OZE znowu dały czadu. Trzeba było odciąć fotowoltaikę i wiatraki
To już powoli staje się energetyczną tradycją naszego kraju. W miniony weekend Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) nie miały innego wyjścia, jak tylko wydać polecenie wyłączenie kilku instalacji fotowoltaicznych i farm wiatrowych. Powód? Taki sam, jak już kilka razy w tym roku: mieliśmy za dużo zielonej energii.
Do blisko 320 GWh utraconej zielonej energii w tym roku dołożyliśmy właśnie kolejną porcję. Znowu powtórzył się znany nam coraz lepiej mechanizm: odnawialne źródła energii wyprodukowały zbyt dużo prądu i operator systemu przesyłowego w Polsce PSE zmuszony były do przeprowadzenia kolejnej już redukcji mocy fotowoltaicznych i wiatrowych. W przypadku tych pierwszych w szczycie chodziło o ok. 2,5 GW, a dla turbin - 236 MW. Powód?
Ze względu na nadpodaż generacji w KSE oraz konieczność przywrócenia zdolności regulacyjnych KSE, PSE wprowadzają nierynkową redukcję - czytamy na stronie PSE.
OZE, czyli kolejna redukcja mocy w tym roku
Już coraz trudniej i częściej upchać nam nadwyżki OZE w systemie. Moce fotowoltaiczne i wiatrowej rozpychają się łokciami i nasz system energetyczny zmienia się w ten sposób na naszych oczach. W efekcie PSE już kolejny raz w tym roku musiały redukować zieloną energię.
Nastały nowe czasy i nowy system elektroenergetyczny. Zupełnie inny niż jeszcze kilka lat temu. Ale jedno pozostaje niezmienne - system jest dla odbiorców energii i to podaż musi się dostosowywać do popytu. Jeśli tak się nie stanie, wtedy musi to wymusić operator, czyli PSE - komentuje na platformie X Konrad Purchała, dyrektor Departamentu Zarządzania Systemem w PSE.
Więcej o OZE przeczytasz na Spider’s Web:
Ale nie brakuje ekspertów, którzy przy takich okazjach wskazują na wiek i kondycję naszych linii elektroenergetycznych, co ma wpływać również na piętrzące się kłopoty z przyłączaniem nowych OZE. I z roku na rok jest pod tym kątem gorzej. Jeszcze w 2018 r. udział tych odmów względem wszystkich złożonych wniosków wynosił raptem 5,9 proc.
W I połowie roku 2022 był już na poziomie 99,3 proc. Dla wniosków o przyłączenie magazynów udział odmów wynosił blisko 30 proc. - wskazuje tegoroczny raport NIK.
Rząd ma nie skąpić na modernizację sieci
Paweł Czyżak, doktor ekonomii energetycznej, ekspert Ember, w rozmowie z z agencją Newseria Biznes, podkreśla, że w tej chwili w Polsce moc dostępna dla nowych projektów OZE wynosi właściwie zero.
Nie stać nas na niemodernizowanie sieci. Infrastruktura po prostu się starzeje, więc trzeba ją wymieniać i modernizować. Niezależnie od tego, czy chcemy przyłączać do niej elektrownie gazowe, atomowe, wiatraki, czy słońce – te linie, te transformatory są po prostu stare i trzeba je wymieniać - przekonuje Czyżak.
Rząd już wcześniej obiecał w tej sprawie przyspieszenie. Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało o podpisaniu pierwszych umów dotyczących modernizacji infrastruktury elektroenergetycznej, opiewających w sumie na ok. 220 mln zł, z czego więcej niż 145 mln zł pochodzić będzie z unijnego dofinansowania. W sumie na inwestycje energetyczne mamy wydać ponad 15 mld zł w formie bezzwrotnych dotacji i 70 mld zł w ramach pożyczek. W pierwszym przypadku mowa jest o takich funduszach UE jak FEnIKS, FEPW, czy Fundusz Modernizacyjny. A tą drugą podporą ma być Krajowy Plan Odbudowy (KPO).