REKLAMA

Emerytury stażowe? Nie, dziękujemy. Politycy chcieli nas kupić, ale my i tak mamy to w nosie

Walka o emerytury stażowe toczy się od lat i to walka pomiędzy związkowcami a rządem, który odpowiedzialnie mówił: „nie, nie stać nas na to”. Ale w końcu powiedział „tak”, bo przecież kampania i trzeba odpalić jaką bombę. Tylko że tam bomba to niewypał, bo okazuje się, że większość Polaków jest przeciwna wprowadzeniu emerytury stażowych. Nawet robotnicy nie są jednomyślni.

Emerytury stażowe? Polacy nie są zainteresowani
REKLAMA

Czyżbyśmy byli tak odpowiedzialni i wiedzieli, że emerytury stażowe mogą narobić w systemie emerytalnym wiele zła? Nie sądzę. To raczej zwrot Polaków ku neoliberalizmowi – o którym pisałam w Bizblogu – a przejawiający się nie tylko w coraz większej sympatii dla Konfederacji, ale również niechęci wobec 800+. No i ta niechęć do „rozdawnictwa”, do państwa opiekuńczego rozlała się również na emerytury, co musi szokować kręgi władzy.

REKLAMA

Jakże to tak? Wygraliśmy kiedyś obietnicą obniżenia wieku emerytalnego, wygramy i tym razem wyścig o rząd dusz kolejną obniżką, bo emerytury stażowe oznaczają w praktyce dalsze obniżenie wieku emerytalnego dla kobiet do 53 lat, a dla mężczyzn do 58 lat.

Bolesne przełykanie żaby

A rząd PiS wiele kosztowała ta wolta w kierunku 53 i 58 lat. Wolta, bo pisałam wam wielokrotnie, jak to NSZZ „Solidarność” naciska na stażówki, a PiS mówi: nie stać nas. Jak przychodzą wybory — najpierw te prezydenckie w 2015 r., potem jeszcze w 2020 r. - to nagle władza podpisuje z Solidarnością jakieś porozumienie, że emerytury stażowe uchwali, a potem i tak tego nie robi.

Zwykle obietnice te związkowcom składał prezydent Duda. Partia trzymała się z boku. Ale tym razem, na początku czerwca, sam prezes PiS powiedział w końcu, że „otwiera drzwi do tej rewolucji”, a premier Morawiecki mu wtórował.

To było trochę bolesne, zęby zgrzytały, bo zaledwie na koniec 2022 r. Jarosław Kaczyński mówił, że wypłacanie emerytur osobom, które mają zaledwie 50-kilka lat, jest niemożliwe, no po prostu się nie da. Był nawet mocno złośliwy wobec kobiet, wskazując, że one są po prostu cwane, bo to nie jest tak, że nie chcą pracować, ale chcą mieć po prostu drugą pensję. W czerwcu już się okazało, że to jest jednak bardzo ok i PiS przełknął tę żabę.

I po co? Zupełnie po nic, bo ostatni sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że PiS emeryturami stażowymi wcale nie podbije naszych serc. Większość Polaków jest bowiem przeciwna wprowadzeniu emerytur stażowych.

Prezes ZUS się ucieszy

Konkrety wyglądają tak: zdecydowanie „za” jest tylko 9 proc. badanych, raczej „za” jest 29 proc., co łącznie daje 38 proc.

Z kolei zdecydowanie „przeciw” jest 18 proc., a do tego raczej „przeciw” jest 28 proc., czyli łącznie 46 proc. Wynik jest więc 38 proc. kontra 46 proc. na korzyści przeciwników jeszcze wcześniejszych emerytur.

We wszystkich elektoratach poza PiS przeważają przeciwnicy — to zrozumiałe. W PiS przeważają zwolennicy — to też dość jasne, ale niczego nie daje — jak ktoś jest zwolennikiem PiS, to jakaś obietnica nie spowoduje, że zagłosuje dwa razy.

Ale najciekawsze jest to, że grupa, która sama najbardziej na emeryturach stażowych skorzysta, czyli robotnicy (niezależnie od preferencji politycznych) - wcale nie klaszczą masowo na emerytury stażowe. Okazuje się, że zwolenników tego rozwiązania w grupie robotników jest tylko połowa, a 42 proc. jest przeciw!

REKLAMA

Wnioski? Emerytury stażowe to wielki kampanijny niewypał. Prezes ZUS-u się pewnie ucieszy, bo to znaczy, że po raz koleiny politycy tę obietnicę zamiotą pod dywan.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA