Fotowoltaika przestaje być luksusem. Gaz i węgiel dla bogatych
Jeszcze kilka lat temu magazyny energii, baterie i instalacje fotowoltaiczne, to był luksus rodem willi z boazerią w czasach głębokiego PRL. Nadawało szyku, a z daleka pachniało też grubym groszem, nieosiągalnym dla większości rodaków. Ale w dobie globalnej transformacji energetycznej ten cenowy dystans malał z roku na rok. I w końcu dotarliśmy do przełomu. Jak wynika z najnowszego raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA), OZE już stają się konkurencyjne cenowo dla paliw kopalnych.
Przeciwnicy Europejskiego Zielonego Ładu zazwyczaj twierdzą, że żadnych zmian klimatu nie ma, a pogoda wariuje i tak cyklicznie, więc nie ma po co siać paniki. Najczęściej ich koronnym argumentem są też astronomiczne koszty, na jakie Bruksela ma narażać inne kraje, jedynie w celu ideologicznej rezygnacji z gazu i węgla. Taka narracja jednak lekko już trąci myszką, bo czasy, kiedy baterie, instalacje fotowoltaiczne i inne elementy OZE, takie jak magazyny energii były poza możliwościami finansowymi większości z nas, powoli bezpowrotnie mijają. Co więcej: najnowszy raport IEA „Baterie i bezpieczna energia przejścia” wskazuje, że tego dystansu kosztowego w niektórych miejscach już wcale nie ma.
Dziś w skali użytkowej w niektórych krajach baterie w połączeniu z fotowoltaiką są już konkurencyjne w stosunku do nowego węgla, jak ma to miejsce chociażby w przypadku Indii - twierdzi Fatih Birol, dyrektor wykonawczy IEA.
Za chwilę ma to też dotyczyć amerykańskiego gazu, który również jest na dobrej drodze do tego, żeby w końcu pokonać kosztowo OZE.
OZE z roku na rok stają się coraz tańsze
Prawda jest taka, że OZE coraz bardziej rosną w siłę. Instalacje fotowoltaiczne, wykorzystujące najnowsze technologie, stają się bardziej efektywne, tak jak ma to też miejsce w przypadku baterii i magazynów energii.
W sektorze energetycznym pojemność nowych akumulatorów na całym świecie podwoiła się rok do roku, a rok 2023 ustanowił nowy rekord instalacji - czytamy w raporcie IEA.
Więcej o OZE przeczytasz na Spider’s Web:
Sam koszt baterii spadł już o 90 proc. i to w czasie krótszym niż 15 lat. Z kolei, zgodnie z innymi wyliczeniami, koszty przechowywania baterii w skali użytkowej przez cztery godziny spadną z 290 za 1 kWh w 2022 r. do ok. 175 dol. w 2030 r. Mowa jest więc o redukcji cenowej na poziomie 36 proc. To samo ma się stać także z kosztami magazynowania baterii, które zdaniem IEA mają być w 2050 r. o 55 proc. poniżej poziomu cenowego z 2022 r.
Chiny nowym królem baterii
Autorzy raportu zwracają również uwagę, że przed nami naprawdę spore wyzwanie. Wszak utrzymuje się, że osiągniecie celów wyznaczonych podczas ostatniego Szczytu Klimatycznego ONZ COP28 (m.in. chodzi o redukcję emisji o 50 proc. do 2030 r.) oznaczać będzie sześciokrotny wzrost naszych zdolności magazynowania energii do 1500 GW, a także trzeba zwiększyć siedmiokrotnie wykorzystywanie baterii w tym samym czasie.
Rosnąca flota pojazdów elektrycznych na drogach wyeliminuje zapotrzebowanie na 8 mln baryłek ropy dziennie do 2030 r. To więcej niż całe zużycie ropy naftowej przez transport drogowy w dzisiejszej Europie - akcentuje raport IEA.
Dobrze przy tej okazji pamiętać, że Chiny są obecnie największym na świecie graczem na rynku baterii. W Państwie Środka znajdziemy ponad połowę wszystkich baterii używanych teraz w sektorze energetycznym. Na kolejnych miejscach pod tym względem plasuje się UE i USA, dalej Wielka Brytania, Korea Południowa i Japonia. Co więcej: Pekin odpowiada za ponad połowę światowego zapotrzebowania na lit i kobalt i posiada tym samym 85 proc. światowego zapotrzebowania na ogniwa akumulatorowe.