Nocna prohibicja hitem w Krakowie. Zmiana prawa obejmie cały kraj?
Kraków chce takich zmian w prawie, by gminy mogły wydłużać zakaz sprzedaży alkoholu aż do godz. 8 rano. Chodzi ograniczenie skali porannego picia na dobitkę oraz przed pracą. Komisja Zrównoważonej Gospodarki Nocy proponuje też wprowadzenie osobnej kategorii lokali nastawionych na sprzedaż alkoholu, dla których gminy mogłyby ustalać specjalne limity zezwoleń.

Krakowska Komisja Zrównoważonej Gospodarki Nocy wystosowało do Ministerstwa Zdrowia i posłów postulat zmian takich zmian w prawie, by gminy mogły wydłużyć zakaz sprzedaży alkoholu nawet do 8 rano. Obecnie ustawa umożliwia samorządom ograniczenie sprzedaży alkoholu tylko w godzinach 22-6.
Zakaz sprzedaży alkoholu do 8 rano
Czemu ma służyć wydłużenie zakazu do 8 rano? Komisja tłumaczy, że chodzi o to, by ograniczyć zjawisko porannego spożywania alkoholu przez osoby wracające z nocnych imprez, co często prowadzi do zakłócania porządku publicznego, a także negatywnie wpływa na bezpieczeństwo i komfort życia mieszkańców. Komisja podkreśla, że w Polsce rano sprzedaje się ponad 400 tys. „małpek”, co stanowi niemal jedną trzecią całej dziennej sprzedaży takiego alkoholu.
Wyjaśnijmy, że Komisja Zrównoważonej Gospodarki Nocy w Krakowie to dość szczególny zespół powołany przez prezydenta Aleksandra Miszalskiego, który ma bardzo różnorodny skład — od przedstawicieli magistratu, poprzez radnych miejskich i dzielnicowych, przedstawicieli miejskich spółek, po mieszkańców i przedsiębiorców. Na czele tego zespołu stoi burmistrz nocny Jacek Jordan.
Przeciwnicy wprowadzania zakazu nocnej sprzedaży alkoholu często posługują się argumentami o ograniczaniu wolności, a także przekonują, że kto chce, ten na pewno znajdzie sposób, by się napić. Oba wydają się racjonalne i zdroworozsądkowe, ale tylko wtedy, gdy nie poświęcimy im nawet chwili namysłu.
Kto musi kupić wódkę przed 8 rano?
Pierwszy z argumentów można łatwo zbić kontrargumentem, że wolność do kupowania i picia alkoholu narusza wolność tych, którzy muszą mierzyć się ze skutkami nadużywania alkoholu — agresji, hałasu, niszczenia i zanieczyszczania przestrzeni publicznej, czy angażowania miejskich służb.
Drugi z argumentów jest jeszcze głupszy i opiera się bądź na całkowitej nieznajomości społecznego zjawiska nadużywania alkoholu, bądź na nieuczciwości intelektualnej.
Problem z nadmiernym piciem polega właśnie na tym, że robią to ludzie, którzy swoim najbliższym i sobie solennie przyrzekają, że więcej nie doprowadzą się do takiego stanu. Gdy jednak nadarza się okazja, by się napić, nie są w stanie tej potrzeby kontrolować i dokonują spontanicznego zakupu i natychmiastowej konsumpcji. Osoba, która chciała napić się nad ranem na dobitkę, ale nie była w stanie kupić alkoholu, zwykle potem stwierdza, że „miała farta”, że jednak do tego nie doszło.
Oddzielić kulturalne lokale od spelun
Warto zwrócić uwagę, że pomysł wydłużenia zakazu sprzedaży alkoholu jest rozwinięciem zasad, które funkcjonują od ponad dwóch lat. Kraków jako pierwsze duże miasto w 2023 r. wprowadził na całym swoim terenie zakaz sprzedaży alkoholu od północy do 5:30. Zakaz nie dotyczy barów i restauracji, więc wieczorne wyjścia na miasto są możliwe bez zmian. Statystyki pokazują, że nawet taki nadmiernie ograniczony czasowo model przynosi spektakularne efekty.
Komisja proponuje również, by w prawie powstała nowa kategoria lokali – takich, w których zdecydowana większość sprzedaży to alkohol. Chodzi o to, by gminy mogły ustalać dla nich osobne limity zezwoleń. Takie przepisy pozwoliłyby lepiej kontrolować liczbę pijalni wódki czy dyskotek w problematycznych miejscach.
Więcej o alkoholu przeczytasz w Bizblog.pl:
Problem polega na tym, że obecne prawo wrzuca wszystkie lokale gastronomiczne do jednego worka, niezależnie od tego, czy to elegancka restauracja z drogim winem, czy podrzędny nocny bar z tanią wódką na szoty. To utrudnia samorządom walkę z hałasem i zakłócaniem spokoju, a jednocześnie ogranicza rozwój lokali, które nie są źródłem problemów.
Komisja tłumaczy, że nowe rozwiązania pozwoliłyby lepiej zbalansować interesy mieszkańców i przedsiębiorców. Dzięki nim gminy mogłyby zmniejszyć koncentrację barów w miejscach, gdzie dochodzi do najczęstszych interwencji służb, nie szkodząc przy tym kawiarniom czy restauracjom. Właściciele lokali musieliby pokazać dane sprzedażowe, by udowodnić, że ich działalność nie polega głównie na sprzedaży alkoholu. To na nich spoczywałby obowiązek przedstawienia dokumentów, co odciążyłoby urzędników.
Jeśli propozycje zyskają poparcie w Sejmie, gminy w całym kraju zyskają realne narzędzia, by lepiej zarządzać nocnym życiem miast i walczyć ze społeczną plagą nadużywania alkoholu.