REKLAMA

Polacy pracują za miskę ryżu. Dlatego międzynarodowe koncerny tak nas kochają

Płaca minimalna w trzy lata skoczy o ponad 50 proc. Pracodawcy narzekają, że już nie dają rady, tak ich pracownicy cisną o podwyżki. Tymczasem nadal jesteśmy krajem o niemal najniższych płacach w Unii Europejskiej i ciągle to właśnie łatką taniej siły roboczej wygrywamy wyścig o to, żeby jakiś zagraniczny koncern coś u nas łaskawie zbudował i dał ludziom pracę.

Polacy pracują za miskę ryżu. Dlatego międzynarodowe koncerny tak nas kochają
REKLAMA

Płaca minimalna pójdzie w górę. I znów jak mantrę wszyscy powtarzają: to zabije przedsiębiorców. Co roku nie zabija. A płaca minimalna, szczególnie ostatnio rośnie spektakularnie. W przyszłym roku wzrost wyniesie 23 proc., a dodać należy, że skok minimalnego wynagrodzenia o ponad 20 proc. w rok zdarzył się dotąd w XXI wieku tylko raz, w 2008 r. A zatem w 2024 r. nie można będzie zarabiać mniej niż 4242 zł od stycznia i do 4300 zł od lipca.

REKLAMA

W 2023 r. wzrost płacy minimalnej też otarł się o 20 proc., a jakby zsumować wzrost minimalnego wynagrodzenia zaledwie w ciągu trzech lat (2021-2024), okaże się, że skok wyniósł aż o 52 proc. To doskonałe warunki do tego, by twierdzić, że Polacy zarabiają za dużo, że trzeba to trochę przyhamować, bo która firma to wytrzyma.

Do tego dołóżmy jeszcze wzrost średniej krajowej, bo przecież nie każdy Polak pracuje za ustawowe minimum. Przeciętne wynagrodzenia też rosną ostatnio jak szalone. GUS właśnie podał dane za 2022 r. i wychodzi na to, że średni wynagrodzenie wzrosło w tym czasie o 11,7 proc. Rok wcześniej, w 2021 r. wzrost średniej płacy wynosił 8,7 proc. - też bardzo przyzwoicie. A i w tym roku presja płacowa nie słabnie. 

Szef planuje podnieść ci pensję

Właśnie czytam o badaniach Randstad „Planów Pracodawców”, że zaraz ruszy kolejna fala podwyżek, bo 34 proc. pracodawców planuje podwyżki w ciągu najbliższego półrocza. Wiecie, ilu planowało o tej samej porze roku rok wcześniej? O 6 pkt. proc. mniej. I voila! Już czytam w gazetach (które niemal zawsze reprezentują interes pracodawców, nie pracowników), że oto firmom grozi dalszy wzrost kosztów zatrudnienia.

Same firmy też się wypłakują w badaniach, że główną barierą utrudniającą prowadzenie działalności są koszty pracownicze - tak w czerwcowym Miesięcznym Indeksie Koniunktury Polskiego Instytutu Ekonomicznego odpowiedziało 71 proc. badanych firm.

No i można by pomysleć, że może rzeczywiście coś radykalnie się w Polsce zmieniło podczas ostatniej dekady. Że Polska nie jest już zagłębiem taniej siły roboczej, że może nie trzeba już pracować za miskę ryżu. Aż tu nagle wpada gigant technologiczny Intel i ogłasza wieści, że stworzy u nas fabrykę chipów, wydając na to 4,6 mld dol., czyli jakichś 20 mld zł. To największa inwestycja greenfield w Polsce, więc wszyscy się tym jarają. Ale ta właśnie doskonała dla nas wiadomość jednocześnie przypomina, że miska ryżu wcale jeszcze nie zniknęła. 

Tani pracownik z Polski

Owszem, polski rząd z pewnością sypnął zachętami, żeby zwabić Intela do Polski. Z pewnością nie bez znaczenia były nasze ostatnie zakupy sprzętu wojskowego z USA, w tym Patriotów, Abramsów czy samolotów F35 w dużej liczbie.  Ale są tacy ekonomiści, którzy zwracają uwagę, że my takie zagraniczne inwestycje ściągamy nadal właśnie miską ryżu, czyli tym, że polskiemu pracownikowi nie trzeba za wiele płacić.

Ignacy Morawski, główny ekonomista „Pulsu Biznesu” zwraca uwagę na to, że w 2022 r. przeciętna stawka godzinowa wyniosła w Polsce 11,6 euro, a w Czechach i na Słowacji średnio 16 euro, czyli aż o 40 proc. więcej. Zresztą Węgrzy mają wynagrodzenia podobne do nas i oni też używają argumentu taniej siły roboczej w ściąganiu zagranicznych inwestycji. I według Morawskiego, tym właśnie nadal wygrywamy: niskimi płacami. Na poparcie tej tezy zobaczcie jeszcze, kto w UE w ciągu ostatnich lat ściągał najwięcej inwestycji zagranicznych typu greenfield. Tak, te same kraje, które mają najniższe płace, czyli Polska i Węgry (wartość tych inwestycji to odpowiednio 3,5 i 3,2 proc. PKB).

REKLAMA

Zresztą pisałam tu nie raz, że w ostatnich latach płace w relacji do PKB w Polsce spadają. No to tym razem pokaże wam to ekonomista, któremu lewackich zapędów zarzucać nie sposób:

Czy to źle, że mamy ciągle tak niskie płace (nie tylko w porównaniu do innych krajów, ale również w odniesieniu do produktywności)? Zdaniem wielu ekonomistów - nie, bo po prostu inaczej się narazie nie da. Trudno. Ale przestańmy przynajmniej snuć opowieści, że Polacy zarabiają za dużo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA