Polacy narzekają na gospodarkę i ceny, ale na tle Europy wcale nie wypadają najgorzej. Nowe dane pokazują: Francuzi, Włosi i Brytyjczycy mają znacznie gorsze nastroje.

Wydaje się, że nie żyje nam się dziś dobrze w Polsce. Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich, będące wyraźną żółtą kartką dla rządu, zdają się to potwierdzać – mówią to liczby.
Z kwietniowego sondażu CBOS wynika, że:
- tylko 34 proc. Polaków jest zadowolonych z obecnego rządu, a negatywny stosunek do niego ma tylko 40 proc.
- z samego premiera Donalda Tuska zadowolonych jest 37 proc. Polaków, ale aż 51 proc. jest niezadowolonych.
I nie chodzi mi zupełnie o politykę, ale o zwrócenie uwagi na postrzeganie gospodarki. To samo badanie pokazuje, że 36 proc. uważa, że obecny rząd stwarza perspektywy na poprawę sytuacji gospodarczej w Polsce, ale 53 proc. uważa dokładnie przeciwnie.
I w ogóle badania CBOS pokazują, że od grudnia 2024 r. nieustannie odsetek Polaków, którzy mówią, że kraj zmierza w złym kierunku, wynosi co najmniej 50 proc.
Raj utracony
To wszystko pokazuje duże niezadowolenie Polaków. Bo niby pensje rosną, ale już wolniej (choć akurat wzrost w kwietniu o 9,3 proc. zaskoczył ekonomistów na plus).
Niby inflacja spada, ale ciągle jest zbyt wysoka. A nawet jak w końcu spadnie do pożądanego niskiego poziomu, to wcale przecież nie znaczy, że ceny spadną, one przestaną tak rosnąć, ale drogo pozostanie.
Zresztą to już nas zmieniło. Niedawno „Rzeczpospolita” pisała o badaniach, które udowadniają, że skok cen zmusił konsumentów do zmiany zwyczajów zakupowych. I to boli, bo jak pokazuje badanie IPSOS na zlecenie in-Store Media, 15 proc. Polaków musiało w ogóle ograniczyć zakupy, co czwarty musiał ograniczyć kupowanie towarów premium, dodatkowo szukamy tańszych zamienników znanych marek, biegamy za promocjami.
Więcej wiadomości na temat sytuacji finansowej Polaków
Nie ma się co oszukiwać, żyje nam się gorzej niż w 2019 r., zanim to wszystko się zaczęło - pandemia, wojna, inflacja. Ten 2019 r. wydaje nam się takim rajem utraconym.
Tylko czy różnimy się od reszty Europy? Czy tylko Polak znów dostał od życia po tyłku w ostatnich latach? Albo przynajmniej tak mu się wydaje, że jest najbardziej pokrzywdzony? Nie!
Polacy to optymiści, na Zachodzie jest znacznie gorzej
Okazuje się, że Polacy na tle innych dużych europejskich krajów wyglądają wręcz jak optymiści z tymi swoimi nastrojami konsumenckimi. Grupa Dentsu przeprowadziła w pięciu dużych krajach europejskich (Francja, Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania i Polska) badania Consumer Navigator, z których wynika, że owszem, 55 proc. Polaków ocenia negatywnie stan swojej gospodarki, ale to najlepszy wynik wśród badanych krajów, bo na przykład we Francji czy Wielkiej Brytanii takie negatywne oceny wyraża odpowiednio 81 proc. i 80 proc. badanych.
Czy będzie jeszcze gorzej?
Tak - mówi aż 58 proc. Francuzów, 46 proc. Brytyjczyków, 44 proc. Włochów, 40 proc. Hiszpanów i 38 proc. Polaków, a więc mamy najmniejszy odsetek tych, którzy spodziewają się jeszcze pogorszenia sytuacji gospodarczej w ciągu najbliższych 6-12 miesięcy.
Czy będzie lepiej? Tu też mamy najlepsze wyniki, bo najwyższy jest odsetek optymistów przewidujących poprawę sytuacji gospodarczej. W Polsce odpowiedziało tak 38 proc. badanych, podczas gdy w Wielkiej Brytanii 29 proc., w Hiszpanii 28 proc., we Włoszech 22 proc., a w Wielkiej Brytanii 17 proc.
I to wszystko nastroje. A jak nasze reakcje na tę źle ocenianą sytuację? Tu też Polacy cierpią najmniej, bo okazuje się, że odsetek konsumentów, którzy ze względu na sytuację gospodarczą ograniczyli swoje wydatki w Polsce wynosi 19 proc., a we Włoszech aż 56 proc., a we Francji 54 proc.
Ba! Jednocześnie większe jest grono Polaków, którzy twierdzą, że zwiększyli swoje wydatki (28 proc.) niż tych, którzy je zmniejszyli (19 proc.). Może i nie jest w Polsce dobrze, ale w innych krajach jest jeszcze gorzej.