Duda), temat emerytur stażowych był chowany bardzo głęboko do szuflady. Cały żart polega na tym, że tym razem jest dokładnie odwrotnie. PiS przegrał wybory i właśnie w swoich ostatnich dniach udaje, że chce w końcu Polakom emerytury stażowe załatwić.