Ale się wpakowaliśmy. Najpopularniejszy w Polsce zamiennik węgla drożeje w oczach
Marzec to kolejny już miesiąc, w którym cena pelletu idzie w górę. Mamy wysyp cen po 2000 zł za tonę, ale niektórzy sprzedawcy żądają już 2500 zł zł i więcej. Zła wiadomość jest taka, że to jeszcze nie koniec podwyżek. Ich apogeum ma nastąpić po wejściu w życie nowych norm jakościowych. Te regulacje zdaniem ekspertów mogą wstrząsnąć naszym rynkiem.

Wszystko więc sugeruje, że wraz z uruchomieniem nowego naboru wniosków w programie Czyste Powietrze (31 marca) najpopularniejszymi urządzeniami będą kotły na biomasę. W październiku 2024 r. dotyczył ich już co drugi wniosek o dofinansowanie (53 proc.). Tymczasem cena pelletu od początku roku systematycznie rośnie. I bardzo możliwe, że to dopiero początek zwyżek, które mogą osiągnąć szczyt w II kwartale 2025 r., kiedy zaczną obowiązywać rozporządzenie w sprawie wymagań jakościowych dla brykietu i pelletu z biomasy. Zdaniem wielu te nowe regulacje mogą przycisnąć do ściany rodzimą produkcję i zwiększyć import.
Jeżeli takiego produktu nie będziemy w stanie wewnętrznie wyprodukować, to siłą rzeczy prawdopodobnie przez określony czas jego cena może rosnąć - twierdzi dr hab. Sławomir Pastuszka, profesor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, w rozmowie z TVP Kielce.
Pellet coraz droższy, cena często już ponad 2500 zł
Obecnie za pellet wysokiej jakości (do najbardziej kalorycznych należy sosna) trzeba dać co najmniej 1200–1600 zł. Ale bywa też znacznie drożej. Najmniej wyceniany opał w zestawieniu serwisu pellet4future.com to Karoń ENplus A1. Za całą paletę z dostawą trzeba zapłacić ok. 1300 zł. Za to najdroższą propozycją jest pellet drzewny Alaska ENplus A1. W tym przypadku cena palety, liczona z kosztami dostawy, to już ponad 1900 zł.
Coraz droższe oferty pelletu można też trafić, przeglądając ogłoszenia na Allegro i OLX. Na przykład jedną z najdroższych propozycji jest ta dotycząca pelletu za 2750 zł - 1050 kg. Z kolei za pellet Feniks z certyfikatem certyfikatu EN PLUS A1 trzeba dać 2680 zł.
Więcej o pellecie przeczytasz na Spider’s Web:
Promocja ograniczona czasowo: w cenę zakupu wliczony jest transport na terenie całego kraju. Towar dostarcza spedycja samochodem wyposażonym w windę oraz wózek paletowy - zaznacza sprzedawca.
Na OLX ktoś wystawił pellet 6 mm za 2800 zł - z dostawą w cenie w okręgu 10 km. A pellet dębowy, workowany w 15-kg workach, sprzedawany jest za 2400 zł. Ale warto uzbroić się w dodatkową cierpliwość i szukać dalej. Tak można na przykład natrafić na ofertę pelletu Lider Plus za raptem 1050 zł.
Nowe prawo wykończy rodzime firmy i zwiększy import?
Właściciele składów opału zwracają uwagę, że w związku z nadchodzącymi wymaganiami jakościowymi dla pelletu, może okazać się, że mniejsze firmy nie będą w stanie finansowo podołać nowym certyfikatom i będą zmuszone zakończyć działalność. W oczywisty sposób zwiększy to import i spowoduje podwyżkę cen. Przyznają jednocześnie, że dobrze, że nowe regulacje zaczną obowiązywać po okresie zimowym i sezonie grzewczym.
Nowe przepisy zakładają, że średnica pelletu będzie musiała zmieścić się w przedziale od 6 do 8 cm. Dozwolona długość: od 3,15 do 40 mm. Zawartość dodatku nie będzie mogła być większa niż 2 proc. Z kolei maksymalna wilgotność w stanie roboczym to 10 proc., a w stanie suchym - 1,2 proc. Dotyczy to pelletu przeznaczonego dla gospodarstw domowych lub w instalacjach spalania o nominalnej mocy cieplnej mniejszej niż 1 MW. Takie wymagania jakościowe mają zacząć obowiązywać w I połowie roku.